Administracja Baracka Obamy zamierza wesprzeć złagodzenie ograniczeń w eksporcie gazu, w tym gazu łupkowego. Jeśli uda jej się przełamać opór lobby konsumentów i przemysłowców, pojawi się szansa na tańszy gaz także w Europie.
– Musimy podjąć wiążącą decyzję, czy powinniśmy eksportować gaz w postaci skroplonej (LNG) – powiedział prezydent USA podczas weekendowej wizyty na Kostaryce. Obama dodał przy okazji, że do 2020 r. Stany Zjednoczone powinny się stać eksporterem netto gazu. To oznacza konieczność znaczącego zwiększenia sprzedaży za granicę, skoro jeszcze w 2011 r. import wyniósł 97,8 mld m sześc. przy eksporcie rzędu 42,7 mld m sześc.
Na razie jednak, jeśli nie liczyć państw, z którymi Amerykanie zawarli umowy o wolnym handlu (jest ich w sumie 20), eksport jest faktycznie zablokowany. Sprzedaż gazu za granicę, a więc także do Europy, jak stanowi obowiązująca od 1938 r. ustawa, wymaga każdorazowej zgody władz. W efekcie ponad 90 proc. amerykańskiego eksportu trafia do Kanady. Do tej pory wydano bowiem tylko jedną zgodę na eksport poza państwa objęte umowami o wolnym handlu – korzystającej z terminalu w Luizjanie firmie Cheniere Energy. W kolejce czeka 19 kolejnych zgód, a na ich wydanie z niecierpliwością oczekują potencjalni odbiorcy, głównie z Chin, Indii, Japonii i Wielkiej Brytanii. Decyzja w sprawie ewentualnego zniesienia ograniczeń leży w gestii Departamentu Energii.
Ale silny opór wobec eksportu gazu stawia lobby przemysłowe, obawiające się wzrostu cen gazu na rynku wewnętrznym (tego samego boją się konsumenci). Grupa zrzeszająca m.in. Alcoę, Dow Chemical i Huntsmana straszy dziesiątkami miliardów dolarów strat ze względu na niezrealizowane przez droższy gaz inwestycje.
Dzisiaj ceny skroplonego gazu w Henry Hub w południowej Luizjanie, zbite wskutek łupkowego boomu, wynoszą w USA zaledwie 1/3 ceny LNG w Europie i 1/4 w Azji. Także dlatego w sporze o przyszłość gazu łupkowego w USA Azjaci i Europejczycy stają po stronie producentów. Dzięki amerykańskiemu LNG Europa liczy na zmniejszenie zależności od Rosji. Nadzieje są tak wielkie, że Komisja Europejska wymienia zniesienie barier handlowych w sektorze energetycznym jako jeden z najważniejszych celów negocjacyjnych w ramach planowanych jeszcze na ten rok rozmów o stworzeniu transatlantyckiej strefy wolnego handlu między UE i USA.
Obecnie Europa importuje 64 proc. zużywanego przez siebie gazu. Z szacunków KE wynika, że wskaźnik ten wzrośnie do 80 proc. już w 2030 r. I coraz większy udział w imporcie zajmuje gaz skroplony. O ile w 2010 r. LNG stanowił 15 proc. kupowanego za granicą gazu, w ubiegłym roku wskaźnik ten wzrósł do 25 proc. W niektórych krajach proporcje między gazem sprowadzanym rurociągami a LNG prawie się wyrównały. Tak jest w Wielkiej Brytanii, dokąd w zeszłym roku statki przywiozły 25,3 mld m sześc. LNG, a rurociągami przesłano 28,1 mld m sześc. Znaczne objętości skroplonego gazu odbierają też Włochy, Hiszpania i Francja. „Gazprom będzie musiał się włączyć do technologicznego wyścigu i wytrzymać konkurencję na swoich tradycyjnych rynkach” – pisze rosyjski branżowy magazyn energetyczny „Razwiedka i Dobycza”.
Obecnie w Europie działa 21 terminali regazyfikacji LNG o łącznej przepustowości 191 mld m sześc. Do 2017 r. moce przerobowe mają wzrosnąć o 30 proc. – szacuje organizacja Gas Infrastructure Europe; w tym czasie ruszy już m.in. polski terminal w Świnoujściu. Zapału Europejczyków nie studzą nawet sceptyczne prognozy części ekspertów. Cheniere Energy szacuje np., że obniżka będzie nieznaczna. Według koncernu amerykański gaz może być skraplany i sprzedawany do Europy za cenę nieprzekraczającą 9 dol. za 1 MMBtu, czyli ok. 320 dol. za 1 tys. m sześc. Tymczasem Zjednoczone Królestwo sprowadza dziś gaz za nieco ponad 10 dol. za 1 MMBtu, czyli ponad 350 dol. za 1 tys. m sześc. (Polska kupuje od Rosjan gaz po przeszło 500 dol.). Innego zdania jest agencja Timera Energy, która twierdzi, że gaz z Ameryki będzie dostarczany na europejski rynek po cenie dwukrotnie niższej od tej zawartej w kontraktach z Gazpromem.

250 do 300 dolarów za 1 tys. m sześc. ma kosztować gaz z Ameryki