Początkowo rząd Angeli Merkel zakładał, że w 2020 roku ze źródeł odnawialnych będzie pochodzić 35 proc. wykorzystywanej w Niemczech energii elektrycznej. Jednak rozwój elektrowni opierających się na energii wiatru, słońca i biomasy jest tak szybki, że możliwe jest wyznaczenie bardziej ambitnego celu - powiedział Altmaier dziennikarzom w Berlinie. Do roku 2050 udział "zielonych energii" wzrośnie do 80 proc.
Plany niemieckiego rządu są bardziej ambitne niż cel wyznaczony przez UE, która chce, by do 2020 roku udział odnawialnych źródeł energii wyniósł 20 proc. Forsowanie przez Berlin "energetycznej rewolucji" wynika między innymi z rezygnacji z energii atomowej - w Niemczech do roku 2022 mają zostać zamknięte wszystkie elektrownie jądrowe.
W obawie przed niekontrolowanym wzrostem cen energii elektrycznej szef resortu ochrony środowiska opowiedział się za stopniowym ograniczaniem dopłat do "zielonego prądu". W przypadku energii słonecznej dotacje zostają wstrzymane w chwili, gdy moc instalacji osiągnie 52 000 megawatów. Zdaniem ministra wiatr i biomasa powinny podlegać identycznym przepisom. Zielone technologie powinny stanąć na własnych nogach i dopasować się do zasad rynkowych - powiedział Altmaier.
Szef resortu ochrony środowiska zapowiedział ponadto większą kontrolę ze strony państwa nad projektami energetycznymi powstającymi w poszczególnych krajach związkowych. Planowane nowe inwestycje w elektrownie wiatrowe przekraczają o 60 proc. zapotrzebowanie - wynika z szacunków ministerstwa.
Właściciele elektrowni wiatrowych i słonecznych otrzymują ważne przez 20 lat gwarancje cen prądu, które są wyższe od cen rynkowych. Koszty przerzucane są na odbiorców energii.
Dopłata do jednej kilowatogodziny - wynosząca w 2003 roku 0,41 eurocenta, a obecnie 3,59 eurocenta - ma w 2013 roku wzrosnąć do 5,17 eurocenta. Organizacje konsumenckie ostrzegają w związku z tym przed wzrostem cen prądu o blisko 10 proc. Przeciętne gospodarstwo domowe, płacące obecnie za prąd w skali roku 900 euro, będzie musiało wydać dodatkowo 100 euro rocznie.
Na jesieni 2013 roku w Niemczech mają odbyć się wybory parlamentarne. Z sondaży wynika, że rosnące ceny energii elektrycznej uważane są przez Niemców za jeden z najpoważniejszych problemów.