Jest potencjał i są deklaracje polityczne, ale to, czy Polska stanie się liderem w budowie farm wiatrowych na Bałtyku, zależy od realnych inwestycji
Potencjał mocy z wiatru na Bałtyku wynosi 83 GW – wynika z opublikowanego kilka dni temu raportu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, który powstał w oparciu o dane WindEurope. Liderem regionu jest Polska z 28 GW. Gdyby Polska wykorzystała swoje możliwości w zakresie produkcji energii z farm wiatrowych na morzu, to do 2050 r. mogłaby uzyskiwać z tego źródła prawie 60 proc. całej potrzebnej energii – wskazuje PSEW.
W raporcie wskazano, że ekspertyzy dotyczące kosztów produkcji energii z wiatru na Bałtyku wskazują na ogromny, ale na razie niewykorzystany potencjał ekonomiczny tego akwenu. Do tej pory powstały siłownie wiatrowe o łącznej mocy 2,2 GW (Niemcy – 1074 MW, Dania – 879 MW, Szwecja – 192 MW i Finlandia – 70 MW).
Postawienie wiatraków na Bałtyku – koszt do 2040 r. jest szacowany na 130 mld zł – pozwoliłoby Polsce eksportować energię. Żeby tak się stało, prąd musiałby swobodnie przepływać w regionie. Problem w tym, że w pełni zsynchronizowane z systemem europejskim nie są jeszcze republiki bałtyckie. Na początku października Unia Europejska w ramach funduszu „Łącząc Europę” przyznała im i Polsce 720 mln euro na dofinansowanie drugiego etapu synchronizacji. 493 mln euro mają pójść na budowę „Harmony Link”, podmorskiego kabla między Polską a Litwą.
Realizacji inwestycji w farmy na morzu oraz w sieci przesyłowe w regionie może pomóc polityczna deklaracja o współpracy na rzecz energetyki wiatrowej na Bałtyku. Podpisali ją 30 września w Szczecinie przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz rządów Polski, Danii, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy, Niemiec i Szwecji.
Aby rozpoczęły się prace nad budową farm wiatrowych, musi być przyjęta ustawa wprowadzająca system wsparcia dla energetyki morskiej. Według PSEW oznaczać to będzie zielone światło dla 12 projektów rozwijanych obecnie w polskiej strefie Bałtyku. Budowę farm wiatrowych na Bałtyku planują m.in. Polenergia z Equinorem, RWE Renewables, PGE z Ørstedem i Orlen.
Projekt przyjął Stały Komitet Rady Ministrów. – Chcielibyśmy, aby ta ustawa weszła w życie jeszcze w tym roku – mówił w Szczecinie minister klimatu Michał Kurtyka.
W pierwszej fazie działania systemu wsparcie w postaci kontraktów różnicowych ma być przydzielone w drodze decyzji planowanym farmom o łącznej mocy 5,9 GW, później przewidziane są aukcje. – Musimy zamknąć sprawę ustawy do końca tego roku, aby nie obsunęły się harmonogramy pierwszych projektów polskich farm wiatrowych, czyli abyśmy mogli wykorzystać potencjał Morza Bałtyckiego już od 2025–2026 r. Jeżeli nie zdążymy, będzie to oznaczało, że ustawa będzie musiała zostać przygotowana ponownie pod kątem nowych unijnych wytycznych dotyczących pomocy publicznej – mówi DGP prezes PSEW Janusz Gajowiecki. Obowiązujące po 2021 r. wytyczne nie pozwolą na zastosowanie w pierwszej fazie pozaaukcyjnej formuły wsparcia.
Przeciągają się negocjacje polskich spółek Skarbu Państwa z partnerami inwestycyjnymi. Orlen pierwotnie miał wybrać partnera do swojego projektu offshore’owego do końca ubiegłego roku, ale wciąż tego nie zrobił. W połowie września paliwowa spółka wybrała natomiast projektanta morskiej farmy wiatrowej (Offshore Design Engineering). PGE nadal prowadzi rozmowy z duńskim Ørstedem. Ostatecznej umowy nie ma, choć wstępna była podpisana w grudniu 2019 r.
– Nie ma między nami dużych rozbieżności, mamy już część kwestii pozamykanych. Jestem przekonany, że to porozumienie, z poszanowaniem interesów obu stron, niebawem zawrzemy – powiedział w Szczecinie prezes PGE Wojciech Dąbrowski.
Doprecyzowania wymaga sposób finansowania. – My jako PGE chcielibyśmy, żeby to było źródło pozabilansowe, żeby nie zadłużać grupy PGE – wskazał Dąbrowski. W rozmowach kuluarowych z dziennikarzami sprecyzował, że chodzi o powoływanie spółek z instytucjami finansującymi, np. z funduszami.
Aby realizować w przyszłości inwestycje w źródła odnawialne i mieć lepsze warunki od instytucji finansowych, PGE zależy na szybkim wydzieleniu aktywów węglowych. Rząd wstępnie zaakceptował pomysł. Jak jednak mówił Dąbrowski, potrzebna jest jeszcze ostateczna decyzja polityczna.