- Ciepłownictwo to rynek bardzo silnie rozproszony, który wymaga potężnych inwestycji i który będzie przestawiał się z węgla na gaz. To dla nas szansa - mówi Jerzy Kwieciński, prezes zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Jak pandemia i globalny spadek zapotrzebowania na surowce wpływa na spółkę?
Wyniki operacyjne za I kwartał pokazują, że sprzedaż gazu wzrosła nam w stosunku do poprzedniego roku aż o 7 proc., podczas gdy np. na rynku energii elektrycznej mamy kilkuprocentowe spadki. Obracamy gazem nie tylko w kraju. Za granicę sprzedaliśmy w I kwartale rekordowe 690 mln m sześc. gazu z 10,6 mld m sześc. całkowitej sprzedaży. Przypuszczam jednak, że II kwartał będzie dla nas dużo trudniejszy. Jeśli chodzi o sprzedaż do klientów indywidualnych, to nie powinno być zbyt dużej różnicy względem zeszłego roku, ale w segmencie przedsiębiorstw zużycie będzie mniejsze, a to przełoży się na nasze wyniki.
Co oznacza dla was spadek cen surowców?
Różnie. Gaz w Europie jest dziś na poziomie historycznych minimów – ok. 6 euro za megawatogodzinę. Rok temu był nawet i o ponad 100 proc. droższy niż obecnie. Ropa również utrzymuje się na poziomie wieloletnich minimów. To nie jest dobra sytuacja dla naszego segmentu Poszukiwanie i Wydobycie, który do tej pory napędzał wyniki PGNiG, odpowiadając za prawie dwie trzecie EBITDA grupy. Z drugiej strony mamy działalność handlową – gdzie niższym przychodom ze sprzedaży gazu odpowiadają niższe koszty pozyskania paliwa. Nie spodziewamy się istotnej zmiany naszej marży.
Czy w związku z przewidywanym spadkiem popytu ze strony przedsiębiorstw w II kwartale PGNiG nie martwi się o nadwyżki gazu? Macie podpisanych wiele kontraktów na import LNG, czy nie zabraknie miejsca w magazynach?
Przy spadającym popycie związanym z kryzysem mamy globalną nadwyżkę gazu, stąd spadające ceny. Ta nadwyżka jest szczególnie duża na rynku europejskim, który przygotowywał się na kryzys rosyjsko-ukraiński i jeszcze przed wybuchem pandemii wypełnił magazyny, żeby mieć zapasy na wypadek, gdyby gaz nie płynął przez Ukrainę. Na to nałożyła się ciepła zima, która zmniejszyła zużycie, w związku z czym w magazynach na Starym Kontynencie jest nadal dużo gazu. U nas stopień zapełnienia wynosi ok. 50 proc. To o 12–14 proc. więcej niż rok temu, ale nadal mamy sporo miejsca, co pozwala na elastyczność. Cały czas monitorujemy sytuację i nie widzimy powodów, aby zmieniać nasze tegoroczne plany dostaw LNG. Spodziewamy się, że w 2020 r. będzie ich więcej niż w 2019 r.
Zatem nie ma zagrożenia, że jak w przypadku ropy ze względu na pełne magazyny cena spadnie poniżej zera?
Trzeba pamiętać, że na niskie ceny ropy wpływ miała nie tylko pandemia, ale wojna cenowa pomiędzy producentami. Jest też jeszcze jedna istotna różnica między ropą a gazem. Ropa jest bardzo mocno wykorzystywana w transporcie. Gdy siada gospodarka, cały biznes przestaje jej używać. Z gazem jest trochę inaczej, bo jest on wykorzystywany przez klientów indywidualnych – do gotowania, do grzania wody, do ogrzewania mieszkań, więc z tego ludziom trudno zrezygnować. Podobnie w przemyśle, w czasie kryzysu zmniejsza się zużycie, ale nie w aż takim stopniu. Oznacza to, że nasza spółka jest bardziej stabilna niż spółki naftowe, choć wydobywamy najwięcej ropy spośród polskich firm. Na taką skalę nie robi tego ani Orlen, ani Lotos.
Przed wybuchem pandemii zapowiadał pan zmianę strategii PGNiG.
W tym roku będziemy aktualizować naszą strategię na lata 2017–2022, będziemy chcieli uwzględnić w niej szanse, które pojawiają na rynku krajowym i europejskim. Chcemy stawać się koncernem multienergetycznym i jedną z tych firm, która w Polsce będzie realizowała cele unijnego Zielonego Ładu. Chcemy zaangażować się m.in. w biogaz.
Czy kryzys pozwoli na przejęcia zapowiadane przez pana po objęciu prezesury w PGNiG?
Jak najbardziej zakładamy przejęcia i akwizycje. Uważamy, że jesteśmy predestynowani do tego, żeby integrować ciepłownictwo w Polsce. Już w tej chwili posiadamy drugą największą spółkę na tym rynku – Termikę. Jest to segment bardzo silnie rozproszony, który wymaga potężnych inwestycji i który będzie przestawiał się z węgla na gaz. To dla nas szansa.
Kiedy więc PGNiG może przejąć pierwsze ciepłownie czy też elektrociepłownie?
Myślę, że w tym roku zawrzemy pierwsze transakcje.
Z waszego niedawnego oświadczenia wynika, że na razie Gazprom nie stosuje się do postanowień trybunału arbitrażowego w sprawie kontraktu jamalskiego i wystawia faktury według starej, niekorzystnej formuły cenowej. Co zamierzacie z tym zrobić?
Wyrok sądu arbitrażowego jest jednoznaczny i ostateczny. W momencie ogłoszenie werdyktu formuła cenowa w nim zawarta stała się automatycznie częścią kontraktu jamalskiego. Obie strony są zobowiązane stosować ją bezwarunkowo. I PGNiG ją stosuje – płacimy za dostawy tyle, ile wynika z nowego sposobu obliczania ceny. Wystawiając faktury po starej cenie, Gazprom nie tylko ignoruje wyrok Trybunału, ale i narusza kontrakt jamalski. To działanie ma znamiona praktyki monopolistycznej. Dlatego rozważamy możliwość zawiadomienia Komisji Europejskiej, która prowadziła postępowanie w związku z nadużywaniem przez Gazprom pozycji dominującej na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej.
A jak idzie egzekucja nadpłaty za już dostarczony gaz?
Wyrok pozwala nam domagać się od Gazpromu zwrotu nadpłaty za okres od 1 listopada 2014 r. Niezwłocznie po ogłoszeniu wyroku podjęliśmy działania, aby wyrok i jego konsekwencje, czyli zwrot nadpłaty, zostały zrealizowane.
W jaki sposób? Jaka była reakcja Gazpromu?
A to jest już nasza kuchnia, nie zdradzamy receptur.
Rozumiem, że nie jest to najprostsze danie, czyli wezwanie do zapłaty?
Egzekwowanie środków przez Ukrainę po wygranym przez Naftogaz sporze z Gazpromem trwało prawie dwa lata, tak więc to nie musi być taka szybka sprawa. Liczę jednak, że Gazprom jak każda spółka, która chce działać na rynku europejskim, będzie respektował europejskie reguły, wśród których jest zasada dotrzymywania umów. Ale trzeba też pamiętać, że odsetki od tej nadpłaty są naliczane, więc my na tym nie tracimy.
Czy wchodzi w grę rozliczenie tej nadpłaty w ramach istniejącego kontraktu jamalskiego albo jakiegoś nowego kontraktu?
To jest ta kuchnia, o której nie chciałbym mówić.
Spółki energetyczne w ramach oszczędności związanych z kryzysem przeglądają realizowane i planowane inwestycje pod kątem marży i rezygnują z części z nich. Czy taki przegląd trwa w PGNiG?
My też przyglądamy się naszemu portfelowi inwestycji, z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego że inwestycje muszą być efektywne, muszą przekładać się na wyniki finansowe spółki. Po drugie, musimy się im przyglądać z punktu widzenia kryzysu, bo szczególnie teraz nie stać nas na nietrafione inwestycje. A po trzecie, jesteśmy dobrze zarządzaną firmą i uważamy, że taki okres może jednocześnie być szansą na rozwój poprzez przejęcia i inwestycje w obszary, które mogą być atrakcyjne w momencie kryzysu. Jednak chciałbym zaznaczyć, że wszystkie te inwestycje, które już rozpoczęliśmy, będą kontynuowane.
W którym segmencie nastąpi ten przegląd?
Sporo inwestujemy w segmencie, który niekoniecznie jest pozytywnie oceniany przez rynki czy agencje ratingowe, czyli w poszukiwanie i wydobycie ropy i gazu. To część biznesu postrzegana jako ryzykowna dla spółek z naszego obszaru działalności. Ale to jest akurat segment, w którym my sobie dobrze radzimy i mamy skuteczność dwa razy wyższą niż średnia światowa. Jesteśmy tym nadal bardzo zainteresowani, ale musimy być czujni, jeżeli chodzi o nowe inwestycje. Inwestujemy m.in. na szelfie norweskim, żeby mieć tam coraz więcej swojego gazu – w zeszłym roku wydobyliśmy 0,5 mld m sześc., a chcemy, żeby to było ok. 2,5 mld m sześc. rocznie, gdy skończy się kontrakt jamalski i ruszy Baltic Pipe. Niedawno uruchomiliśmy nasze siódme norweskie złoże, w którym mamy pawie 12 proc. udziałów i zakładamy, że będziemy z niego mieli dodatkowo 0,5 mld m sześc. gazu rocznie.
Zatem, jeśli będziecie redukować plany wydobywcze, to nie tam?
W Norwegii mamy w tej chwili 29 koncesji, na stole kolejne dwie. Każdemu projektowi po prostu bacznie się przyglądamy. One muszą być ekonomiczne: zarówno krótkookresowo, pod kątem wpływu na wynik EBITDA, jak również długookresowo, z perspektywy wpływu na nasz bilans gazowy. Naszym celem jest pełne uniezależnienie się od gazu rosyjskiego. Proszę też pamiętać, że inwestycje w poszukiwania i wydobycie gazu realizujemy także w kraju oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Pakistanie, a w tym roku rozpoczynamy także na Ukrainie. Do tego dochodzą inwestycje w sieć dystrybucyjną i w ciepłownictwo. W tym roku rozpoczynamy także inwestycje w OZE.