Zmagające się ze stagnacją powiatowe sieci ciepłownicze mają szansę na zwiększenie zasięgów. Choć zasilane węglem, są alternatywą dla trujących powietrze indywidualnych źródeł ciepła i dlatego właśnie dostały wsparcie.
Plan był inny – do 2020 r. scentralizowane systemy ciepłownicze miały zostać zastąpione źródłami kogeneracyjnymi, czyli wytwarzającymi jednocześnie energię elektryczną i ciepło użytkowe – ilość wytwarzanej w ten sposób energii miała wzrosnąć w porównaniu do 2006 r. dwukrotnie. Kogeneracja to rozwiązanie bardziej ekologiczne i ekonomiczne ze względu na zużycie paliwa. Jednak autorzy najnowszego raportu Urzędu Regulacji Energetyki „Energetyka cieplna w liczbach” piszą wprost: na realizację tych celów nie ma szans.
Równia pochyła
„Efektywne energetycznie” ciepłownictwo to obecnie w zasadzie domena wyłącznie metropolii, w których firmy dystybuują ciepło kupowane od dużych elektrowni lub elektrociepłowni, częściowo pochodzące z termicznego przekształcania odpadów. – Brak możliwości finansowania ze środków unijnych modernizacji i rozwoju sieci ciepłowniczych „nieefektywnych energetycznie” znacznie pogłębił w ostatnich latach przepaść między ciepłownictwem „metropolitalnym” i „powiatowym” – mówi Bogusław Regulski z Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Te pierwsze cieszą się przywilejami związanymi z pomocą publiczną, uproszczonym taryfowaniem i dotacjami. Co więcej, sytuacja „ciepłownictwa powiatowego” – a to najczęściej spółki samorządowe lub z większościowym udziałem samorządów – pogarsza się. – W małych i średnich miastach najbardziej dotkliwym problemem firm ciepłowniczych jest brak ich rozwoju, stagnacja, a wręcz kurczenie się, spowodowane migracją ludności do wielkich ośrodków miejskich i za granicę. Nie buduje się w nich nowych bloków mieszkalnych, galerii handlowych, niestabilny jest przemysł – czytamy w raporcie „Zrównoważone miasta. Poprawa jakości powietrza w Polsce 2018”. Kolejnym problemem nieefektywnych energetycznie korzystających z węgla ciepłowni są rosnące koszty emisji CO2. Brakuje środków na inwestycje i koło się zamyka.
Kropla w morzu potrzeb
Tę lukę próbuje łatać rząd. Powiatowe sieci ciepłownicze nie są co prawda efektywne energetycznie, ale nie trują tak jak źródła niskiej emisji, czyli słabej jakości piece i kotły. Dlatego dla powiatowych sieci ciepłowniczych znalazło się dofinansowanie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – na razie w ramach pilotażu (nabór jeszcze trwa) samorządowe spółki ciepłownicze mogą otrzymać dotację i pożyczkę na modernizację służącą poprawie jakości powietrza. Kolejny ruch to zmiany w prawie energetycznym przyjęte przez Sejm ostatnim rzutem przed wyborami parlamentarnymi. Zakładają one, że obowiązkowe będzie przyłączenie budynków do sieci ciepłowniczej, o ile istnieją ku temu „techniczne i ekonomiczne warunki”. Do tej pory obowiązek przyłączania do sieci ciepłowniczej nowych budynków dotyczył tylko tych „efektywnych energetycznie”, czyli de facto dużych miast. Szef NFOŚ, Piotr Woźny, przekonywał na posiedzeniu sejmowych komisji gospodarki i rozwoju i ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, że zmiany ograniczą niską emisję. Wątpliwości ma Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, który zauważa, że obecnie w nowych budynkach nie montuje się kopciuchów, ale instalacje gazowe. Piotr Siergiej obawia się, że wsparcie dla węglowych, nieefektywnych sieci energetycznych utrzyma status quo. – Zamiast zmieniać technologię, mamy ukłon w kierunku systemu opartego na węglu – zaznacza.
Z kolei portal GlobEnergia zauważa, że przyjęte rozwiązania w praktyce oznaczają zakaz używania kotłów gazowych w nowych budynkach. Ze znowelizowanej ustawy wynika bowiem, że obowiązek przyłączania do sieci nie będzie dotyczył tylko takich budynków, w których planuje się korzystanie z odnawialnych źródeł energii. Chodzi o źródło ciepła, którego nakład nieodnawialnej energii pierwotnej nie jest wyższy niż wskaźnik 0,8, lub pompy ciepła albo ogrzewanie elektryczne. Natomiast współczynnik z ciepłowni lokalnej zasilanej gazem klasyfikuje się na poziome 1,2. – Zamiana gazu na ciepło miejskie fundamentalnie nie poprawi jakości powietrza – zaznacza Piotr Siergiej z PAS.
Słaby nie da rady
W ocenie Bogusława Regulskiego z Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, zmiany w prawie mogą pomóc powiatowym ciepłowniom w zwiększeniu zasięgów. – Rodzi się jednak wątpliwość, czy będą skuteczne, jeśli za próbą rozbudowy rynku nie pójdą konkrety, czyli poprawa stanu ekonomicznego przedsiębiorstw – zaznacza. Bogusław Regulski zwraca bowiem uwagę, że do przyłączenia nowego budynku do sieci ciepłowniczej będzie konieczne spełnienie „ekonomicznych i technicznych warunków”. – Obawiam się, że w obecnych warunkach większość wniosków spotka się z odmową – dodaje.
Etap legislacyjny
Nowelizacją zajmie się Senat