Polski rząd liczy się z możliwą apelacją od korzystnego dla nas wyroku w sprawie gazociągu OPAL.
Decyzję o odwołaniu podejmie Komisja Europejska, bo to ona zgodziła się w 2016 r. na zwiększenie dostępu Gazpromu do gazociągu OPAL w Niemczech i to jej postanowienie Polska zaskarżyła do Luksemburga jako niekorzystne dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. Sąd UE unieważnił je we wtorkowym wyroku. Po naszej stronie stały Litwa i Łotwa. Po stronie Komisji – Niemcy.
Teraz KE ma dwa miesiące i 10 dni na wniesienie odwołania od orzeczenia. Oznacza to, że decyzję może podjąć jeszcze KE w obecnym składzie, który poszedł Gazpromowi na rękę. Nowa Komisja pod kierownictwem Niemki Ursuli von der Leyen zacznie pracować od listopada. Polska liczy, że nowa KE będzie bardziej wyczulona na kwestię źródeł dostaw gazu. Tekę energetyczną ma objąć Kadri Simson z Estonii, która podziela nasze obawy dotyczące bezpieczeństwa energetycznego. W KE na stanowisku wiceprzewodniczącego pozostanie Słowak Maroš Šefčovič, do tej pory zajmujący się unią energetyczną.
– Oczywiście istnieje obawa, że Komisja odwoła się od wyroku. Tak zrobiła chociażby w sprawie orzeczenia o podatku handlowym i teraz też tego nie wykluczamy – mówi DGP doradca premiera Paweł Jabłoński. – Jestem w stanie sobie wyobrazić, że Bruksela zdecyduje się bronić swojej decyzji, argumentując, że co prawda zasada solidarności obowiązuje, ale ten konkretny przypadek jej nie narusza, i przedstawić własne ustalenia faktyczne. Nawet jeśli KE przekonałaby jednak sąd UE w drugiej instancji, to samo potwierdzenie zasady solidarności energetycznej jako takiej pozostanie w orzecznictwie – dodaje.
Wtorkowy wyrok w ocenie polskiego rządu jest przełomowy, bo daje narzędzie, które będzie mogło służyć do podcinania Gazpromowi skrzydeł, kiedy powstanie Nord Stream 2. – Po raz pierwszy zasada solidarności została rozciągnięta w takiej skali na kwestie energetyczne – podkreśla Paweł Jabłoński. Jak dodaje, jeśli już po ukończeniu Nord Stream 2 Gazprom będzie znowu zabiegał o ustępstwa, będzie można powoływać się na ten wyrok. Pełen dostęp do NS2 sprawiłby, że Kreml mógłby zrezygnować z dostaw gazu przez Ukrainę. Chodzi również o dostęp rosyjskiej spółki do budowanego właśnie gazociągu EUGAL, który – podobnie jak OPAL dla Nord Stream 1 – będzie stanowić lądową odnogę dla NS2.
Jeśli nawet KE zdecyduje się na apelację, to nie ma szans, by trybunałowi w Luksemburgu udało się ją rozpatrzeć przed sfinalizowaniem rozmów na temat kontraktu na dostawy gazu przez Ukrainę, który wygasa z końcem tego roku. A to oznacza osłabienie pozycji negocjacyjnej Gazpromu w rozmowach prowadzonych z udziałem KE. „Sąd UE uratował tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę” – skwitowała ukraińska „Ekonomiczna Prawda”. Ani Rosjanie, ani Ukraińcy nie spodziewali się takiej decyzji. Dziennik „Kommiersant” nazwał ją „nieoczekiwaną”, a szef ukraińskiego Naftohazu Jurij Witrenko – „przyjemną niespodzianką”.
Orzeczenie z Luksemburga ma klauzulę natychmiastowej wykonalności, przez co Gazprom nie będzie mógł przenieść 1 stycznia 2020 r. całości tranzytu gazu na Zachód do gazociągów bałtyckich. Ukraiński Naftohaz wyliczył, że gdyby nie wtorkowa decyzja, Kijów otrzymywałby rocznie z tytułu tranzytu nawet 425 mln dol. mniej niż dotychczas. I choć Ukraina całość gazu kupuje od pewnego czasu w ramach rewersu – czyli odkupuje rosyjski gaz od państw unijnych – to na wszelki wypadek ukraińskie zbiorniki gazu przed zimą są napełniane rekordowymi wolumenami paliwa.
Zaangażowany w negocjacje Maroš Šefčovič, który zwołał kolejne spotkanie na przyszły czwartek, w imię stabilności dostaw chce podpisania kontraktu na 10 lat. Strona rosyjska z kolei proponuje przedłużenie obecnie obowiązującej umowy do końca 2021 r. – Rozmawialiśmy o dacie spotkania od maja, czekaliśmy na nowy rząd ukraiński. Decyzja zapadła w weekend. Nie miało to nic wspólnego z decyzją sądu UE – powiedział wczoraj Šefčovič, pytany przez rosyjską agencji TASS, czy użyje wyroku sądu UE przeciwko Gazpromowi. Rosjanie nie mają jednak wątpliwości, że decyzja wymusza porozumienie z Kijowem. Dotychczas Moskwa przedłużała rozmowy.
Zaskarżona przez Polskę decyzja Komisji umożliwiała korzystanie przez Gazprom z gazociągu OPAL z wyłączeniem zasad konkurencyjności. Zamiast 50-proc. przepustowości, rosyjska spółka mogła korzystać z magistrali w zasadzie w pełni. Trzeci pakiet energetyczny nakłada obowiązek umożliwienia dostępu stron trzecich do infrastruktury przesyłowej błękitnego paliwa, ale Komisja na wniosek niemieckiego regulatora zrobiła wyjątek dla Gazpromu. Sąd UE uznał, że tą decyzją Bruksela naruszyła zasadę solidarności energetycznej.