"Komisja przyjmuje do wiadomości dzisiejsze orzeczenie Sądu UE w sprawie zmienionej decyzji o wyłączeniu dla OPAL-u (z unijnych regulacji dotyczących energetyki - PAP). Zasada solidarności energetycznej jest bardzo droga Komisji Europejskiej i zgodnie z ustaleniami Sądu UE należy ją wyraźnie brać pod uwagę w przyszłych decyzjach o wyłączeniu. Komisja dokładnie przeanalizuje dzisiejsze orzeczenie" - powiedziała PAP rzeczniczka.
OPAL to biegnący wzdłuż niemiecko-polskiej granicy gazociąg, który połączony jest z Nord Streamem.
W 2009 roku OPAL-owi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego III pakietu energetycznego, który wymaga m.in. dostępu stron trzecich - w tym przypadku konkurentów Gazpromu - do infrastruktury przesyłu gazu w UE. Zgodnie z przyznanym wyjątkiem Gazprom miał rezerwację na 50 proc. przepustowości gazociągu OPAL, ale mógł ją zwiększyć, wdrażając tzw. program uwalniania gazu, czyli oferowania części gazu (dokładnie 3 mld metrów sześc.) na rynku poza kontraktami.
Gazprom nie spełnił jednak nigdy warunków z decyzji KE z 2009 r. - nie uruchomił programu uwalniania gazu, uznając, że byłoby to nieopłacalne. W rezultacie został z przepustowością na poziomie 50 proc. Tak było aż do 2016 r., gdy niemiecki organ regulacyjny Bundesnetzagentur poinformował KE, że na wniosek Gazpromu zamierza zwiększyć rezerwację przepustowości dla rosyjskiego koncernu. Komisja wyraziła zgodę, co w uproszczeniu oznaczało, że do 2033 r. Rosjanie mogliby wykorzystywać do 100 proc. przepustowości OPAL-u (80 proc. a priori oraz 20 proc. w ramach aukcji).
Polski rząd, a także spółka zależna PGNiG w grudniu 2016 roku złożyły do unijnego sądu pozwy przeciwko KE. Warszawa argumentowała, że postanowienie Komisji jest niekorzystne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Pod koniec grudnia 2016 r. unijny sąd zdecydował o wstrzymaniu wykonania decyzji KE do czasu zakończenia sporu sądowego. To była pierwsza wygrana Polski w tej sprawie, jednak po pół roku decyzja została zmieniona i od połowy 2017 r. Gazprom faktycznie w całości wykorzystywał OPAL.
We wtorek Polska wygrała z Komisją Europejską w Sądzie UE w tej sprawie.
Sąd UE zastrzegł, że stosowanie zasady solidarności energetycznej nie oznacza, iż polityka Unii w dziedzinie energetyki nie może w żadnym wypadku mieć negatywnych skutków dla interesów energetycznych jednego z państw unijnych. Niemniej - jak ocenił - instytucje Unii i państwa członkowskie są zobowiązane uwzględniać interesy zarówno Unii, jak i poszczególnych państw członkowskich oraz "wyważać (je) w przypadku sprzeczności".
Dlatego - zdaniem Sądu UE - przy wydawaniu decyzji z 2016 r. na KE ciążył obowiązek dokonania oceny, czy zaproponowana zmiana warunków korzystania z gazociągu OPAL może naruszyć interesy innych państw członkowskich w dziedzinie energetyki. Uznał, że tak się nie stało - z decyzji tej nie wynika, iż KE przeprowadziła badania skutków zmiany warunków korzystania z gazociągu OPAL dla bezpieczeństwa dostaw w Polsce, a jedynie dla bezpieczeństwa dostaw w Unii.
Teoretycznie KE może złożyć odwołanie od orzeczenia Sądu do Trybunału Sprawiedliwości UE, ale musi być ono ograniczone tylko do kwestii prawnych. Może zostać wniesione w terminie dwóch miesięcy i 10 dni od dnia zawiadomienia o tym orzeczeniu.
Polska jest zadowolona z tego rozstrzygnięcia. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że wyrok spowodował, że Gazprom i Niemcy nie będą mogli używać gazociągu OPAL w 100 proc. w sposób monopolistyczny. "Wygraliśmy ten spór z Komisją Europejską, to bardzo dobra wiadomość" - ocenił.
"To olbrzymi sukces. Ten wyrok jest trudny do przecenienia, dlatego że bierze pod uwagę przesłankę solidarności energetycznej. Co więcej, oznacza ograniczenie przesyłania Nord Stream 1" - powiedział PAP jeden z dyplomatów zajmujących się tą sprawą.
Gazociąg OPAL, oddany do eksploatacji w 2011 r., ma przepustowość ok. 36,5 mld rocznie. Dla porównania polski terminal LNG w Szczecinie ma przepustowość 5 mld metrów sześc. rocznie.