Orlen Lietuva planuje ruchy, które trwale poprawią rentowność rafinerii
/>
Litewska rafineria należąca do PKN Orlen, podobnie jak cała grupa, korzysta z dobrej koniunktury na rynku rafineryjnym. Eldorado nie będzie jednak trwało wiecznie, firma zastanawia się więc nad inwestycjami, które trwale poprawią jej efektywność, zwiększając uzysk diesla i benzyny z przerabianej na Litwie ropy i eliminując z produkcji mazut.
Na rynku rafineryjnym nie zawsze było różowo. Bardzo słaby 2014 r. Orlen Lietuva (dawne Możejki) zamknęła ogromną stratą netto, która wyniosła prawie 4,6 mld zł. Średnia cena ropy Brent wynosiła wówczas prawie 99 dol. za baryłkę, a marża rafineryjna grupy 3,4 dol. za baryłkę. Przedstawiciele Orlenu zastanawiali się w tym czasie nad przyszłością litewskiej rafinerii, nie wykluczając czasowego wstrzymania tamtejszej produkcji. Kolejny rok przyniósł jednak zdecydowaną poprawę na rynku. Ropa potaniała do 52,4 dol., a marża rafineryjna wzrosła do 8,2 dol. Orlen Lietuva zanotowała w tym czasie 888 mln zł zysku netto.
Otoczenie sprzyja grupie do dziś, choć cena ropy powoli pnie się do góry. Orlen Lietuva myśli nad trwałym zwiększeniem rentowności, by uniknąć kłopotów, gdy rynek będzie trudniejszy. – W przypadku litewskiej spółki koncentrujemy się na poprawie efektywności we wszystkich obszarach działalności, korzystając z pozytywnych warunków makroekonomicznych i sprzyjającego otoczenia biznesowego na Litwie – poinformowało DGP biuro prasowe Orlenu.
Od 2015 r. do końca tego roku inwestycje w Możejkach wyniosą ok. 120 mln dol. Kwota ta obejmuje zarówno wydatki na prace odtworzeniowo-modernizacyjne, jak i na budowę nowych instalacji. Tylko w dziewięciu miesiącach 2017 r. Orlen zainwestował w Możejkach 49 mln dol. – Jesteśmy w końcowej fazie prac nad instalacją, która pozwoli na wytwarzanie półproduktów dla petrochemii działającej w Płocku – poinformował Orlen.
To wszystko może jednak nie wystarczyć. Dużym wyzwaniem dla litewskiej rafinerii będzie rok 2020, w którym zaczną obowiązywać przepisy eliminujące mazut jako paliwo używane na statkach. Obecnie mazut, ciężki olej opałowy, jest istotną częścią produkcji tamtejszego zakładu (ponad 40 proc. produkcji to diesel, ponad 25 proc. benzyna, a pozostałe blisko 35 proc. to właśnie mazut). – Rozważamy inwestycje, które doprowadziłyby do zwiększenia uzysku diesla i benzyny z przerabianej na Litwie ropy, eliminując jednocześnie z produkcji mazut. Dzięki temu Orlen Lietuva stałaby się bardziej odporna na wahania koniunktury – poinformował Orlen. Spółka odmawia podania szczegółów, w tym dotyczących skali potencjalnej inwestycji. – Jesteśmy na wstępnym etapie analizy projektu, trudno w tym momencie mówić o szczegółach – zastrzega.
Zdaniem eksperta rynku ropy i paliw Andrzeja Szczęśniaka skala inwestycji w Możejkach może być porównywalna z prowadzoną przez Lotos inwestycją w kompleks instalacji EFRA, której koszt wynosi ok. 2,3 mld zł. Dzięki temu projektowi gdańska rafineria chce zwiększyć o 2 dol. na baryłkę marżę na przerobie ropy i produkować 900 tys. ton dodatkowych wysokomarżowych produktów rocznie.
Rafineria w Możejkach przerabia ok. 9 mln ton ropy rocznie. W Orlenie zakupy surowca są scentralizowane, realizowane na rzecz wszystkich spółek z grupy. Grupa dywersyfikuje dostawy, kupując ropę z różnych kierunków. Do rafinerii w Możejkach trafia głównie ropa rosyjska, choć litewski zakład Orlenu otrzymuje także dostawy z Arabii Saudyjskiej, Azerbejdżanu czy Kazachstanu. Do najważniejszych odbiorców poza Litwą należą Łotwa, Estonia i Ukraina. W ostatnim czasie rośnie też eksport do Polski. Znaczna część produkcji jest też eksportowana na inne rynki, zależnie od bieżącego popytu, także drogą morską.