Nie odległość od elektrowni wiatrowej, ale spełnienie norm hałasowych uzależniać będzie możliwość budowy domów w takim sąsiedztwie.
Ministerstwo Energii przesłało wczoraj do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych projekt nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz zmiany niektórych innych ustaw. Ma ona m.in. wprowadzić modyfikacje do ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (Dz.U. z 2016 r. poz. 961 ze zm.). Akt ten obowiązuje od 16 lipca zeszłego roku i istotnie ograniczył rozwój farm wiatrowych w Polsce, a sektor doprowadził na skraj opłacalności.
W projekcie nie rezygnuje się z generalnej zasady, że usytuowanie nowych elektrowni wiatrowych w pobliżu budynków mieszkalnych albo tych o funkcji mieszanej, (chodzi np. o domy z częścią wydzieloną na prowadzenie działalności usługowej), możliwe jest przy zachowaniu odległości równej lub większej od dziesięciokrotności wysokości wiatraka. Zasada ta nie będzie jednak działać w drugą stronę. I tak zgodnie z art. 4 projektu odległość, w jakiej będą mogły być lokalizowane i wznoszone budynki mieszkalne, ma być po prostu taka, by pozwalała spełnić wymagania dopuszczalnego poziomu hałasu dla tego rodzaju zabudowy, określone w rozporządzeniu ministra środowiska (Dz.U. z 2014 r., poz. 112).
Jak akcentuje resort energii, rozwiązania odległościowe obowiązują w wielu krajach Unii Europejskiej. W Niemczech, a konkretnie w Bawarii, podobnie jak w Polsce istnieje zasada 10H. W Szkocji elektrownie wiatrowe mogą być lokalizowane 2,5 km od granic miast i wsi. Z kolei w Walii w ramach polityki planistycznej wydane zostały wytyczne, w których wskazano 500 m jako pożądaną minimalną odległość pomiędzy turbinami wiatrowymi a nieruchomościami mieszkalnymi.
Zmiany przewidziane w polskiej ustawie obejmą nie tylko zasady lokalizacji. Zniknąć ma przepis, że elektrownie niespełniające wymogów co do minimalnej odległości nie mogą być modernizowane oraz remontowane. Wprowadzona ma być również nowa regulacja mająca zapobiec porzucaniu przez inwestorów nieczynnych farm.
„W najbliższych latach okresy amortyzacji niektórych elektrowni wiatrowych będą dobiegały końca, zasadne jest zatem nałożenie na inwestorów obowiązku w zakresie rozbiórki elektrowni wiatrowych i uporządkowania terenu. Obowiązek ten dotyczy elektrowni nieużytkowanych lub niewykończonych, które nie nadają się do remontu, odbudowy lub wykończenia. W stosunku do takich elektrowni możliwe będzie również wydanie przez organ nadzoru budowlanego decyzji nakazujących rozbiórkę” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Jak twierdzi resort energii, rozwiązania odległościowe obowiązują w wielu krajach UE
Będzie problem z podatkiem od wiatraków
Projekt przygotowany przez Ministerstwo Energii zakłada też zmiany w opodatkowaniu farm wiatrowych. Zmierzają one do tego, żeby podatek od wiatraków znowu był płacony od ich części budowlanych, a nie, jak dziś, od całego obiektu (o takich planach pisaliśmy już w artykule „W sprawie wiatraków powiało optymizmem”, DGP nr 116/2017). Oznaczałoby to powrót do stanu sprzed 2017 r. Zmienić ma się bowiem definicja budowli w prawie budowlanym (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 290 ze zm.). Wynikałoby z niej, że budowlą będą części budowlane urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych. I od ich wartości byłby płacony podatek od nieruchomości.
Eksperci mają wątpliwości co do samej daty obowiązywania nowych zasad. Z projektu nie wynika, od kiedy wiatraki miałyby być korzystniej opodatkowane. Zakłada on jedynie, że nowe przepisy zaczną obowiązywać 1 września 2017 r.
– Zgodnie z ustawą o podatkach i opłatach lokalnych nowe zasady opodatkowania stosuje się generalnie do pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, gdy zmiana zaistniała – twierdzi dr hab. Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku. Wyjaśnia, że literalnie czytając te przepisy, nowe zasady opodatkowania powinny być stosowane od 1 października, skoro ustawa zmieniająca wchodzi w życie 1 września. Podatnicy będą jednak chcieli wykazać, że już od 1 września powinni płacić niższy podatek. Ponadto w związku z projektowaną zmianą mamy do czynienia z sytuacją, w której zmniejsza się w trakcie roku podstawa opodatkowania (to zwykle wartość, od której dokonuje się odpisów amortyzacyjnych). Tymczasem ustawa o podatkach i opłatach lokalnych nakazuje tę wartość określać na 1 stycznia roku podatkowego. Ponieważ chodzi o duże kwoty, spory mogą trafiać do sądów.
Zdaniem Rafała Dowgiera problem pojawi się też wówczas, gdy wysokość rocznego podatku za 2017 r. została określona w decyzji i jest już ona ostateczna. Ordynacja podatkowa nie przewiduje przepisów, które pozwalałyby wzruszyć taką decyzję.
– Mam nadzieję, że w trakcie pracach legislacyjnych zostanie wprowadzony przepis, zgodnie z którym nowe zasady opodatkowania obowiązywałyby od 1 stycznia 2018 r. W przeciwnym razie nowe przepisy przysporzą problemów organom i podatnikom – twierdzi ekspert. ⒸⓅ
Etap legislacyjny
Projekt ustawy skierowany do konsultacji