W ostatnich latach motorem zysków Giełdy Papierów Wartościowych była spółka zależna zajmująca się obrotem towarami. Teraz są z nią coraz większe problemy.
/>
PARKIET
Odkąd przed pięcioma laty prezes GPW Ludwik Sobolewski sfinalizował przejęcie Towarowej Giełdy Energii, ta spółka ma duży wpływ na wyniki finansowej grupy. Za 80 proc. akcji operator warszawskiej giełdy zapłacił Skarbowi Państwa, Polskiej Grupie Energetycznej, Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi i innym udziałowcom 180 mln zł. I dzięki tej transakcji GPW była w stanie osiągać dobre wyniki finansowe mimo spadających obrotów na rynku akcji i obniżających się prowizji. Powód: rosły przychody z rynku towarowego, obsługiwanego głównie przez TGE. W zeszłym roku obrót energią elektryczną, gazem czy prawami majątkowymi powiązanymi z rynkiem energetycznym przyniósł 40 proc. przychodów grupy kapitałowej GPW. Segment towarowy wypracował 53 proc. ze 158 mln zł zysku operacyjnego.
Ale zmiany, których rząd PiS dokonuje w systemie wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE), nie są korzystne dla TGE. Dotąd producenci dostawali zielone certyfikaty, potwierdzające wytworzenie energii ze źródeł odnawialnych i mogli je sprzedać firmom energetycznym – producentom i dystrybutorom, którzy zgodnie musieli wykazać, że wprowadzili na rynek określoną ilość energii z OZE.
Certyfikaty mają zostać zastąpione przez system aukcji. Wytwórcy energii z OZE będą deklarować, po jakiej cenie wyprodukują prąd – wygra ten, kto zaoferuje najkorzystniejsze warunki. Pilotażowe aukcje odbyły się pod koniec 2016 r. System ten będzie funkcjonował równolegle z zielonymi certyfikatami.
Dziś TGE prowadzi rejestr świadectw pochodzenia certyfikatów OZE oraz obrót nimi. Z tego źródła pochodziło w zeszłym roku ponad 45 proc. przychodów giełdy towarowej. – TGE jest na tym rynku monopolistą, to są dla firmy bardzo dochodowe produkty. Z regulacji wynika jednak, że przychody z tego tytułu będą stopniowo zanikać. Większość zniknie do 2030 r., ale negatywny wpływ na wyniki finansowe będzie widoczny już w najbliższych latach – zwraca uwagę Łukasz Jańczak, analityk Ipopema Securities.
– W planie finansowym TGE zakładamy stabilizację, a nawet wzrost przychodów. Spadki na rynku energii elektrycznej rekompensowane są wyższym wynikiem na rynku gazu – uspokaja jednak GPW w odpowiedzi na nasze pytania.
Spółka liczy też na to, że ubytek przychodów uda się zrekompensować dzięki rosnącemu obrotowi białymi certyfikatami. To mechanizm promujący inwestycje prowadzące do oszczędności prądu, wprowadzony w 2011 r. (a zmodyfikowany w ubiegłym). Podmioty, które przeprowadzą tego rodzaju inwestycję, będą miały szansę uzyskać biały certyfikat od URE. I sprzedać go za pośrednictwem TGE firmom, które dostarczają energię elektryczną, ciepło lub gaz ziemny końcowym odbiorcom. Na nich spoczywa obowiązek dostarczenia określonej ilości certyfikatów do URE. System działa podobnie jak zielone certyfikaty.
– Z punktu widzenia przychodów TGE nie wszystko jest jasne w systemie wsparcia odnawialnych źródeł energii. Szacuję, że najpóźniej w 2021 r. spadną one poniżej 100 mln zł – mówi Jańczak.
Ekspert ocenia, że spółka ma ograniczone możliwości redukcji kosztów, zatem spadające przychody będą obniżać zyski TGE.
W nieznacznym stopniu tegoroczny zysk obniży także kwestia rozliczenia podatku VAT za lata 2011–2016, który TGE powinna była doliczać do opłat od transakcji m.in. zielonymi certyfikatami. Pod koniec zeszłego roku pod wpływem kolejnych ekspertyz spółka doszła do wniosku, że zasady opodatkowania są inne niż dotychczas oceniano. Wiązało się to z koniecznością zapłaty 70 mln zł zaległego podatku. TGE wpłaciła stosowną kwotę do urzędu skarbowego, teraz wystawia faktury korygujące swoim kontrahentom.
– Ponad 50 proc. podmiotów zapłaciło faktury korygujące. TGE występuje także o wspólne interpretacje podatkowe z kluczowymi kontrahentami (chodzi o cztery domy maklerskie i 44 uczestników obrotu) w celu potwierdzenia prawidłowości obecnego podejścia do opodatkowania usług i zapewnienia możliwości odliczenia VAT przez kontrahentów. Spodziewamy się, że po uzyskaniu interpretacji potwierdzających stanowisko wnioskodawców kontrahenci ci zapłacą TGE faktury korygujące – informuje biuro prasowe GPW.
TGE uda się prawdopodobnie odzyskać większość VAT. Odsetki, które spółka zmuszona była zapłacić fiskusowi z tytułu zaległości podatkowych, obciążyły zeszłoroczne wyniki. W tym roku koszty firmy zwiększą jedynie wydatki związane z pozyskaniem 60 mln zł kredytu zaciągniętego na zapłatę VAT. Łącznie chodzi o 1,3 mln zł. Jego spłata przypada na 31 marca 2018 r.