Moskiewski dziennik przypomina, że Ukraina nie importuje rosyjskiego gazu od listopada 2015 roku. Przy czym, obecny sezon grzewczy, 2016-2017, "stał się pierwszym, kiedy Ukraina nie kupowała rosyjskiego gazu ani do bieżącego wykorzystania, ani do tłoczenia go do podziemnych zbiorników" - podkreśla gazeta.
Cytowany przez "Kommiersanta" ekspert Simon Pirani z Instytutu Studiów nad Energetyką w Oksfordzie ocenia, że Ukraina może obejść się bez gazu z Rosji, jeśli zużycie surowca nie przekroczy 40 mld metrów sześciennych rocznie. Zdaniem Piraniego mało prawdopodobne jest, by Ukraina kupowała znaczniejsze ilości gazu od Gazpromu, ponieważ musiałyby zajść czynniki, które wzajemnie się wykluczają.
"Z jednej strony, zużycie gazu powinno przekroczyć poziom 40 mld metrów sześciennych, co możliwe jest tylko przy znacznym wzroście gospodarczym, stabilności politycznej lub powrocie do bilansu gazowego odbiorców ze wschodu kraju. Z drugiej strony, musiałyby pojawić się problemy z wydobyciem krajowym (ok. 18 mld metrów sześciennych rocznie - PAP) lub z dostawami przez rewers z Europy, czego można oczekiwać raczej przy odwrotnym wariancie, czyli przy pogorszeniu się sytuacji gospodarczej lub politycznej" - uważa Pirani.
Podczas minionej zimy "Ukraina zdołała zapewnić sobie dość stabilne zaopatrzenie w gaz bez wykorzystywania gazu rosyjskiego w warunkach słabego wzrostu gospodarczego i dość chłodnej zimy" - podkreśla "Kommiersant". Zauważa, że obecnie praktycznie zakończył się raptowny spadek zużycia gazu, który Ukraina przeżyła w latach 2014-2015. Wyniósł on jedynie 4 procent, podczas gdy w 2015 roku sięgał 21 procent.
Jednocześnie Ukraina odnotowała niewielki wzrost (2,3 proc.) produkcji przemysłowej. I wreszcie, wcześniej państwowemu koncernowi Naftohaz "pomagała dość ciepła zima", ale w tym roku w grudniu i w lutym temperatury były niższe od przeciętnych w ostatnich latach - podkreśla rosyjski dziennik.