Czternasta emerytura zamiast kolejnej waloryzacji ‒ tak rząd będzie reagował w tym roku na duży wzrost cen. Ustawa ma być przygotowana w ciągu kilku tygodni.

Czternastka, która może pochłonąć 11‒12 mld zł ‒ zostanie wliczona w koszty działań tarczy antyinflacyjnej. ‒ Chcemy pomóc osobom o najniższych dochodach, dla nich czternastka jest lepsza niż kolejna waloryzacja świadczeń w ciągu roku ‒ mówi nam osoba z rządu. W zeszłym roku 14. emerytura wyniosła 1250,88 zł brutto. W tej kwocie wypłacono ją osobom, których podstawowe świadczenie nie przekraczało 2900 zł brutto. Jeśli było wyższe, czternastka była zmniejszana według zasady złotówka za złotówkę. Inny pomysł miała PO. Jej lider Donald Tusk opowiadał się za przeprowadzeniem drugiej waloryzacji emerytur w ciągu roku.

Decyzje w tej sprawie będą podejmowane w momencie, gdy sytuacja finansowa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest wyjątkowo dobra, co pokazują dane za zeszły rok. ‒ Wskaźnik pokrycia bieżących wydatków wpływami ze składek i ich pochodnych w 2021 r. osiągnął rekordowy poziom 81,7 proc. To najwyższa wartość w ostatnim dwudziestoleciu – podkreśla prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. Powody tak dobrych wyników są dwa: świetna sytuacja na rynku pracy, a więc rosnące pensje i składki od nich oraz zwiększenie przez ZUS ściągalności wpłat.

Po zeszłorocznych dobrych wynikach także początek tego roku pokazuje, że finanse FUS są w świetnej sytuacji. Marcowa składka na kontach zakładu była o 14,5 proc. wyższa niż rok wcześniej.
Zeszły rok, jeśli chodzi o finanse Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, okazał się bardzo dobry. Najlepiej pokazuje to rekordowa „wydolność”, czyli stopień pokrycia wydatków na świadczenia przez pobierane składki - sięgnął 81,7 proc. - Bardzo dobry wynik FUS w 2021 r. był możliwy dzięki poprawie kluczowych wskaźników makroekonomicznych. Mam tu na myśli wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw oraz wzrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia - zauważa profesor Gertruda Uścińska, prezes ZUS. W grudniu zeszłego roku wynagrodzenia w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosły o 11,2 proc. Do tego na rynek pracy cały czas dopływali pracownicy z zagranicy. Na koniec 2021 r. w ZUS było zarejestrowanych ponad 875 tys. obcokrajowców. To wzrost o 20,7 proc. w stosunku do poprzedniego roku.
Świetnej sytuacji, jeśli chodzi o wzrost pensji i płaconych od nich składek, towarzyszyło uszczelnienie systemu. Wskaźnik ściągalności składek wyniósł 99,7 proc. i był wyższy od osiągniętego w 2020 r. aż o 5,6 pkt proc.
Największą pozycją przychodów FUS były w zeszłym roku składki na ubezpieczenia społeczne. Wpływy z nich wyniosły 228,1 mld zł i były o 15,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. To z jednej strony rezultat popandemicznego odbicia, z drugiej tzw. efektu niskiej bazy w 2020 r. spowodowanego zwolnieniem z płacenia składek części płatników objętych programami pomocowymi w ramach walki z COVID-19. Z kolei koszty FUS w 2021 r. wyniosły 284,5 mld zł i były o 7,2 mld zł większe niż przed rokiem. Wydatki na emerytury i renty finansowane z FUS wyniosły 245,5 mld zł, tj. o 7,2 proc. więcej niż przed rokiem - to wynik rosnącej liczby świadczeń emerytalnych oraz waloryzacji.
Początek tego roku pokazuje, że sytuacja w finansach FUS nadal jest bardzo dobra. W lutym na konta w ZUS wpłynęło ponad 28 mld zł, a w marcu ponad 32 mld zł - to odpowiednio 9 proc. i 14,5 proc. więcej w porównaniu z lutym i marcem 2021 r. To także efekt sytuacji na rynku pracy, ponieważ w lutym 2022 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było wyższe o 2,2 proc. wobec okresu sprzed 12 miesięcy, a przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było wyższe o 11,7 proc. rok do roku i wyniosło 6220,04 zł. Obniżył się zaś stopień pokrycia wydatków ze ściąganych składek; w styczniu i lutym było to 79,3 proc. W lutym nadal rosła liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS, na koniec tego miesiąca zarejestrowanych było nieco ponad 898 tys. osób (o 22,0 proc. więcej niż przed rokiem). Pytanie, jak na finanse FUS wpłynie wojna, na pewno część Ukraińców zwolniła się z pracy i pojechała na front - szacunki mówią, że było to ok. 90 tys. osób.
W tym roku wyzwaniem może się okazać inflacja, która napędza presję na wyższe pensje, a więc także i składki, ale zarazem oznacza, że osoby, którym ZUS wypłaca świadczenia, oczekują ich wzrostu. Stąd zaczęły się dyskusje o kolejnej waloryzacji lub powtórzeniu wypłaty czternastej emerytury. Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. W latach 90. funkcjonowały przepisy, które w przypadku wysokiego wzrostu cen pozwalały na dodatkową waloryzację w ciągu roku.
Ponowna waloryzacja oznacza, że beneficjentami podwyżek byliby wszyscy emeryci i ich świadczenia wzrosłyby na stałe. Natomiast czternastka to świadczenia zbliżone do minimalnej emerytury, ale wypłacane jednorazowo i to nie wszystkim. W zeszłym roku w pełnej wysokości otrzymali ją emeryci, których świadczenia nie przekroczyły 2900 zł brutto, potem czternastka była proporcjonalnie zmniejszana.
Według naszych informacji wybór rządu padł na dodatkowe świadczenie. - Jeśli mamy emeryta górniczego, który ma 7 tys. zł świadczenia, i rolniczego, który dostaje 1300 zł, to dla tego drugiego koszty żywności, opału i mediów to 90 proc. wydatków, a u górnika nawet nie 20 proc. Państwo jako redystrybutor musi wspierać biedniejszych - tłumaczy decyzję osoba z rządu.
Ale z tym polemizuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. - Nie jest tak, że przez waloryzację nie da się w większym stopniu zabezpieczyć osób o niższych świadczeniach. Waloryzacje emerytur czy rent obok komponentu procentowego zawierały też komponent kwotowy. Ostatnio mieliśmy 7-proc. waloryzację, do tego doszły korzystne zmiany podatkowe z Polskiego Ładu i obecnie planowana obniżka PIT, więc sytuacja świadczeniobiorców nie jest zła - mówi.
Oba rozwiązania są kosztowne dla finansów publicznych. Tegoroczna waloryzacja kosztowała 14,7 mld zł. To o 4 mld zł więcej niż planowano w budżecie, bo rząd sam podbił wskaźnik waloryzacji do 7 proc. Z kolei powtórka czternastej emerytury może oznaczać koszt nawet 12 mld zł. - Każde z tych rozwiązań ma swoje wady. Druga waloryzacja to trwałe podbicie wydatków FUS. Natomiast „jednorazowa” czternastka powtórzona drugi raz to spore ryzyko, że to pozasystemowe rozwiązanie wejdzie w życie na stałe - zauważa jeden z naszych rozmówców z obozu władzy.
Fundusz Ubezpieczeń Społecznych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe