"Posłowie PiS nie akceptowali i nie akceptują istniejących dużych dysproporcji w wysokościach wypłacanych świadczeń emerytalnych. (...) Zwiększenie świadczeń o kwotę 36 złotych uważamy za dalece niewystarczające. (...) W imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości proszę wysoką izbę, abyśmy wysoki wzrost rezerw w poszczególnych ministerstwach zaproponowany przez rząd w budżecie państwa zoptymalizowali i uzyskaną w ten sposób nadwyżkę przeznaczyli na zwiększenie emerytur i rent" - mówiła Maria Zuba z PiS.
W podobnym tonie wypowiadała się Anna Bańkowska z SLD, której klub wnioskował, by najniższe świadczenia podnieść o 200 zł.
"Klub SLD od dawna dopomina się, aby realnie spojrzeć na koszty utrzymania i wysokość najniższych świadczeń. Jeśli po podwyżce (proponowanej przez rząd) człowiek będzie otrzymywał (...) ok. 700 zł na miesiąc, a rencista czy częściowo niezdolny (do pracy) dużo mniej, to oznacza to (dla niego) wegetację. (...) SLD proponuje, aby rząd zdobył się na wysiłek finansowy i podwyższył najniższe świadczenia o 200 zł" - oświadczyła Bańkowska.
Niechętne poparcie dla projektu, ale bez zgłaszania propozycji zmian, zadeklarowały pozostałe kluby opozycji.
"Czy ta ustawa incydentalna wyprowadzi emerytów z ubóstwa? 36 zł nie odczuje żaden emeryt! (...) Będziemy (jednak) głosować za ustawą, bo każda złotówka jest ważna" - deklarował Józef Rojek z KPSP.
Z kolei Artur Górczyński z koła Bezpieczeństwo i Gospodarka wytykał rządowi, iż w uzasadnieniu do ustawy deklarował zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i stabilności najbiedniejszym, choć kwota 36 zł z pewnością na to nie wystarczy. Proponował też, by sięgnąć po dodatkowe dochody budżetowe, np. poluzowując zasady gry w pokera i obkładając je podatkiem, co, jak szacował, przyniesie 5 mld zł dodatkowego dochodu.
Zofia Popiołek z Twojego Ruchu nazwała projekt "wyborczą kiełbaską" ze strony rządu, a zgłoszone poprawki "kiełbaską" ze strony opozycji. Zapowiedziała jednak, że jej klub poprze projekt.
Kluby koalicji rządzącej bezwarunkowo poparły propozycję.
"Mechanizm kwotowo-procentowy wspiera emerytów i rencistów, którzy mają najniższe emerytury" - powiedziała Marzena Okła-Drewnowicz z PO, uzasadniając poparcie swojego klubu dla proponowanej regulacji.
"Musimy mówić o realiach. Mamy deflację" - przekonywał z kolei Piotr Walkowski z PSL, tłumacząc, dlaczego państwa nie stać na większe podwyżki świadczeń.
Wtórował mu, biorący udział w posiedzeniu przedstawiciel autora projektu, Marek Bucior, podsekretarz stanu w MPiPS. "Chcielibyśmy, żeby ta gwarancja była wyższa, ale możliwości budżetowe przy deficycie 50 mld zł (na to nie pozwalają)" - mówił.
Dyskutowany projekt zakłada zmianę waloryzacji emerytur i rent z FUS w 2015 r. Wprowadza on jednorazową modyfikację obecnie funkcjonujących zasad waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych.
Nowela, która ma wejść w życie 1 marca 2015 r. stanowi, że świadczenia z FUS zostaną podwyższone o 1,08 proc., jednak podwyżka nie może być mniejsza niż o 36 zł. W efekcie najniższe świadczenie ma wynieść 880,45 zł.
Zgodnie z projektem zastosowanie w przyszłym roku waloryzacji procentowo-kwotowej, czyli waloryzacji procentowej z gwarantowaną minimalną podwyżką na poziomie 36 zł spowoduje, że wszystkie świadczenia poniżej 3333,33 zł miesięcznie będą podwyższone w większym stopniu, niż gdyby przeprowadzono waloryzację według obecnie obowiązujących zasad. W efekcie proponowanych zmian osoby pobierające minimalne emerytury i renty dostaną 880,45 zł. Gdyby zastosować wyłącznie waloryzację procentową, byłoby to 853,57 zł.
Projektowane przepisy zakładają, że w przypadku rent z powodu częściowej niezdolności do pracy oraz rent inwalidzkich III grupy, minimalna podwyżka ma wynieść 27 zł, czyli 75 proc. gwarantowanej minimalnej kwoty. Z kolei dla osób pobierających emeryturę częściową kwota waloryzacji nie może być niższa niż 18 zł. Odbiorcy renty socjalnej otrzymają to świadczenie w wysokości 84 proc. zwaloryzowanej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.
Nowe zasady waloryzacji mają objąć też emerytury i renty rolników indywidualnych oraz służby mundurowe. Będą również dotyczyć emerytur pomostowych, nauczycielskich, świadczeń kompensacyjnych, rent dla kombatantów oraz inwalidów wojennych i wojskowych.
Jak wskazuje resort pracy i polityki społecznej, zmiany sposobu waloryzacji będą kosztować ok. 1,8 mld zł, a łącznie na waloryzację emerytur i rent zostanie przeznaczone w przyszłym roku ok. 3,7 mld zł. (PAP)