ZUS zawiesza prawo do renty socjalnej, gdy uprawniony zbyt dużo dorobi w poprzednim miesiącu. Także w sytuacji, gdy skumulowały się wówczas tylko zaległe wypłaty. Można więc stracić świadczenie nie ze swojej winy.
Osoba całkowicie niezdolna do pracy, która utraciła możliwość zarobkowania wskutek wypadku lub choroby w młodości, ma prawo dorobić do renty socjalnej. Może to zrobić w dowolnej formie (np. prowadząc działalność gospodarczą, pracując na umowę o pracę czy na umowę o dzieło), a także uzyskiwać przychody z tytułu zasiłku chorobowego, macierzyńskiego, opiekuńczego i wyrównawczego oraz najmu i dzierżawy. Jednak nie w dowolnej wysokości.
Ustawa z 27 czerwca 2003 r. o rencie socjalnej (Dz.U. nr 135, poz. 1268 ze zm.) uzależnia wypłatę świadczenia od wielkości miesięcznych przychodów. Jeżeli przekroczą one 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia za kwartał kalendarzowy, ogłoszonego przez prezesa GUS w Monitorze Polskim (tj. 2726,80 zł począwszy od 1 czerwca 2014 r.), to ZUS zawiesza wypłatę renty socjalnej za kolejny miesiąc.
Doświadczyła tego np. jedna z mieszkanek Małopolski. Kilkakrotnie zdarzało się, że pracodawca zalegał z wypłatą i w efekcie jednocześnie otrzymywała wynagrodzenie bieżące i za poprzedni miesiąc. W takiej sytuacji oddział ZUS w Krakowie wzywał ją do zwrotu nienależnie pobranej renty socjalnej za następny miesiąc.
– ZUS doskonale wie, że są to pieniądze za różne okresy, gdyż płatnik ma obowiązek opisać je w zgłoszeniu. Uważam, że skoro świadczenie przysługuje za dany miesiąc, to i limit przychodów powinien dotyczyć określonego okresu zarobkowania. Tym bardziej że wypłata wynagrodzenia to czynność techniczna, a zatrudniony nie ma wpływu na to, kiedy pieniądze znajdą się na koncie – przekonuje Marcin Misiorek, asystent sędziego w Sądzie Okręgowym w Krakowie.
– Zasady zawieszenia wynikają z ustawy o rencie socjalnej, a nie z interpretacji przepisów. Gdy dokumenty wskazują, iż przychód osiągnięty w danym miesiącu przekroczył dopuszczalną kwotę, organ rentowy jest zobowiązany do ustalenia nadpłaty świadczenia – odpowiada Radosław Milczarski z gabinetu prezesa ZUS.