Minister pracy ubolewa, że związkowcy zerwali rozmowy z rządem i pracodawcami w komisji trójstronnej. Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że trudno rozmawiać z kimś, kto przed ich rozpoczęciem odchodzi od stołu negocjacyjnego.

Minister przekonywał, że działania przedstawicieli pracowników wpisują się w pewien schemat i zaznaczył, że "fundamentalnie nie zgadza się z tezą o braku dialogu". Przypomniał, że związkowcy od dawna powtarzają te same zarzuty pod jego adresem. Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę, że jeden ze związków otwarcie dąży do obalenia rządu.

Związkowcy domagają się dymisji ministra pracy i polityki społecznej. Chcą też, by Władysław Kosiniak-Kamysz przestał szefować komisji. Szefowie "Solidarności", OPZZ i Forum Związków Zawodowych oświadczyli, że minister Kosiniak-Kamysz faktycznie nie kieruje komisją. Podkreślali, że ustalenia, które zapadają na tym forum nie są wiążące, a rząd je podważa.

Zdaniem przedstawicieli pracowników Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest ministrem pracy, ale ministrem "bezrobocia". Szefowie central związkowych zarzucili też przedstawicielom rządu, że nie prowadzą dialogu z pracodawcami.

Po raz kolejny wyrazili sprzeciw wobec zmian w kodeksie pracy, które, według nich, są wprowadzane bez omówienia z partnerami społecznymi. Szefowie OPZZ Jan Guz, Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka i "Solidarności" Piotr Duda zawiązali komitet protestacyjny i zapowiedzieli protesty na wrzesień.