Wbrew stereotypom starsze osoby nie zabierają pracy młodym. Odwrotnie. W krajach, w których wielu seniorów zarabia, stopa bezrobocia jest niska. Emeryci pracują coraz dłużej. Już teraz rośnie liczba tych, którzy pozostają aktywni zawodowo nawet przez wiele lat po osiągnięciu 67. roku życia. To dobrze, bo zarabiając, nie są ciężarem dla systemu ubezpieczeniowego, do którego odprowadzają składki. Płacą również podatki. Zapewniają sobie lepsze życie i nierzadko pomagają najbliższym.
Niestety prawo nie zawsze zachęca emerytów do dłuższej pracy. Dlatego zdaniem ekspertów należy zlikwidować odgórnie ustalone dla części z nich limity dorabiania, a także znieść obowiązek opłacania składki rentowej. Obowiązujące ograniczenia wpychają bowiem ich w szarą strefę. Straszak, jakim jest przekroczenie limitu dorabiania, a co się z tym wiąże – zmniejszenie lub zawieszenie świadczenia, powoduje, że części faktycznie uzyskiwanych dochodów w rzeczywistości w ogóle nie wykazują.

Chętny na dorabianie

Niemal co dziesiąty emeryt spośród prawie 5 mln dorabia (dokładnie 8,97 proc.). 350 tys. z nich otrzymuje pieniądze na podstawie umów o pracę. 85 tys. dorabia, prowadząc własną działalność gospodarczą. Jak wynika z danych ZUS, obecnie 435 tys. seniorów łączy pobieranie emerytury z dochodami z innych źródeł.
Ostrze kryzysu ominęło osoby z własnymi firmami, ale niestety dosięgło osoby dorabiające do emerytury na podstawie umów o pracę. W 2011 roku, w porównaniu do 2010 roku, ich liczba spadła o 16,5 proc. Ci z działalnością gospodarczą mieli więcej szczęścia, bo tu spadek był zaledwie 2-proc. Emeryci prowadzący biznes, to często byli menedżerowie, górnicy, czasami nauczyciele.
Zasady dorabiania przez emerytów / DGP
– Starszych osób prowadzących działalność gospodarczą nie ubywa w zastraszającym tempie, ponieważ ta forma aktywności jest dla nich atrakcyjna finansowo. Przede wszystkim ze względu na niskie składki – argumentuje Gertruda Uścińska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Takie osoby co miesiąc muszą uiszczać do ZUS składkę zdrowotną, a składki ubezpieczeniowe mogą płacić, jeśli chcą. Większość z nich rezygnuje. Te korzystne rozwiązania powodują, iż wielu pracowników na chwilę przed przejściem na emeryturę otwiera działalność gospodarczą. Robią to dlatego, aby wykonywać dla swojego byłego pracodawcy dokładnie taką samą pracę co dotychczas. Tylko niewielka część faktycznie po uzyskaniu prawa do świadczenia z ZUS ma autorski pomysł na firmę i ją zakłada.

Zlikwidować nierówność

Główną barierą, która wciąż ogranicza możliwości dorabiania do emerytury, są odgórnie ustalone limity dla części świadczeniodawców. Eksperci opowiadają się za ich całkowitą likwidacją.
– Ich utrzymywanie jest sprzeczne z filozofią reformy ubezpieczeniowej, która uzależniała wysokość świadczeń od poziomu uzbieranych składek – przekonuje Cezary Mech, były prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi.
Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy i polityki społecznej, dodaje, że wydłużając wiek emerytalny, należy promować osoby, które długo pozostają aktywne. Dzięki likwidacji limitów więcej emerytów podejmowałoby pracę i – co podkreśla Piotr Rogowiecki z Pracodawcy RP – zmniejszyłaby się szara strefa.



– Chodzi o to, żeby takie samo prawo było dla wszystkich przedsiębiorczych emerytów, zarówno tych dorabiających na etacie, jak i tych prowadzących działalność gospodarczą. Wszyscy powinni więc zarabiać bez ograniczeń – proponuje Piotr Rogowiecki.
Ale to nie jedyny pomysł na zwiększenie wskaźnika zatrudnienia wśród osób starszych. Kolejny postulat to zniesienie składki rentowej dla pracujących emerytów. Mimo że ją opłacają, nie mają bowiem prawa do renty.
– To zbędny wymóg, bo przecież wiadomo, że emeryt nie będzie już rencistą. Dzięki likwidacji składki emeryt otrzymałby wyższą pensję – twierdzi profesor Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan, opowiada się za zniesieniem opłacania składki rentowej, ale pod warunkiem wprowadzenia rozwiązań, które rekompensowałyby uszczerbek w dochodach Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Wprowadzenie ulg dla jednej grupy nie może bowiem oznaczać nadmiernych obciążeń podatkowo-składkowych dla pozostałych.
– Przecież od wielu lat w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych brakuje kilkudziesięciu miliardów złotych, więc nie możemy sobie pozwolić na dawanie prezentów jednej grupie społecznej kosztem pozostałych – wyjaśnia Jeremi Mordasewicz.

Spadnie bezrobocie

Rosnąca liczba seniorów oznacza przede wszystkim spadek bezrobocia. Większa ilość pieniądza na rynku przekłada się również na wzrost konsumpcji, która nakręca gospodarkę i daje dodatkowe wpływy z podatków do urzędów skarbowych i ze składek do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Pozytywną zależność między liczbą starszych pracujących, a stopą bezrobocia potwierdzają dane Eurostatu. Im wyższy odsetek pracujących seniorów, tym większa szansa na niższą stopę bezrobocia.
Na koniec 2011 roku w Szwecji było zatrudnionych 72,3 proc. osób, które ukończyły 55 lat, ale mają nie więcej niż 64 lata. Stopa bezrobocia tam wyniosła 7,5 proc. W Niemczech jest to odpowiednio – 59,9 proc. i 5,9 proc. Natomiast w Polsce tylko 36,9 proc. osób w tym przedziale wiekowym pracuje, a stopa bezrobocia już wynosi 12,3 proc. (lipiec 2012 r.).
Dlatego wydłużając wiek emerytalny (nowe przepisy wejdą w życie już 1 stycznia 2013 r. i systematycznie będą obejmować kolejne osoby) i przygotowując program aktywizacji zawodowej osób starszych, rząd powinien również wziąć pod lupę absurdalne przepisy, które już teraz ograniczają liczbę pracujących seniorów.