"Premier Pawlak poinformował dzisiaj premiera Tuska o tym, że na chwilę obecną nie jest gotowy do poparcia rządowego projektu reformy emerytalnej. W związku z tym na jutro, na godzinę 14 został zwołany zarząd PO, który omówi wszystkie możliwe scenariusze na rzecz budowania większości parlamentarnej, takiej, która umożliwi przyjęcie projektu reformy" - powiedział we wtorek po godz. 17 rzecznik rządu Paweł Graś na spotkaniu z dziennikarzami. Nie odpowiadał na ich pytania; wygłosił tylko krótkie oświadczenie.
"Cały czas jest możliwe znalezienie porozumienia"
Godzinę później Pawlak oświadczył na swoim briefingu po spotkaniu liderów PSL w siedzibie partii: "Cały czas jest możliwe znalezienie porozumienia, które respektuje podstawowe i kluczowe interesy społeczne, tak abyśmy mówiąc o tych reformach, mówili też na serio, szczerze i otwarcie z ludźmi, jaka przyszłość czeka każdego z nas na emeryturze".
Wcześniej tego dnia nie doszło do zapowiadanej wspólnej konferencji premiera Donalda Tuska i wicepremiera Pawlaka. Po godz. 16 Centrum Informacyjne Rządu ogłosiło, że po posiedzeniu rządu nie odbędzie się wspólna konferencja prasowa. Rano Graś przed posiedzeniem rządu deklarował, że efekty poniedziałkowego spotkania koalicyjnego ws. reformy emerytalnej mają przedstawić wspólnie Tusk i Pawlak.
Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński powiedział PAP, że Pawlak nie brał udziału w konferencji z premierem Tuskiem, ponieważ nie ma porozumienia w sprawie zmian w systemie emerytalnym.
PSL czeka na dalsze rozmowy ws. reformy emerytalnej
Zaznaczył, że PSL czeka na dalsze rozmowy ws. reformy emerytalnej. "Kompromis polega na tym, żeby szukać najlepszych rozwiązań i na tym, że jedna i druga strona w pewnych rzeczach ustępuje. W tym momencie nie ma takiej woli ustępstw, w związku z czym czekamy na dalsze rozmowy" - podkreślił.
Nie została zaakceptowana "tak zwana reforma na dwa takty"
Kosiński zaznaczył, że nie została zaakceptowana m.in. propozycja ludowców - jak powiedział - "tak zwana reforma na dwa takty". Chodzi o to, aby do 2020 roku wiek emerytalny kobiet i mężczyzn wzrósł o dwa lata, a potem kolejny rząd zdecydowałby, czy kontynuować wydłużanie go.
Dodał, że akceptacji PO nie znalazł też pomysł Stronnictwa, aby kobiety, które urodzą dzieci, mogły uzyskać dopłaty do emerytur.
Andrzej Halicki (PO) powiedział dziennikarzom w Sejmie, że reforma emerytalna wymaga poważnej analizy, "także liczbowej, związanej z konsekwencjami budżetowymi, skutkami dla przyszłych emerytów, wyliczeniami dotyczącymi kwestii demograficznych". "Ten bardzo ważny projekt zmian dotyczący emerytur musi mieć szerokie wsparcie. Musi być świadomość społeczna co do niezbędności i trafności podejmowanych decyzji" - podkreślił Halicki.
Jak dodał, "rzetelna analiza wymaga czasu i roztropności, a nie atmosfery, kiedy w ciągu pięciu minut podejmuje się decyzję, może zbyt pochopnie". Zaznaczył, że propozycje dotyczące reformy emerytalnej będzie analizował zespół w Ministerstwie Finansów.
Źródła zbliżone do uczestników poniedziałkowego spotkania "na szczycie" PO-PSL poinformowały PAP, że przebieg dyskusji nie zapowiadał załamania rozmów koalicyjnych.
"Rozmawialiśmy o emeryturach częściowych, w tym o propozycji, aby mogły na nią przechodzić osoby w wieku minimum 63 lat - niezależnie od tego, czy mogą znaleźć pracę. Kwota takiej emerytury częściowej pomniejszałaby uzbierany kapitał emerytalny, dlatego nie byłaby kosztem ponoszonym przez państwo. Mieli to w ciągu kilku dni policzyć ministrowie Rostowski i Kosiniak-Kamysz" - poinformowały źródła PAP.
Według tych samych źródeł wicepremier Waldemar Pawlak kilkakrotnie mówił o rozwiązaniu, zgodnie z którym wiek emerytalny zarówno mężczyzn jak i kobiet zostałby podniesiony o dwa lata - kobiet do 62., a mężczyzn do 67. roku życia.
Propozycję już wcześniej krytykował premier
Tę propozycję już wcześniej krytykował premier Donald Tusk, oceniając, że takie podniesienie wieku emerytalnego "nic nie załatwi".
Szef SLD Leszek Miller ponowił tymczasem we wtorek propozycje, by o ewentualnym podwyższeniu wieku emerytalnego zdecydowali Polacy w referendum.
"Jestem przekonany, że o tak ważnej sprawie, jak emerytury dla Polek i Polaków, nie powinni decydować Donald Tusk i Waldemar Pawlak w zaciszu swoich gabinetów, tym bardziej, że o zamiarze zwiększenia ustawowego wieku emerytalnego obydwie partie nie mówiły przed wyborami. Gdyby powiedziały, zapewne wynik tych wyborów byłby inny. Stąd też uważamy, że sprawa emerytur powinna być przedmiotem referendum ogólnopolskiego" - powiedział Miller we wtorek dziennikarzom w Sejmie.
"Po fiasku tych rozmów jeszcze raz zwracamy się z propozycją, aby takie referendum przeprowadzić" - dodał lider SLD.
Flis: PO nie ma alternatywy dla negocjacji z PSL ws. reformy emerytalnej
Socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Jarosław Flis o braku porozumienia między PO i PSL w sprawie reformy emerytalnej:
"PO nie ma żadnej alternatywy dla negocjacji z PSL. Przyspieszone wybory byłyby dla niej katastrofą, nikt inny nie poprze takiego rozwiązania, jeśli chodzi o partie opozycyjne.
Platforma nie ma żadnego rozwiązania alternatywnego. Żeby straszyć, trzeba mieć czym straszyć. PO niczym nie może postraszyć PSL, bo nikt nie jest w stanie dać jej więcej niż PSL - PO nie ma samodzielnej większości w Sejmie i nic nie wskazuje na to, żeby taka większość się pojawiła.
Można liczyć na deklarację Palikota w sprawie poparcia dla tej reformy, ale poziom jego wiarygodności jako partnera jakichkolwiek ustaleń jest bardzo wątpliwy. W interesie Palikota jest osłabienie Platformy, więc powiedzenie +tak, poprzemy+, a później postawienie warunku, który jest nie do przyjęcia, jest tu najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Podstawowym interesem partii opozycyjnych jest popsucie relacji między PO a PSL i trudno sądzić, żeby to sobie odpuściły, kiedy dostają to na tacy. Zawsze będą popierać takie rozwiązania, które wbiją klin między koalicję, ale tylko do momentu wbicia klina, później nie ma już po co.
Dla PSL - dopóki nie przegnie i nie doprowadzi do takiego pobudzenia Platformy, że ta zerwie koalicję - takie przeciąganie sprawy jest korzystne. Oni nie chcą wydłużać wieku emerytalnego, więc przeciąganie negocjacji nie jest dla nich żadną stratą. Moim zdaniem będą negocjować do takiego momentu, w którym wszyscy już będą tego mieli dosyć, a wydaje mi się, że to jeszcze nie jest ten moment".
RP pod pewnymi warunkami może poprzeć reformę emerytalną
Ruch Palikota jest w stanie poprzeć reformę emerytalną, ale pod pewnymi warunkami - zadeklarował rzecznik klubu RP Andrzej Rozenek. Te warunki to np. dziedziczenie składki, czy darmowe badania po 60. roku życia. Zapewnił, że nie ma mowy o wchodzeniu RP do koalicji z PO.
"Ruch Palikota już dawno powiedział, że jest w stanie pod pewnymi warunkami poprzeć reformę +67+. Te warunki poznał pan premier Donald Tusk. Czekamy na reakcję z jego strony" - powiedział Rozenek we wtorek dziennikarzom w Sejmie.
Pytany, jakie to warunki, odparł, że są to kwestie ściśle związane z emeryturami. "Na przykład dziedziczenie składki, emerytury gwarantowanej, obowiązkowych i darmowych badań dla ludzi po 60. roku życia, i tak dalej" - wyliczał.
Według Rozenka posłowie Ruchu przedstawili premierowi Donaldowi Tuskowi warunki poparcia rządowych propozycji podwyższenia wieku emerytalnego podczas lutowego spotkania. Tusk spotykał się wówczas z klubami parlamentarnymi w ramach konsultacji planów emerytalnych. "Myśmy cały pakiet przedstawili premierowi na trwającej kilka godzin debacie poświęconej reformie +67+" - powiedział Rozenek.
"Uważamy, że można tę reformę, a nawet należy wprowadzić, ze względu na to, że system emerytalny trzeszczy, ale nie można zostawić obywateli samych sobie i nie można pozwolić na to, by ta reforma była aż tak społecznie kosztowna, musimy osłabić jej skutki" - tłumaczył.
Rozenek podkreślił, że ugrupowanie czeka na reakcję premiera na przedstawione warunki. "Jesteśmy gotowi do rozmów" - zaznaczył.
Pytany, czy RP byłby gotowy poprzeć ustawę podwyższającą wiek emerytalny do 67. roku życia, a później wprowadzić inne ustawy okołoemerytalne, odparł że "to wszystko zależy od tego, jak to będzie przedstawione". "Jeżeli publicznie premier się zobowiąże do realizacji naszych postulatów, to oczywiście jest to dla nas wiążące i nie wyobrażam sobie, by premier potem się wycofał z takich deklaracji" - zaznaczył.
W jego opinii "chronologia nie jest istotna", ważne jest natomiast, by nie zostawić Polaków wyłącznie z tym, że będą dłużej pracować. Według niego ludzie powinni usłyszeć raczej: "Będziecie dłużej pracować, ale w zamian za to dostaniecie: to, to i to".
Pytany, co jeśli ze strony premiera pojawiłaby się propozycja wejścia Ruchu do koalicji, odparł, że "nie ma mowy o żadnej koalicji". "To, że w koalicji trwa dyskusja na temat jednego projektu, to nie znaczy, po pierwsze, że się koalicja rozsypała, a po drugie absolutnie nie oznacza to, że RP zamierza w jakiejkolwiek koalicji w tej kadencji występować" - dodał.
Lider RP Janusz Palikot mówił w weekend w Bydgoszczy, że Ruch Palikota oczekuje - w zamian za poparcie reformy - spełnienia jednego z czterech swoich postulatów. Jak zaznaczył, część propozycji przedstawionych Donaldowi Tuskowi pozostanie poufna do czasu zakończenia negocjacji. Ogólnie określił, że są to "sprawy ustrojowe, kwestie dotyczące rynku pracy, problemy dotyczące pewnych wolności".
SLD pozostaje przy swoich propozycjach dot. reformy emerytalnej
SLD pozostaje przy swoich propozycjach dotyczących reformy emerytalnej. Chce, by o przejściu na emeryturę decydował staż pracy a nie wiek. Szef partii ponowił propozycję, by o ewentualnym podwyższeniu wieku emerytalnego zdecydowali Polacy w referendum.
"Jestem przekonany, że o tak ważnej sprawie, jak emerytury dla Polek i Polaków nie powinni decydować Donald Tusk i Waldemar Pawlak w zaciszu swoich gabinetów, tym bardziej, że o zamiarze zwiększenia ustawowego wieku emerytalnego obydwie partie nie mówiły przed wyborami. Gdyby powiedziały, zapewne wynik tych wyborów byłby inny. Stąd też uważamy, że sprawa emerytur powinna być przedmiotem referendum ogólnopolskiego" - powiedział szef SLD Leszek Miller we wtorek dziennikarzom w Sejmie.
"Po fiasku tych rozmów (między PO a PSL) jeszcze raz zwracamy się z propozycją, aby takie referendum przeprowadzić" - dodał lider SLD.
Natomiast rzecznik SLD Dariusz Joński, pytany czy Sojusz byłby gotów poprzeć rządowy projekt w sprawie podniesienia wieku emerytalnego, powiedział, że premier zna propozycje jego partii. "SLD chce, by to nie wiek, ale staż pracy decydował o chwili przejścia na emeryturę" - podkreślił Joński w rozmowie z PAP.
Jak ocenił, spór między PO a PSL w sprawie reformy emerytalnej to tylko "chwilowa kłótnia w małżeństwie, która szybko wróci do normy".
Joński przypomniał też, że jego partia jest już na finiszu zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego.
Hofman: stanowisko PiS ws. wieku emerytalnego - bez zmian
Stanowisko PiS ws. podwyższenia wieku emerytalnego jest niezmienne, nie zgadzamy się na podniesienie go do 67. roku życia - powiedział we wtorek PAP rzecznik PiS Adam Hofman.
Hofman ocenił, że działania PiS w sprawie reformy emerytalnej przynoszą efekt. "Manifestacja, a także naciskanie na PSL okazują się skuteczne. Być może uda się opóźnić przedłużenie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Martwię się jednak, że będzie: "Pawlak nie może, to Palikot pomoże". Prawda, że Palikot jest koncesjonowaną opozycją, wyjdzie na jaw" - powiedział.
Hofman podkreślił, że PiS nie zmieni stanowiska ws. podwyższenia wieku emerytalnego. "+No pasaran+ w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego do 67. roku życia. Są alternatywne propozycje. Wielokrotnie je przedstawialiśmy" - mówi. Wśród pomysłów PiS rzecznik partii wymienił m.in. możliwość wyboru między OFE a ZUS.
O tym, że stanowisko PiS ws. emerytur pozostaje niezmienne, mówił też we wtorek wczesnym popołudniem szef tej partii Jarosław Kaczyński.
"Nasze stanowisko pozostaje niezmienne. Istota propozycji jest taka, że jak ktoś chce, to może pracować krócej, oczywiście za dużo niższą emeryturę. Istota naszych propozycji jest taka, że jak ktoś chce, to może pracować dłużej, ale i tak dostaje (emeryturę - PAP) na zaplanowanym poziomie" - powiedział Kaczyński dziennikarzom w Sejmie.
"Trzeba powiedzieć jedno, że jeśli będzie przeprowadzone to, co planuje Platforma, będzie to kolejne potężne uderzenie w polską wieś. Nie bardzo wiem dlaczego PSL chce w ogóle to brać pod uwagę" - dodał.
Kaczyński był też pytany, co sądzi o pogłoskach, że reforma emerytalna miałaby być przeprowadzona jeszcze przed rozpoczęciem Euro 2012 w czerwcu. "Jeżeli tak rzeczywiście jest to po raz kolejny potwierdza, że Platforma nie kieruje się żadnymi względami merytorycznymi, tylko propagandowymi" - ocenił.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że szef PSL Waldemar Pawlak poinformował we wtorek premiera Donalda Tuska, że na chwilę obecną nie jest gotowy do poparcia rządowego projektu reformy emerytalnej. W środę zebrać ma się zarząd PO, który omówi wszystkie możliwe scenariusze na rzecz zebrania większości parlamentarnej, takiej, która umożliwi przyjęcie projektu reformy emerytalnej.
Smolar: PO wywiera presję na PS
Szef Fundacji Batorego, politolog Aleksander Smolar o braku porozumienia między PO i PSL w sprawie reformy emerytalnej:
"Poszukiwanie większości parlamentarnej ma w tej chwili na celu wygranie jednego głosowania w ważnej sprawie, ale może się zamienić w budowanie większości rządowej i rekonstrukcję rządu. To oznacza próbę wywarcia presji na PSL, które musi pamiętać, jak skończyło się głosowanie przeciwko partii dominującej w koalicji rządowej za czasów premierostwa Leszka Millera.
Należy odróżnić pojęcie +większości parlamentarnej+ i +większości rządowej+. Według mnie słowa rzecznika rządu należy interpretować jako zapowiedź szukania poza koalicją rządową większości parlamentarnej, czyli poparcia dla projektu wydłużenia wieku emerytalnego. Najbardziej prawdopodobnym sojusznikiem PO w tej sprawie jest Ruch Palikota, który deklarował, że może zagłosować za tym rozwiązaniem pod pewnymi warunkami. Możliwe też, że Platforma będzie zabiegać o poparcie nie całych klubów parlamentarnych, ale poszczególnych posłów.
Może to oznaczać przebudowę koalicji, ale to dla PO trudna decyzja. Nie ma idealnego kandydata. Platformie najłatwiej byłoby zawiązać koalicję z SLD. Jednak ta partia w zasadzie odrzuca rządową propozycję reformy emerytalnej, a poza tym klub nie jest wystarczająco liczny, aby koalicja miała większość. Z kolei Ruch Palikota to partia nieprzewidywalna, na której czele stoi człowiek, który już był w PO i przysporzył jej niemało kłopotów.
PO nie musi się jednak zbytnio obawiać utraty władzy. Nawet jeśli dojdzie do rozpadu koalicji, może powstać rząd mniejszościowy. Wtedy dla poszczególnych projektów premier może zdobywać poparcie w różnych ugrupowaniach. Wcześniejsze wybory raczej nam nie grożą, bo ani PSL, ani RP czy SLD nie są nimi specjalnie zainteresowane. Te partie mogą na skróceniu kadencji więcej stracić niż zyskać.
Premier gotów jest zaryzykować zerwanie koalicji, bo sprawa emerytur jest szczególnie ważna. Była to zapowiedź najpoważniejszej reformy jaka padła w expose. Ponadto rząd utracił część poparcia po nieudanych posunięciach w sprawie ACTA oraz ustawy refundacyjnej. Liczy zatem, że dokonanie znaczącej reformy odbuduje jego wizerunek. Ze sprawy tak istotnej premier na pewno nie ustąpi. Oczywiście niewykluczone jest, że w trakcie negocjacji zgodzi się na częściowe złagodzenie planowanego podniesienia wieku emerytalnego. Są jednak granice tego, na co PO może sobie pozwolić w tej sytuacji bez okazania swojej całkowitej słabości.
To są twarde negocjacje. Jeśli PO ustąpi, to da do zrozumienia, że PSL może na niej wymusić wszystko. Należy przypuszczać, że PO zapowiada PSL, że jeśli będzie zmuszona szukać innego sojusznika niż PSL w sprawie emerytur, to może też znaleźć go np. w sprawie KRUS".