Najbardziej zmieniło się chyba podejście społeczeństwa do lasów i leśników. Znacznie wzrosło zainteresowanie leśnictwem i ochroną przyrody oraz samą organizacją Lasów Państwowych.
Tak, wtedy nie mieliśmy tak dużego kontaktu z mediami i innymi instytucjami. Nasze środowisko jest raczej hermetyczne i wydawało nam się, że temat lasów niewiele osób z zewnątrz interesuje. To się zmieniło pod wpływem pandemii i częstszego chodzenia ludzi do lasu. Zwiększyła się też wrażliwość na temat pozyskania drewna. Mimo że od lat pozyskanie jest na podobnym poziomie, to ostatnio część społeczeństwa zaczęła zastanawiać się, czy lasów nie ubywa i czy ich nie niszczymy. Od półtora roku koleżanki i koledzy starają się przełamać różne pojawiające się stereotypy, ale jest to praca dość mozolna i ciężka.
Zmieniło się też polityczne postrzeganie lasów przez wiele niechlubnych wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnich latach, w tym związanych z dość swobodnym wykorzystywaniem pieniędzy Lasów. Zainteresowanie tematem było na tyle duże, że pojawił się on w kampanii wyborczej. Lasy chyba już na zawsze pozostaną elementem dyskusji wyborczych.
Myślę, że to efekt kilkudziesięcioletniego zaniechania co do zmiany prawa leśnego. Ustawa o lasach powstała w 1991 r. i jak na tamte czasy była postępowa, ale już taka nie jest. Problem polega przede wszystkim na tym, że Lasy Państwowe w dalszym ciągu samodzielnie zarządzają swoimi finansami, bez jakiejkolwiek kontroli państwa w tym zakresie. Oczywiście minister ds. środowiska ma nadzór nad organizacją, ale brakuje standardów i mechanizmów kontroli. Lasy Państwowe nie są ani przedsiębiorstwem państwowym, ani administracją państwową, ani podmiotem prawa prywatnego. Duża samodzielność Lasów Państwowych doprowadziła m.in. do tych decyzji, którymi obecnie zajmują się organy ścigania. Wydawanie pieniędzy przez kierownictwo Lasów Państwowych jest bardzo mało skomplikowane - zarządza tym jednoosobowo dyrektor generalny, korzystając z pomocy 17 dyrektorów regionalnych. Na przestrzeni lat wielokrotnie sami staraliśmy się o to, żeby dokonać zmian ustawowych, np. utworzyć coś na kształt Rady Lasów Państwowych. Gdy próbowaliśmy to zrobić ok. 2013 r. i zwiększyć nadzór finansowy nad lasami, to opozycja nazwała to początkiem prywatyzacji lasów, więc politycy odeszli od tego pomysłu. Tymczasem potrzebujemy jakiegoś szczebla, który by wspomagał kierownictwo Lasów Państwowych w zarządzaniu i opiniował podejmowane przez nas decyzje. Istnieje Kolegium Lasów, ale składa się ono w większości z pracowników LP wskazanych przez dyrektora generalnego. Tymczasem potrzebujemy większego nadzoru nad działaniami Lasów Państwowych.
W Lasach Państwowych podejmuje się decyzje, których skutki są warte miliardy złotych, np. zarządzenie dotyczące sprzedaży drewna. Jedna osoba podejmuje decyzję wpływającą na cały przemysł drzewny. Trudno jest więc podjąć śmiałą decyzję dotyczącą sprzedaży drewna. Zmiany zawsze zachodzą delikatnie, żeby uniknąć kontrowersji i zarzutów dotyczących niegospodarności.
W tej chwili nie. Jesteśmy po mozolnym okresie dochodzenia do kompromisu z przemysłem drzewnym. Mój poprzednik Witold Koss zmienił zasady sprzedaży drewna od 2025 r., więc w tym i następnym roku na pewno nie wprowadzimy zmian, żeby przyzwyczaić się do tych, które już nastąpiły. Zaraz rozpoczniemy jednak zapewne dyskusję o 2027 r.
60 postępowań dotyczących Lasów Państwowych w prokuraturze, rekomendacje na przyszłość wypracowywane na podstawie audytów
Na jakim etapie są audyty i postępowania prokuratorskie związane z poprzednią władzą Lasów Państwowych?
W prokuraturze regionalnej w Krakowie jest 60 postępowań. Komunikacją na ten temat zajmuje się prokuratura.
Oprócz tego w Lasach Państwowych specjalny zespół przygotowuje podsumowanie audytów i kontroli dotyczących nieprawidłowości z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy w latach 2015–2023, ze szczególnym uwzględnieniem 2021–2023. Chodzi przede wszystkim o wypracowanie rekomendacji dla zarządzających Lasami wskazujących, co robić, a czego nie robić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że część rzeczy, które się wydarzyły, było zgodne z prawem, tylko niemoralne bądź etycznie wątpliwe. Stąd potrzeba rekomendacji.
Myślę, że ta rozmowa będzie miała miejsce. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że ministerstwo chce rozpocząć prace nad Narodowym Programem Leśnym. Chodzi o strategiczny dokument, którego dotychczas nie udało się zrealizować. Pomysł pojawił się już w 2012 r., do prac zostały wtedy włączone m.in. organizacje przyrodnicze i osoby ze świata nauki. Włożyliśmy w to dużo wysiłku organizacyjnego, intelektualnego i finansowego, odbyło się wiele spotkań. Mój następca, dyrektor Konrad Tomaszewski, wyrzucił jednak to wszystko do kosza – chyba z nastawieniem, że to, co nie powstało za jego czasów, jest złe.
Przez to doświadczenie Lasy Państwowe dość nieufnie podchodzą do obecnych starań, by wymyślić strategię na nowo. Będziemy jednak pewnie pomagać w tym ministerstwu, ale będzie to wymagało też połączenia sił z lasami prywatnymi, których w Polsce jest przecież 20 proc.
W Polsce od 1997 r. obowiązuje Polityka Leśna Państwa, dokument przyjęty przez Radę Ministrów. I do dnia dzisiejszego nie powstał inny, aktualny dokument strategiczny, który mógłby ją zastąpić. To wyjątkowe na skalę europejską, gdzie takie dokumenty powstają cyklicznie i są, gdy zajdzie potrzeba, aktualizowane.
Leśnicy nie chcą utracić pracy przez tworzenie parków narodowych
Na pewno jesteśmy na drodze do zwiększania powierzchni parków narodowych, czemu leśnicy w ogóle nie są przeciwni.
Myślę, że nie znajdzie się entuzjazmu, bo każdy boi się utraty miejsca pracy. Kiedyś proponowaliśmy, żeby w ramach Lasów Państwowych stworzyć dwa osobne piony - gospodarki leśnej i parków narodowych. To już się jednak nie uda, szczególnie po uzyskaniu przez leśników słabej opinii w oczach społeczeństwa w ostatnich latach.
Chętnie byśmy zgodzili się jednak na poszerzenie terenu niektórych parków narodowych. Doliczając do tego rezerwaty oraz 17 proc. zaproponowane przez dyrektora Witolda Kossa, bylibyśmy już blisko 20 proc. Nikt jednak nie mówi o całkowitym wyłączeniu pozyskania drewna na tych 20 proc., tylko zmiany podejścia do gospodarki leśnej i wprowadzenia pewnych ograniczeń. Chodzi o to, żebyśmy mogli dbać o zdrowie i stabilność tego drzewostanu, np. jeśli drzewo się przewróci albo jakiś drzewostan stanie się ogniskiem rozmnażania różnych gatunków, które przenoszą się na inne drzewostany. Nie chcemy jednak prowadzić tam żadnej planowej gospodarki leśnej ani eksploatować tych lasów, ale nie chcemy też zrobić z nich rezerwatów.
Dalsza część rozmowy: Nikt do końca nie wie, czym są lasy społeczne [WYWIAD]