Propozycja Ministerstwa Klimatu i Środowiska, aby każdy pozyskany przez Lasy Państwowe metr sześcienny drewna oznaczał przekazanie określonej kwoty na ochronę przyrody, wywołała skrajne reakcje. W tym tygodniu poznaliśmy stanowiska zgłoszone w ramach konsultacji oraz opiniowania nowelizacji ustawy o lasach oraz prawa ochrony środowiska.

W uzasadnieniu styczniowego projektu MKiŚ wskazywało, że ochrona przyrody jest niedofinansowana, pieniędzy brakuje przede wszystkim w parkach narodowych i regionalnych dyrekcjach ochrony środowiska (RDOŚ). Mimo że dostępne są fundusze unijne dla parków narodowych, te często nie są w stanie z nich skorzystać, ponieważ nie stać ich na wkład własny.

Resort zrezygnuje z opłaty od pozyskanego drewna?

MKiŚ zaproponowało, by Lasy Państwowe przekazywały część pieniędzy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na finansowanie działań z zakresu ochrony przyrody. Kwota miałaby zależeć od ilości pozyskanego drewna. Jeśli byłoby ono mniejsze niż 35 mln m sześc., za każdy metr Lasy przeznaczałyby 6 zł. W przedziale 35-40 mln m sześc. opłata wyniosłaby 8 zł, 15 zł za pozyskanie 40-45 mln oraz 30 zł za każdy metr powyżej 45 mln m sześć. Według MKiŚ oznaczałoby to, że „za ingerencją w środowisko naturalne w formie pozyskania drewna podąża zwiększenie środków na ochronę tego środowiska i jego badanie”. Szacunki resortu wskazywały, że łączna kwota wynosiłaby od 210 mln do 255 mln zł rocznie.

Ministerstwo myśli jednak o zmianie koncepcji. - Analizujemy głosy zebrane w ramach konsultacji. Zaktualizowana wersja prawdopodobnie będzie ukierunkowana na stałą kwotę przeznaczaną przez Lasy Państwowe na ochronę przyrody – mówi DGP Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska. Wątpliwości co do naliczania opłaty od ilości pozyskanego drewna zgłaszały zarówno Lasy Państwowe, jak i Państwowa Rada Ochrony Przyrody czy Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.

Do styczniowej propozycji pozytywnie odniosły się m.in. organizacje przyrodnicze oraz regionalne dyrekcje ochrony środowiska.

„Dofinansowanie instytucji takich jak parki narodowe czy RDOŚ ze środków LP pochodzących z pozyskania drewna jest słusznym kierunkiem” – wskazuje Greenpeace. Organizacja podkreśla, że pieniądze dotychczas przekazywane przez Lasy na parki narodowe (514 mln zł w 12 lat) były zbyt małe w porównaniu do uzyskiwanych przychodów. Z kolei Klub Przyrodników zaznacza, że popiera koncepcję daniny od pozyskania drewna, jednak „nie powinna ona zastąpić racjonalnego finansowania ochrony przyrody z budżetu państwa”. „Zaproponowana zmiana jest rozwiązaniem, które pozwoli na skuteczniejszą ochronę przyrody w Polsce” – wskazuje Alicja Majewska z opolskiego RDOŚ.

Branża drzewna obawia się wyższych cen

Inaczej do tematu podchodzi branża drzewna, choć przyznaje, że „problem niedofinansowania PN i RDOŚ rzeczywiście jest poważny” (Polskie Towarzystwo Leśne), a „konieczność uregulowania sposobu zabezpieczenia finansowego podmiotów, których celem podstawowym jest dbałość o stan środowiska w kraju, co do istoty zyskuje nasze poparcie” (Polski Związek Zrzeszeń Leśnych).

Polskie Towarzystwo Leśne uważa, że zaproponowane rozwiązanie jest obarczone „wysokim ryzykiem wystąpienia negatywnych skutków o charakterze gospodarczym i społecznym”. Wskazują na to też we wspólnym stanowisku Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego, Polski Komitet Narodowy EPAL oraz Stowarzyszenie Przemysłu Tartacznego. „Proponowana opłata od pozyskania drewna, nałożona na monopolistę dostarczającego 95 proc. surowca drzewnego – Lasy Państwowe – nieuchronnie przełoży się na wzrost cen i uderzy w kondycję finansową rodzinnych firm sektora drzewnego” – wskazują organizacje. Proponują całkowite odrzucenie projektu ustawy. Według nich, „na ochronę środowiska powinni łożyć ci, którzy je najbardziej obciążają – producenci betonu, plastiku, stali i ropy”.

Lasy Państwowe w swojej odpowiedzi na projekt przyznają, że „wysokość opłat ujęta zostanie w cenach surowca drzewnego”. Podkreślają, że zgodnie z przepisami działają na podstawie rachunku ekonomicznego. „Obciążenie obowiązkową opłatą skutkować będzie zmniejszeniem pozyskania drewna, co z kolei ograniczy dostępność surowca, może to przełożyć się na redukcję zatrudnienia w zakładach przetwórstwa drzewnego, szczególnie w regionach zależnych od gospodarki leśnej” - przestrzegają Lasy.

Z takim podejściem nie zgadza się Mikołaj Dorożała. - Zaproponowane przepisy nie mogą wpływać na ceny drewna. Lasy Państwowe nie są prywatną firmą, nie obowiązują ich wszystkie wolnorynkowe reguły i nie powinny przerzucać dodatkowych opłat na branżę drzewną – mówi w rozmowie z DGP.

Aleksandra Balkiewicz-Żerek, ekspertka w Departamencie Analiz Ekonomicznych banku PKO BP uważa, że każda nowa regulacja obciążająca Lasy Państwowe prawdopodobnie przyczyni się do wzrostu cen drewna, zwłaszcza w obliczu jego niedoboru na rynku. - Surowca jest coraz mniej, a zapotrzebowanie na niego rośnie, m.in. dzięki nowym zastosowaniom, takim jak wykorzystanie drewna w budownictwie. Choć podwyżka o kilka złotych za metr sześcienny stanowi niewielki procent całkowitej ceny, to wzrost kosztów surowca drzewnego może pogłębić szersze problemy branży – mówi analityczka.

Dodaje, że przetwórcy drewna i producenci wyrobów drewnianych mają dziś ograniczone możliwości podnoszenia cen swoich produktów, ponieważ na przestrzeni ostatnich trzech lat spadł popyt. - Słabsza koniunktura w meblarstwie oraz na rynku mieszkaniowym wynika m.in. z nasycenia po gwałtownych wzrostach w latach 2021-2022. Branża zmaga się nie tylko z wysokimi kosztami surowca, pracy i energii, ale także z ograniczonym popytem – mówi ekspertka.

Do projektu ustawy ustosunkował się także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prosił o wyjaśnienie, dlaczego nowa opłata ma być nałożona wyłącznie na Lasy Państwowe, a nie na wszystkie podmioty pozyskujące i sprzedające drewno (np. właścicieli prywatnych lasów). „Nienałożenie opłaty na inne niż PGL LP przedsiębiorstwa może je stawiać w uprzywilejowanej sytuacji” – uważa UOKiK.