Uproszczone przepisy i szybsze procedury to jedne z filarów nowego planu na rozwój zielonego przemysłu. Tyle że na razie nie ma mowy o nowych pieniądzach.

Plan przedstawiony w ubiegłym tygodniu przez Komisję Europejską to odpowiedź na amerykański IRA, opiewający na prawie 400 mld dol. system dotacji, subsydiów, ulg podatkowych na rzecz rozwoju zielonego biznesu, którego większość zapisów weszła w życie z początkiem roku. Reakcja Brukseli to na razie wstępnie zarysowany projekt, którego pierwsze zręby legislacyjne mają zostać wykute podczas najbliższego szczytu UE pod koniec tego tygodnia. Plan ma cztery filary: redukcję i uproszczenie przepisów, przyspieszenie finansowania zielonych projektów, zwiększanie świadomości i umiejętności w obszarze ekologii i odporność na przerwanie łańcuchów dostaw.

UE będą czekały prace nad dwoma projektami: aktem o przemyśle neutralnym dla klimatu oraz aktem w sprawie surowców krytycznych. Jeśli KE przedstawi gotowe projekty zgodnie z deklaracją w I kw., to ich przyjęcia można się spodziewać najszybciej późną wiosną.

Jak tłumaczy jeden z unijnych dyplomatów, z którym rozmawialiśmy, akty prawdopodobnie będą wprowadzać przyspieszenie wydawania zezwoleń na zielone inwestycje przemysłowe, ułatwiać prowadzenie strategicznych projektów, również trans narodowych, oraz ustalą jednolite na terenie całej UE normy dotyczące wspierania rozwoju technologicznego. Inwestycje w zielony przemysł mają być prowadzone wraz z działaniami na rzecz podnoszenia wiedzy i umiejętności obywateli w zakresie transformacji ekologicznej oraz zapewnieniem surowców krytycznych, niezbędnych do utrzymania łańcuchów dostaw i produkcji przemysłowej.

Równolegle do prac nad prawnym otoczeniem planu będą trwały konsultacje i poszukiwania pieniędzy – na razie plany Brukseli nie zakładają nowych źródeł finansowania zielonej transformacji.

Ursula von der Leyen, szefowa KE, zapowiedziała specjalny Europejski Fundusz na rzecz Suwerenności w drugiej połowie ubiegłego roku. Problemem jest jednak znalezienie źródeł finansowania funduszu. W Brukseli jest dziś rozważany głównie pomysł zaciągnięcia przez „27” nowych wspólnych pożyczek, jednak na taki krok nie chcą się zgodzić oszczędne państwa m.in. Beneluksu oraz Niemcy. Twierdzą bowiem, że w funkcjonujących już funduszach, w tym m.in. w powołanym na rzecz dekarbonizacji REPowerEU, wciąż są pieniądze, na których można oprzeć plan przemysłowy dla Zielonego Ładu. W obecnym kształcie plan jest zdecydowanie bliższy oczekiwaniom Niemiec niż domagającej się nowych środków Francji.

KE zaproponowała w krótko terminowej perspektywie wykorzystywanie środków z REPowerEU, gdzie dostępne jest 270 mld euro (225 mld euro to pożyczki), oraz finansowanie za pomocą środków krajowych. Przedstawieniu planu przez Brukselę towarzyszy bowiem wydanie nowych wytycznych w sprawie zasad pomocy publicznej, przedłużanych w czasie pandemii. Nowe zasady obowiązywałyby do końca 2025 r. Przewidują dodatkowe ułatwienia dla wsparcia OZE i przyznawanie pomocy na rozwój mniej zaawansowanych technologii (jak wodór) bez przetargów. Bruksela chce też umożliwić krajom dofinansowywanie z własnych budżetów produkcji baterii, turbin wiatrowych, pomp ciepła, paneli słonecznych oraz wszelkiej infrastruktury pochłaniającej dwutlenek węgla. Nie uległy zmianie kwoty możliwej pomocy publicznej ustalone pod koniec października. 27 państw UE będzie zatem nadal mogło dofinansowywać przedsiębiorstwa w sektorze rolniczym do 250 tys. euro, w rybołówstwie do 300 tys. euro, a w pozostałych sektorach do 2 mln euro.

O nowych środkach UE będzie rozmawiać w II kw. Według naszych informacji KE przedstawi szczegóły Europejskiego Funduszu na rzecz Suwerenności dopiero po przeglądzie wieloletniego budżetu do 2027 r. przewidzianym na połowę roku. Nowe pieniądze w UE na rzecz zielonej polityki przemysłowej mogą więc się pojawić najszybciej w III kw., a najpewniej dopiero w IV kw. tego roku. ©℗