Bez międzynarodowej współpracy stojące przed światem zadanie wyeliminowania emisji do 2050 r. może się nie udać – alarmują eksperci.

- Poprzez współpracę międzynarodową możemy sprawić, że transformacja będzie szybsza, tańsza i łatwiejsza dla wszystkich. Oznacza ona przyspieszenie innowacji, zwiększenie efektu skali, silniejsze zachęty do inwestowania, równe reguły gry i korzyści dla wszystkich grup społecznych. Bez tej współpracy osiągnięcie neutralności klimatycznej będzie znacznie bardziej wymagające i może opóźnić się o dziesiątki lat - powiedział szef Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) Fatih Birol, prezentując wczoraj nowy raport organizacji zrealizowany we współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Odnawialnej (IRENA) i agendą ONZ odpowiedzialną za koordynację współpracy klimatycznej.
Raport ma stanowić mocny sygnał przed najważniejszym wydarzeniem klimatycznym roku, szczytem COP27, który zaczyna się już za niecałe dwa miesiące w Szarm El-Szejk w Egipcie i stanowi ukoronowanie negocjacji w jedynym w swoim rodzaju globalnym formacie - skupiającym wszystkie strony konwencji klimatycznej ONZ, czyli 197 państw i Unię Europejską. Osiągnięcie neutralności klimatycznej globu w perspektywie 2050 r. jest uznawane za warunek spowolnienia zmiany klimatu - tak aby możliwe było utrzymanie ocieplenia do końca stulecia w granicach 1,5-2 st. C w porównaniu z okresem sprzed rewolucji przemysłowej. Ten pułap powinien pozwolić na uniknięcie najbardziej drastycznych symptomów klimatycznej katastrofy.
MAE rekomenduje pogłębienie międzynarodowej koordynacji polityk, m.in. uzgodnienia wspólnych priorytetów w dziedzinie rozwoju technologii energetycznych. Potrzeba ta staje się - według organizacji - szczególnie paląca w obliczu faktu, że wyeliminowanie aż połowy dzisiejszych emisji wymaga wdrożenia i upowszechnienia technologii, które nie są dziś w pełni skomercjalizowane. Autorzy zalecają także m.in. rozbudowę połączeń energetycznych.
Postuluje się także uruchomienie nowych międzynarodowych formatów wsparcia zielonych inwestycji, zwłaszcza w krajach rozwijających się oraz w dziedzinie badań i rozwoju, oraz ustalenie wspólnych standardów m.in. dla urządzeń energochłonnych. Wśród proponowanych w raporcie rozwiązań jest wyznaczenie wspólnych terminów wycofania z rynku pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi. Według MAE do 2035 r. wymóg bezemisyjności powinny spełniać wszystkie nowe auta pasażerskie, a do 2040 - ciężarówki. Współpracy wymaga ponadto - jak przekonuje agencja - budowa silnego sektora wodorowego oraz dekarbonizacja przemysłu metalurgicznego.
W tle przygotowań do egipskiej konferencji klimatycznej narastają jednak obawy, że coraz bardziej intensywna rywalizacja między USA a Chinami i skupionymi wokół nich blokami regionalnymi może zagrozić wysiłkom związanym z ochroną klimatu. Napięcia w światowej gospodarce, które widoczne były już w minionej dekadzie, narastają w obliczu zaburzenia światowych łańcuchów dostaw na skutek pandemii czy rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wojna i jej następstwa spowodowały zawieszenie współpracy Waszyngtonu z Moskwą i Pekinem także w kwestiach wyjętych dotąd z reguł polityczno-gospodarczego sporu, jak dyplomacja klimatyczna.
Szczególnie kooperacja dwóch największych i najbardziej emisyjnych gospodarek uznawana jest zaś przez ekspertów za klucz do sukcesu globalnych porozumień.
Spory pomiędzy mocarstwami to nie jedyne wyzwanie w negocjacjach. W napięcia obfitują także rozmowy pomiędzy krajami rozwijającymi się - od których podejścia w ogromnej mierze zależeć będzie trajektoria przyszłych emisji - a zamożną Globalną Północą, która naciska na coraz ambitniejsze cele. Wzajemne zaufanie podkopuje m.in. niezrealizowanie do tej pory przez państwa rozwinięte danej 13 lat temu obietnicy przeznaczania 100 mld dol. rocznie na pomoc klimatyczną dla uboższej części świata. W 2020 r., kiedy cel miał zostać osiągnięty, uzbierano nieco ponad 80 mld dol. W tym roku, według projekcji OECD, zmobilizowanych powinno zostać między 92 a 97 mld dol.
Próbę potrząśnięcia światowymi liderami podjął we wczorajszym przemówieniu o stanie świata sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. - Nasz świat ma duże kłopoty. Podziały są coraz głębsze, nierówności rosną, a wyzwania są coraz dalej idące - podkreślał.
Jak zaznaczał, postępy w kluczowych z punktu widzenia przyszłości planety kwestiach hamowane są jednak przez napięcia geopolityczne. - Rzeczywistość jest taka, że żyjemy w świecie, w którym współpraca i dialog są jedyną możliwą drogą. (…) Żadne poważne globalne wyzwanie nie może zostać rozwiązane przez „koalicję chętnych”, potrzebujemy „koalicji świata” - przekonywał.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/