Kolejni producenci i miasta stawiają na pojazdy wodorowe. Tę rewolucję mogą jednak spowolnić wysokie ceny paliwa i pustki w budżetach samorządów.

Pojazd na ogniwa paliwowe zasilane wodorem o nazwie NesoBus zaprezentowała wczoraj Grupa Polsat Plus. Kojarzony głównie z mediami koncern chce postawić nie tylko na produkcję takich pojazdów, lecz także na wytwarzanie i dystrybucję wodoru. Plany mają być urzeczywistnione wspólnie z kontrolowanym przez Zygmunta Solorza Zespołem Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK). Polsat Plus zapowiada produkcję tzw. zielonego wodoru – głównie ze słońca, wiatru czy biomasy. Według zapowiedzi wodorowy autobus ma być seryjnie produkowany od przyszłego roku w zakładach w Świdniku, a docelowo miałoby tam powstawać 100 takich pojazdów rocznie.

Początek jest łatwy

– Polsat chce być kolejną firmą, która chce swoje uszczknąć z tego bardzo przyszłościowego rynku autobusów ekologicznych – mówi Aleksander Kierecki, szef firmy JMK Analizy Rynku Transportowego. Nie jest tajemnicą, że do przedsięwzięcia zaangażowano m.in. inżynierów, którzy dawniej pracowali dla także związanej z Lubelszczyzną firmy Ursus Bus. Stawiała ona m.in. na produkcję autobusów elektrycznych i liczyła na wytwarzanie wodorowców (powstał jeden egzemplarz), ale biznes się nie udał, a Ursus zbankrutował. – Ten przykład pokazuje, że sam początek, czyli opracowanie pojazdu, może być łatwiejszy niż utrzymanie później normalnego rytmu produkcyjnego. Trzymam kciuki za autobus grupy Polsat, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie – zaznacza Kierecki.
Prototyp wodorowca opracował też Autosan, a ostatnio pojazd na to paliwo pokazał również polsko-niemiecki start-up, firma Arthur Bus. Został zmontowany w Lublinie w dawnych halach Daewoo Motor Polska.
Jak dotąd w Polsce seryjną produkcję autobusów wodorowych prowadzi jednak tylko Solaris, który taki pojazd zaprezentował po raz pierwszy w 2014 r. – Dotychczas dostarczyliśmy ponad 60 autobusów na wodór dla klientów z Niemiec, Włoch, Holandii czy Szwecji. Na kolejne lata mamy zamówione ponad 100 autobusów wodorowych. We wrześniu pokażemy premierowy przegubowiec zasilany tym paliwem – mówi Mateusz Figaszewski, pełnomocnik zarządu Solarisa ds. rozwoju elektromobilności.

Wysokie koszty

Producentów do wchodzenia na ten rynek zachęca polityka Unii Europejskiej, a także polskiego rządu, który zapowiada, że od 2025 r. miasta powyżej 100 tys. mieszkańców będą mogły kupować tylko autobusy zero- i niskoemisyjne. Ostatnio samorządy dzięki dopłatom rządowym na dużą skalę zamawiały pojazdy elektryczne, ale według ekspertów wodorowce są bardziej przyszłościowe. Elektryki nie emitują wprawdzie szkodliwych substancji w czasie jazdy, ale produkcja komponentów do nich wiąże się z dużą emisją CO2.
Marcin Żabicki z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej przyznaje, że technologię wodorową trzeba rozwijać, ale boi się, że z powodu spodziewanych mniejszych wpływów z podatków i związanych z tym rosnących kłopotów finansowych samorządów zbyt wielu miast nie będzie stać na zakup i eksploatację takich autobusów. Teraz cena wodorowca oscyluje wokół 4 mln zł. Autobus z silnikiem Diesla kosztuje nieco ponad 1 mln zł, a elektryczny ok. 2,5 mln zł. Eksperci zwracają uwagę, że przy dotacjach rządowych sięgających 90 proc. kosztów zakupu problemem nie będzie samo pozyskanie pojazdów, lecz późniejsza ich eksploatacja. – Na razie wodór jest bardzo drogim paliwem. W efekcie łączne koszty eksploatacji mogą być trzy razy wyższe niż w przypadku tradycyjnego autobusu na ropę. Wszystko zależy zatem od kosztu uzyskiwania wodoru – zaznacza Żabicki.
To właśnie z powodu wysokich kosztów wodoru największy dotąd przetarg w Polsce – na 22 takie pojazdy – zdecydował się niedawno unieważnić Poznań. Tamtejsze miejskie przedsiębiorstwo komunikacyjne chciało zapewnić sobie 15-letnie dostawy wodoru. Budżet przewoźnika wynosił 49 mln zł. Jedyna zgłoszona propozycja, ze strony Orlenu, opiewała na ponad 101 mln zł. Przy takiej cenie paliwa spółka znalazłaby się w trudnej sytuacji ekonomicznej.
Według ekspertów koszty wodoru rosną, jeśli trzeba go transportować na większe odległości. Stąd konieczność rozbudowy infrastruktury do produkcji i dystrybucji tego paliwa. To nie powstaje zbyt szybko. W tym roku Orlen obiecuje uruchomić w Krakowie pierwszą stację do tankowania wodoru.

Paliwo przyszłości

Kilka miast szykuje przetargi na wodorowce. To m.in. Chełm, Wałbrzych czy Rybnik. Na razie jednak tylko Konin ma podpisany kontrakt z producentem. Jeden wodorowy autobus zostanie dostarczony przez Solarisa, który jako jedyny stanął do przetargu na czteroletnią dzierżawę pojazdu. Paliwo dostarczy ZE PAK, który będzie je produkował na miejscu, w Koninie. Wiceprezydent tego miasta przyznał, że dzienne zużycie wodoru będzie kosztować 2100 zł, o połowę więcej niż w przypadku autobusu z silnikiem Diesla. – W przypadku Konina ten pilotaż może się udać. To specyficzne miasto, które jest ściśle związane z kopalnią i elektrownią. Zakłady chcą odchodzić od węgla brunatnego i stopniowo przechodzić na produkcję energii, w tym wodoru, ze źródeł odnawialnych. Dlatego w Koninie to paliwo może być tańsze – mówi Marcin Żabicki.
Z nadzieją na technologię wodorową patrzy szef MPK we Wrocławiu Krzysztof Balawejder. – Uważam, że autobusy elektryczne będą tylko krótką historią, a przyszłością transportu będzie zielony wodór. Wraz z rozwojem technologii koszty produkcji, transportu i przechowywania tego paliwa będą spadać – przewiduje. Przyznaje, że Wrocław też chce sprowadzić wodorowce, ale na razie jest na etapie przygotowań i analizy rynku. – Prowadzimy dialog techniczny z różnymi firmami. Skłaniamy się ku modelowi dzierżawy autobusów wodorowych wraz z całą obsługą serwisową i dostarczaniem paliwa. Pierwszym pakietem będzie 15–20 autobusów. Szacujemy, że pierwszy z pojazdów pojawi się we Wrocławiu pod koniec 2023 r. – mówi Balawejder.

1,1 mld zł od rządu na ekoautobusy

W ramach drugiej fazy programu „Zielony Transport Publiczny” Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił, że dotacje na zakup autobusów elektrycznych i wodorowych oraz na infrastrukturę dostanie 67 samorządów. Wartość zgłoszonych projektów została oszacowana na 1,26 mld zł, a koszty kwalifikowane, które mają zostać pokryte ze środków funduszu, wyniosą 1,1 mld zł. W ramach złożonych wniosków planowany jest zakup 340 autobusów elektrycznych i 48 wodorowych. Oprócz tego dofinansowana ma być budowa 277 punktów ładowania elektryków i dwie stacje tankowania wodoru. Wśród beneficjentów dominują miasta średnie i małe. W ramach tej edycji programu wodorowce chcą kupić cztery samorządy – w Wałbrzychu, Świdniku, Pile i Andrychowie. Jak podaje NFOŚiGW w połączeniu z pierwszym naborem daje potencjalną liczbę ponad 100 tego typu autobusów, które powinny zacząć jeździć w najbliższym czasie.