Ścieżki do osiągnięcia zerowych emisji netto do 2050 r. są przedstawione jako łagodne krzywe na prezentacjach analityków. Jednak gwałtowny wzrost cen energii w Europie przypomina, że rzeczywistość będzie zupełnie inna.
W tym roku notowane w Europie prędkości wiatru były poniżej średniej, co doprowadziło do większego uzależnienia dostaw prądu od gazu ziemnego. Zjawisko to zbiegło się w czasie z globalnym kryzysem podaży, który pchnął ceny błękitnego paliwa na jeszcze wyższe poziomy. W rezultacie do sieci trafia prąd z najbrudniejszych elektrowni węglowych. To nie jest dobry scenariusz dla Unii Europejskiej, która forsuje ambitną zieloną strategię, ani dla Wielkiej Brytanii, która ma być gospodarzem globalnych rozmów klimatycznych w Glasgow w listopadzie.
Ceny energii szybują w górę
„Kiedy zaczynamy wycofywać moce węglowe i jądrowe, które były w systemie od dziesięcioleci, istnieje ryzyko, że ceny będą musiały dalej rosnąć” – powiedział Toby Couture, dyrektor w firmie doradczej E3 Analytics. Couture uważa, że jeżeli zacznie to zagrażać niezawodności zasilania, a ceny energii dla konsumentów znacząco wzrosną, może to doprowadzić do politycznego odwrotu, a przynajmniej znaczącego spowolnienia transformacji energetycznej.
Mimo pewnych obaw, nie zdarzyło się to jeszcze na dużą skalę w Europie. Możliwym powodem jest to, że kontynent nie stanął jeszcze w obliczu powszechnego ryzyka przerw w dostawach prądu, takich jak te obserwowane w tym roku w Kalifornii, Teksasie i Nowym Jorku. Inna kwestia to fakt, że koszt energii jako część dochodu nadal pozostaje poniżej poziomów historycznych. Jednocześnie Europejczycy, którzy zmiany klimatyczne zaliczają do głównych problemów do rozwiązania, mogą akceptować nieco wyższe ceny energii, jeśli to doprowadzi świat do niższej emisji dwutlenku węgla.
Natomiast to, że paliwa kopalne są drogie nie powinno zaskakiwać. Według grupy badawczej BloombergNEF energia słoneczna i wiatrowa jest obecnie tańsza niż gaz czy węgiel w większości krajów świata. Odnawialne źródła energii są również znacznie mniej niestabilne. Koszt energii słonecznej i wiatrowej jest zablokowany w momencie instalacji, podczas gdy na ceny paliw kopalnych może wpływać wiele czynników, od wypadków wiertniczych, po geopolitykę.
Ta dysproporcja kosztów jest jeszcze bardziej widoczna w Europie ze względu na blokowy rynek emisji dwutlenku węgla, który ma zniechęcać do inwestowania w brudne źródła energii. Operatorzy elektrowni muszą płacić za każdą tonę emitowanego dwutlenku węgla. W tym roku ceny emisji CO2 prawie się podwoiły dochodząc do 60 euro za tonę. Tylko od połowy lipca, gdy więcej przedsiębiorstw przeszło z gazu na węgiel, co generuje więcej CO2, ceny emisji wzrosły o ponad 18 proc. .
OZE to przyszłość
Gospodarka emisji dwutlenku węgla, która miała nadejść dopiero za lata, już tu jest. Odpowiedzią na wyższe ceny energii nie jest więcej paliw kopalnych, ale więcej dostaw ze źródeł odnawialnych. „To, co widzimy na rynkach energii elektrycznej, jest zdecydowanie do uniknięcia” – powiedział Couture. „Ceny energii nie muszą być tak wysokie jak są, po prostu musimy poważnie podejść do zwiększania odnawialnych źródeł energii”.
W Hiszpanii ceny energii wzrosły w tym roku ponad trzykrotnie do ponad 150 euro za megawatogodzinę. Wynika to częściowo z niższych prędkości wiatru, ale także dlatego, że Hiszpania nie zainwestowała w energię słoneczną, mimo że jest jednym z najlepiej nasłonecznionych krajów w Europie. Hiszpania poprawiała swój błąd w ostatnich latach, ale nie zdołała tego zrobić na czas, aby uniknąć obecnego kryzysu elektroenergetycznego, co skłoniło rząd do podjęcia próby przyspieszenia budowy instalacji fotowoltaicznych.
W końcu pojawią się nowe dostawy gazu, a ceny spadną. Wiele krajów bloku zobowiązało się do stopniowego wycofywania węgla już w 2025 r., więc powrót do najbrudniejszego paliwa kopalnego nie będzie już opcją w przyszłości. W ciągu kilku lat powinniśmy zobaczyć wysoką penetrację odnawialnych źródeł energii technologiami wspierającymi, takimi jak wodór czy akumulatory nowej generacji.
Ścieżki do osiągnięcia zerowych emisji netto do 2050 r. są przedstawione jako łagodne krzywe na prezentacjach analityków. Jednak gwałtowny wzrost cen energii w Europie przypomina, że rzeczywistość będzie zupełnie inna.