Klimatyczny ślad związany z produkcją pożywienia może być nawet dwukrotnie niedoszacowany – wynika z analizy naukowców opublikowanej w zeszłym tygodniu na łamach czasopisma „Environmental Research Letters”. To kolejny sygnał, że potencjał związany z ograniczaniem emisji z systemu żywnościowego jest większy niż myślano.

Dane wskazują też, że problem nie sprowadza się do najczęściej poruszanych kwestii, takich jak oddziaływanie hodowli bydła na klimat, choć jest to najkosztowniejszy dla środowiska segment rolnictwa. Przyczynia się do wycinki lasów pod wypas bydła i uprawę pasz (a więc uwolnienia zatrzymanego w drzewach CO2) oraz do emisji metanu (przeciętna krowa wydala go ponad 100 kg rocznie). Jednak emisje związane z uprawą roślin, hodowlą oraz wylesianiem to tylko połowa sektora żywnościowego. O ile z rolnictwem i wycinką związane jest kilkanaście procent światowych emisji, to jeśli wziąć pod uwagę cały łańcuch wartości, w grę wchodzi udział w emisjach na poziomie 30, a nawet 40 proc.
Rosnącym problemem są emisje, do których dochodzi poza rolnictwem: w przemyśle nawozowym, transporcie, branży przetwórstwa żywności czy produkcji opakowań. Od 1990 r. ślad klimatyczny sektora w fazie przed i poprodukcyjnej wzrósł o ponad jedną trzecią. Za to o ponad 30 proc. zmalał ten związany z wycinką lasów. Jak przekonują autorzy raportu, niuanse te uwypuklają potrzebę całościowej zielonej polityki żywnościowej, obejmującej cały proces, który kończy się na naszych talerzach. O ile dyskutowane rozwiązania, takie jak obciążenie nowymi opłatami i restrykcjami produkcji mięsa i nabiału, upowszechnienie ich zamienników roślinnych bądź produkcja białka zwierzęcego w laboratoriach są pożądane z punktu widzenia klimatu, to nie rozwiążą innych problemów branży, takich jak skrócenie łańcuchów dostaw, rugowanie plastiku czy nowe regulacje dla środków ochrony roślin.
Ale są też tendencje optymistyczne: oprócz wycinek konsekwentnie spada też emisyjność sektora przeliczana na każdego z nas. Najszybciej maleje w krajach rozwiniętych, dzięki czemu zmniejszają się nierówności w tym zakresie. Wciąż zamożniejsza część świata odżywia się jednak w sposób niemal dwukrotnie bardziej kosztowny dla klimatu niż pozostali.
www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/