Raport EEA "Air quality in Europe - 2012 report" powstał m.in. jako dokumentacja niezbędna do wprowadzenia zmian przepisów, dzięki którym jakość atmosfery na naszym kontynencie może się znacznie poprawić.
Autorzy raportu zbadali stan powietrza na terenie Europy. Sprawdzali też trendy związane ze stężeniami różnych zanieczyszczeń w latach 2001-2010. Skupili się na kilku grupach związków, m.in. pyłach i tzw. cząstkach stałych (inaczej - PM). Chodzi o drobiny materii o średnicach mierzonych w mikronach, dużo mniejszych od przekroju ludzkiego włosa. Niektóre z nich powstają bez udziału ludzi, jak np. maleńkie kryształki soli morskiej, pyłki roślinne, naturalny kurz czy pył wulkaniczny. Inne, choćby sadze, trafiają do atmosfery za sprawą ludzi, głównie wskutek spalania (w przemyśle, transporcie i z ogrzewanych domów). Wdychane mogą uszkadzać płuca, niekiedy zaś przenikają do krwi i wpływają na układ krążenia, nerwowy i rozrodczy. Sprzyjają też powstawaniu nowotworów.
Z publikacji wynika, że na zbyt wysokie stężenia pyłów i cząstek stałych narażona jest niemal jedna trzecia mieszkańców europejskich miast. Jeśli zaś przyjąć zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), ostrzejsze od unijnych, okazuje się, że powietrzem, w którym stężenia cząstek stałych przekraczają normy, oddycha nawet od 81 proc. do 95 proc. mieszkańców miast naszego kontynentu.
Jednym z głównych emitentów tego rodzaju zanieczyszczeń, obok rejonów północnych Włoch i lokalnych ośrodków na Bałkanach, w Słowacji i Turcji, jest Polska. Poważnie przekraczamy zarówno dzienny, jak i roczny dopuszczalny limit emisji cząstek stałych - wynika z raportu.
W opracowaniu brano też pod uwagę inne rodzaje zanieczyszczeń powietrza, choćby ozonem, który może być szkodliwy dla dróg oddechowych. To bardzo popularny związek. Kontakt ze stężeniami ozonu przewyższającymi poziom wyznaczony przez UE (do osiągnięcia w roku 2010) ma 17 proc. mieszkańców unijnych miast. Jeśli zaś uwzględnić normy wyznaczone przez WHO, powietrzem zbyt zanieczyszczonym ozonem oddycha aż 97 proc. mieszkańców unijnych miast. Ozon powoduje też straty w rolnictwie. W roku 2009 ponad jedna piąta (22 proc.) ziemi ornej w Europie znajdowała się w strefie jego szkodliwych stężeń.
Jedną z głównych przyczyn eutrofizacji, czyli niekontrolowanego rozwoju glonów i innych roślin w zbiornikach wodnych i ich zakwaszenia, jest emisja dwutlenku azotu. W 2010 r. 7 proc. Europejczyków z miast było narażonych na stężenia dwutlenku azotu przekraczające unijne normy. W emisjach tego gazu przodują kraje środkowoeuropejskie. Nieco mniejsza jest skala emisji na zachodzie kontynentu.
Sprawdzano też stężenia tlenku węgla, benzenu i metali ciężkich, takich jak arszenik, kadm, nikiel i ołów. Uznano je za generalnie niskie. Większe wartości obserwuje się w Unii jedynie lokalnie i sporadycznie - podają autorzy raportu.
Z dokumentu wynika jednocześnie, że Europa odniosła duży sukces w walce z emisjami dwutlenku siarki - związku, który spłukiwany przez deszcz zakwasza wody i lądy. Efekty dało wprowadzenie obowiązku stosowania filtrów zmniejszających emisje przemysłowe i obniżenie zawartości siarki w spalinach. W roku 2010 mieszkańcy unijnych miast po raz pierwszy odetchnęli powietrzem nie zawierającym więcej dwutlenku siarki, niż pozwalają unijne limity.
"Raport w porę przypomina, jak ważna jest jakość powietrza dla zdrowia naszych obywateli" - tak ukazanie się dokumentu skomentował unijny komisarz ds. środowiska Janez Potocznik. Zaproponował, by rok 2013 ogłosić Rokiem Powietrza. Zapowiedział też, że skoncentruje się na zaostrzeniu unijnych przepisów dotyczących jakości powietrza, co miałoby pomóc w rozwiązaniu problemów, które właśnie udało się rozpoznać.