Ministerstwo Klimatu chce podnieść do 5 tys. zł karę za zaśmiecanie miejsc publicznych i podrzucanie śmieci na pola. Za porzucenie odpadów niebezpiecznych ma grozić do 8 lat pozbawienia wolności – poinformował Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu, na konferencji. Nie przedstawił jednak na razie konkretnych projektów.
Zmieni się maksymalna stawka, którą samorząd może pobrać za odbiór śmieci od właścicieli nieruchomości niezamieszkanych (czyli biurowców, instytucji, galerii handlowych). Będzie ona obliczana jako 1,8 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na osobę i wyniesie 32,74 zł 120-litrowy worek (dziś to 18,19 zł). Pozostałe objętości będą szacowane proporcjonalnie, co oznacza, że opłata maksymalna za pojemnik 1100 litrów wyniesie ponad 300 zł (dziś to nieco ponad 58 zł). Ponieważ stawki za odbiór śmieci z nieruchomości niezamieszkanych są niskie i nie pokrywają kosztów odbioru i zagospodarowania śmieci, część samorządów decyduje się na wyłączaniu ich ze swojego systemu (wówczas właściciel takiej nieruchomości musi podpisać indywidualną umowę z firmą odbierającą odpady).
Resort chce też rozwiązać problem segregacji odpadów w zabudowie wielorodzinnej. Dziś nie ma możliwości, by ukarać wyższą opłatą mieszkańców konkretnego lokalu, którzy wrzucają śmieci do jednego pojemnika, zamiast je segregować. Dotkliwa sankcja – jeśli taka zostanie nałożona – obejmuje całą nieruchomość i wszystkich jej mieszkańców, ponieważ z segregacji odpadów rozliczają się z gminą zarządy wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Jacek Ozdoba zapowiada rozwiązania, które umożliwią zidentyfikowanie takiej niesubordynowanej osoby. Narzędziem do dyscyplinowania lokatorów poszczególnych mieszkań mogą być na przykład kody na workach na odpady przypisane do konkretnego mieszkania. Niektóre miasta testowały tego rodzaju rozwiązania, ale ich wprowadzenie – ze względu na koszty – jest poza zasięgiem części samorządów.
Gminy (po uprzedniej zgodzie Ministerstwa Klimatu) będą mogły odjeść od pięciopojemnikowego systemu zbiórki odpadów. – Każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie – zastrzega jednak resort. Część miast deklaruje, że w taki sposób będą mogły zaoszczędzić na transporcie odpadów, a jednocześnie nie ucierpi na tym selektywna zbiórka, bo poszczególne frakcje są i tak segregowane w instalacjach, niezależnie od tego, do ilu pojemników wrzucają je mieszkańcy.
Gminy na pewno ucieszy zapowiedź resortu, że w tym roku mogą rozliczyć się z poziomów odzysku według starej metody (obowiązującej w 2019 r). Będą więc dalej brały pod uwagę masę odpadów zebranych selektywnie: papieru, szkła, tworzyw sztucznych i metalu, a nie całą masę uwzględniającą odpady biodegradowalne. Gminy w tym roku będą musiały osiągnąć 50 proc. poziom odzysku (za każdą tonę poniżej tego pułapu grozi im kara w wysokości 270 zł).
Ministerstwo Klimatu potwierdziło też informacje, które opisaliśmy wcześniej (DGP nr 141/2020 „Czas na tanie śmieci”) – z roku do trzech lat zostanie wydłużony okres magazynowania odpadów. Resort planuje zniesienie zakazu składowania frakcji wysokokalorycznej i rezygnuje z rozporządzenia z listą spalarni do budowy lub modernizacji.
Resort chce rozwiązać problem segregacji odpadów w zabudowie wielorodzinnej