Sejm nie odrzucił w piątek - tak jak chciał Senat - nowelizacji ustawy o OZE, która wprowadza nową definicję drewna energetycznego.

Za odrzuceniem uchwały Senatu głosowało 221 posłów, przeciw było 184, sześciu wstrzymało się od głosu. Teraz nowela ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) trafi do podpisu prezydenta.

Według przeciwników ustawy, da ona zielone światło do większej wycinki drzew. Z kolei według rządu, dzięki niej do energetyki trafi niepełnowartościowe drewno.

Nowelizacja przewiduje wprowadzenie nowej, czasowej definicji drewna energetycznego. Mówi ona m.in., że za drewno energetyczne uznaje się np.: surowiec drzewny niebędący drewnem tartacznym i skrawanym, stanowiącym dłużyce, kłody tartaczne i skrawane, produkty uboczne będące efektem przetworzenia surowca drzewnego itd.

Nowela ma obowiązywać od 1 października br. do 31 grudnia 2021 r.

Według rządu, nowe prawo ma pozwolić zagospodarować zalegające w lasach drewno, które z powodu koronawirusa nie zostało odebrane przez przemysł drzewny. Według wyliczeń resortu środowiska to ok. 2 mln m sześc. drewna. Ministerstwo dodawało, że zapas drewna, jaki mają teraz leśnicy, nie pozwala im prowadzić np. zadań ochronnych w lasach.

Podczas czwartkowego posiedzenia Senatu wiceminister środowiska Małgorzata Golińska poinformowała, że z powodu koronawirusa (mniejszych cieć jak i sprzedaży drewna) przychody Lasów Państwowych w pierwszym półroczu spadły o 600 mln zł w stosunku do planowanych.

Ministerstwo podczas prac nad ustawą w parlamencie zapewniało, że po zmianie przepisów do energetyki trafi niepełnowartościowe drewno. Nowe prawo ma pozwolić także uruchomić lokalną biomasę drzewną, tak by nie trzeba było jej sprowadzać z zagranicy.

Nowelizacja od początku prac nad nią wzbudzała liczne kontrowersje zarówno wśród posłów i senatorów związanych z ugrupowaniami opozycyjnymi. Przeciwko ustawie wypowiadali się również przyrodnicy oraz organizacje ekologiczne. Według nich nowela zagraża bioróżnorodności polskich lasów i może dać leśnikom zielone światło do większej wycinki. Politycy przekonywali ponadto, że pojawienie się nowego gracza na rynku - jakim będzie energetyka - może spowodować wzrost cen drewna.

Przeciwnego zdania było ministerstwo, które przypomniało, że pozyskanie drewna w lasach jest regulowane 10-letnimi planami urządzenia lasu, których od tak nie można zmienić. Dodawało, że surowca dla przemysłu drzewnego nie zabraknie, a do energetyki trafi niepełnowartościowe drewno, którego obecnie nikt nie chce.

Ministerstwo wsparli ponadto naukowcy związani z leśnictwem. Uspokajali, że nowelizacja nie wpłynie negatywnie na przyrodę polskich lasów. Podkreślali też, że w ostatniej dekadzie powierzchnia i zasobność lasów w Polsce wzrosła.