Część przemysłu w związku z epidemią stanęła, w efekcie cementowniom zabrakło paliwa pochodzącego z odpadów wysokokalorycznych. Przedsiębiorcy zajmujący się dostarczaniem go zaczęli więc poszukiwania odpowiednich materiałów w instalacjach komunalnych.
Chodzi m.in. o ścinki folii i opon, z których można wytworzyć RDF-y, czyli paliwo alternatywne używane przez cementownie jako zamiennik węgla i mazutu.
Na portalach branżowych pojawiły się ogłoszenia w sprawie zużytych opon i odpadów wysokokalorycznych, które są utrapieniem dla gospodarujących śmieciami w sektorze komunalnym. Ze względu na łatwopalność materiały te nie mogą być składowane, magazynować je można maksymalnie przez rok, potem trzeba przetworzyć. Koszty spalenia frakcji wysokokalorycznej w spalarniach odpadów komunalnych są wysokie, m.in. ze względu na nadpodaż tego odpadu, ograniczoną przepustowość urządzeń i nałożone limity. W ostatnim czasie stawki jeszcze wzrosły, gdy instalacje termicznego przekształcania zaczęły przyjmować materiały spoza regionu i dyktować ceny. Przekłada się to na koszty gospodarowania odpadami ponoszone przez mieszkańców. Zalegająca w magazynach i instalacjach komunalnych frakcja kaloryczna to też ryzyko pożarowe.
Specjaliści z branży nie mają jednak złudzeń: zapotrzebowanie na frakcję wysokokalorycznych odpadów z sektora komunalnego jest chwilowe i nie rozwiąże problemu nadpodaży. – Obecnie wymagania są niższe. Gdy stoi przemysł, nie generuje odpadów. Cementownie biorą to, co jest. Sytuacja wróci do normy, gdy przemysł ruszy. Chyba że ograniczenia związane z epidemią spowodują, że stanie też budowlanka – mówi nasz rozmówca z branży.
Obecny popyt na odpady komunalne nie odwrócił na razie sytuacji cenowej. Oddając frakcję wysokokaloryczną, wciąż trzeba zapłacić. Za przyjęcie RDF-ów, czyli gotowego paliwa, cementownie liczą ok. 500–600 zł za tonę. Jest to jednak szansa dla tych przedsiębiorców, których magazyny stały wypełnione problematycznymi śmieciami, na szybkie pozbycie się zalegającego kłopotu.