Przybywa krajów, które poprzez regulacje chcą zmniejszyć produkcję i zużycie jednorazowych opakowań.
System kaucyjny dotyczący opakowań, zakaz korzystania z jednorazowych produktów plastikowych, rozszerzona odpowiedzialność producentów, normy w zakresie wykorzystania surowców wtórnych oraz ograniczenie eksportu plastiku do krajów rozwijających się – to niektóre z założeń projektu ustawy, którą zaprezentowała we wtorek w USA grupa kongresmenów. Według szacunków przytaczanych na poparcie propozycji przyjęcie dokumentu oznaczałoby zwiększenie poziomu recyklingu butelek i puszek z 33 do 80 proc. – Zanieczyszczenie przez plastik osiągnęło punkt zwrotny i Amerykanie mają tego dosyć – twierdzi jeden z autorów projektu, senator z Nowego Meksyku, demokrata Tom Udall.
To kolejna propozycja przepisów odnoszących się do plastiku, którą zajmuje się w ostatnich miesiącach Kongres USA. W styczniu senatorowie jednogłośnie poparli projekt ustawy o ochronie mórz przed zanieczyszczeniem. Od zeszłego roku toczą się również prace nad projektami dotyczącymi zachęt i edukacji w dziedzinie recyklingu oraz rozbudowy infrastruktury z nim związanej.
Szanse na przyjęcie najnowszej propozycji są nikłe – poparła ją grupa ponad 20 członków Izby Reprezentantów i pięciu senatorów, wśród nich nie ma jednak żadnego republikanina, co stawia pod znakiem zapytania przeforsowanie projektu przez Senat. Jest on też kontestowany przez wiele kluczowych grup interesów, w tym izby zrzeszające przemysł chemiczny i producentów plastiku.
Wzmożone zainteresowanie plastikiem w Waszyngtonie to część szerszego światowego trendu. O ile przed dekadą na świecie istniało ok. 30 różnych form regulacji dotyczących plastiku, o tyle w 2017 r. – według wyliczeń Fundacji Boella – było ich już niemal 90. Pionierami w tej dziedzinie są kraje Południa, które szczególnie silnie doświadczają problemów związanych ze śmieciami. Od 2011 r. w Indiach obowiązuje zakaz produkcji i wykorzystywania niepodlegającego recyklingowi, wielowarstwowego plastiku. Całkowite lub częściowe zakazy foliówek obowiązują w ponad 20 krajach afrykańskich oraz znacznej części Azji Południowo-Wschodniej. Wiele z nich w dalszym ciągu zmaga się jednak z ich wyegzekwowaniem. Jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów obowiązują w Kenii, gdzie od paru lat produkcja, sprzedaż i import plastikowych torebek zagrożone są surowymi karami – nawet do 4 lat więzienia i 40 tys. dol. grzywny. W tym roku w kraju zapowiedziano kolejne regulacje, mające na celu eliminację innych jednorazowych produktów z plastiku.
W Kenii sprzedaż plastikowych toreb zagrożona jest surowymi karami
W Europie większość krajów zdecydowała się na miękkie, ekonomiczne zachęty do ograniczania plastiku. Do wyjątków należy Portugalia, gdzie zakaz udostępniania foliówek, jednorazowych sztućców i tacek obowiązuje już od tego roku. Zgodnie z unijnym harmonogramem przejścia na gospodarkę obiegu zamkniętego do 2021 r. wdrożony ma zostać jednak zakaz stosowania niektórych jednorazowych produktów z plastiku, a do 2023 r. – rozszerzona zostanie odpowiedzialność producentów. Zgodnie z unijnymi celami do 2025 r. recyklingowi podlegać ma 50 proc. plastikowych odpadów.
W styczniu zaostrzenie przepisów dotyczących plastiku zapowiedziały Chiny – jeden z jego największych producentów. Foliówki mają tam zostać całkowicie wyeliminowane do 2025 r., a już w tym roku zniknąć mają jednorazowe słomki. Od dwóch lat obowiązuje też zakaz importu plastikowych odpadów do recyklingu, których Chiny były do niedawna jednym z największych odbiorców.
Sytuacja w Polsce
Za odpady komunalne powstające na swoim terenie odpowiadają gminy (organizują przetargi na ich odbiór i zagospodarowanie, które może być finansowane wyłącznie z opłat mieszkańców). W ostatnim czasie stawki opłat idą w górę w związku z np. nadpodażą odpadów (efekt m.in. uszczelnienia szarej strefy), brakiem instalacji przygotowanych do pięciofrakcyjnego systemu zbiórki śmieci, rosnących cen prądu i kosztów pracy. Właściciele instalacji żądają coraz więcej za przyjęcie odpadów, także frakcji zebranych selektywnie. Eksperci szacują, że dobrym wynikiem jest 40 proc. surowca, który można oddać do recyklingu; pozostałe 60 proc. nadaje się tylko do spalenia.
Konsultacje w sprawie wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta rozpoczęły się we wrześniu ubiegłego roku. Czas na transpozycję do polskich przepisów dyrektywy unijnej w tej sprawie jest do 5 lipca 2020 r. Koncepcja przedstawiona przez Ministerstwo Klimatu pod koniec stycznia zakłada uruchomienie dopłaty uiszczanej przez producentów opakowań wprowadzanych na rynek i powszechnego systemu kaucyjnego dla opakowań do napojów. Według tej propozycji będzie można oddawać opakowania do recyklomatów w centrach handlowych. Mieszkańcy mogliby oddawać też opakowania do punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK) lub „innych punktów zbierania” i tam odebrać kaucję.
Do wysiłków na rzecz ograniczenia plastiku włącza się też biznes. W zeszły czwartek ok. 50 firm i organizacji działających w Portugalii zobowiązało się wykorzystywać od 2025 r. do opakowań wyłącznie plastik podlegający recyklingowi oraz minimum 30 proc. surowca wtórnego. Wśród sygnatariuszy są filie firm, które odpowiadają za największe wolumeny odpadów z plastiku: Coca-Cola i Nestlé.
W ocenie Fundacji Boella w działaniach podejmowanych na rzecz ograniczania plastiku brakuje wciąż koordynacji. Niemiecki think tank wskazuje też, że większość przyjmowanych przepisów podejmuje problem od niewłaściwej strony: gospodarki istniejącymi odpadami, a nie ich produkcji.
Według Centrum na rzecz Międzynarodowego Prawa Środowiskowego plastik jest nie tylko przyczyną zanieczyszczeń, lecz także istotnym zagrożeniem dla klimatu. Z raportu organizacji wynika, że – według konserwatywnych szacunków – cały „cykl życia” plastiku odpowiadał w zeszłym roku za emisje rzędu 0,86 gigaton ekwiwalentu CO2, co stanowi odpowiednik efektów działania 189 500-megawatowych elektrowni węglowych. A prognozuje się, że emisje związane z plastikiem będą rosły – w 2030 r. mają osiągnąć 1,34 gigaton, a w 2050 r. nawet 2,8 gigaton. Skumulowane emisje związane z plastikiem osiągnęłyby wówczas łącznie od 10 do 13 proc. całego globalnego „budżetu węglowego”.