W kwestii recyklingu i segregacji odpadów największe miasta w Polsce nie mają się czym pochwalić. W tym tempie nie zrealizujemy unijnych wymogów
Taki ponury obraz wyłania się z dokumentów opracowanych przez samych włodarzy. Mowa o sprawozdaniach i analizach 16 prezydentów miast wojewódzkich, które są corocznie składane do marszałków. Najświeższe dane z 2018 r. zebrał i udostępnił DGP Paweł Głuszyński z Towarzystwa na rzecz Ziemi. Uwidaczniają one niepokojący trend: mimo obowiązkowej segregacji zdecydowana większość tego, co wyrzucamy w workach (od ok. 50 proc. w Białymstoku do ponad 75 proc. w Warszawie), to dalej odpady zmieszane. Z kolei tylko kilkanaście procent nieczystości udaje się odzyskać w instalacjach przetwarzania odpadów i poddać recyklingowi.
Co gorsza, chociaż system uszczelnia się w małym stopniu, bo poziomy recyklingu rosną średnio o nieco ponad 2,5 pkt proc. rocznie, to za takie ciut bardziej ekologiczne zagospodarowanie śmieci płacimy już zdecydowanie więcej. W zeszłym roku koszty wzrosły średnio o 13 zł/kg w stosunku do 2017 r. A w wielu przypadkach ta podwyżka była tylko przedsmakiem bardziej radykalnych skoków cenowych. Prawdziwa lawina zaczęła się bowiem pod koniec ubiegłego i na początku bieżącego roku, osiągając w wielu gminach – np. na Mazowszu – skalę kilkusetprocentowych wzrostów cen dla mieszkańców.
Pozostało
88%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama