W 2016 roku działania polskich władz w Puszczy Białowieskiej spowodowały wszczęcie postępowania przez Komisję Europejską. W lipcu 2017 roku sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który wydał postanowienie tymczasowo zakazujące wycinki i aktywnych działań gospodarki leśnej w Puszczy. Minister środowiska podporządkował mu się dopiero pod groźbą kar, sięgających nawet 100 tys. euro dziennie. W lutym br. rzecznik generalny TSUE w Luksemburgu uznał, iż decyzje polskich władz, dotyczące obszaru Natura 2000 w Puszczy Białowieskiej, naruszają prawo UE, Polska uchybiła zobowiązaniom, jakie spoczywają na niej na mocy dyrektyw siedliskowej i ptasiej, a gradacja kornika drukarza nie uzasadnia skali wycinki. 17 kwietnia sprawa zostanie zakończona. Jak?
- Wyroki w przeważającej części przypadków (70 proc.) są zgodne z rozstrzygnięciem zaproponowanym w opinii rzecznika generalnego – wyjaśnia Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. – Dlatego można się spodziewać, że TSUE uzna, iż strona polska naruszyła unijne prawo ochrony przyrody, czyli dyrektywę ptasią i siedliskową – ocenia ekspertka i przypomina, że cała Puszcza Białowieska jest objęta ochroną jako obszar Natura 2000.
Zgodnie z dyrektywą siedliskową, w 2007 roku Komisja Europejska zatwierdziła wyznaczenie obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. Planując jakiekolwiek działania na tym terenie, potrzebna była dodatkowa gwarancja, że nie będą one miały istotnego, negatywnego wpływu na tzw. integralność tego obszaru. - To dlatego powinna była zostać przeprowadzona tzw. ocena siedliskowa, która pokazałaby wpływ wycinki na chronione siedliska i gatunki. Zwiększając wycinkę w Puszczy, nie zrobiono tego - zwraca uwagę Agata Szafraniuk. - Nie przeanalizowano prawidłowo, jaki wpływ będą miały cięcia na Puszczę, na żyjące w niej i chronione zwierzęta, ptaki i obszary. Pociągnęło to za sobą szereg negatywnych konsekwencji, gdyż doszło do faktycznego zniszczenia Puszczy, prowadzono wycinkę w okresie lęgowym ptaków i niszczono miejsca występowania chronionych gatunków.
Niezwłoczne dostosowanie się do wyroku
Wyrok będzie obowiązywał od momentu ogłoszenia i Polska będzie musiała się do niego jak najszybciej dostosować . - W praktyce, jeśli będzie on taki, jak opinia, oznacza to konieczność uchylenia decyzji, które pozwoliły na zwiększoną wycinkę w Puszczy, w tym w najstarszych częściach lasu – wyjaśnia Szafraniuk.
Jeszcze w lutym br., po wydaniu opinii przez rzecznika, obecny minister środowiska, Henryk Kowalczyk zapowiedział, że Polska jest państwem prawa, szanującym opinię rzecznika TSUE i dlatego zastosuje się do ostatecznego wyroku. Nie ma zresztą innego wyjścia, bo jak podkreśla przedstawicielka ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Trybunał rozstrzygając sprawę, jest sądem pierwszej i ostatniej instancji. Wydany wyrok jest ostateczny i strony nie mogą się od niego odwołać.
- Jeśli wyrok będzie taki, jak opinia rzecznika, to minister będzie musiał anulować obecne decyzje zwiększające pozyskanie drewna. Choć Trybunał zasadniczo pozostawia swobodę w wyborze środków, jakie państwo ma podjąć, by zrealizować dany wyrok, w przypadku Puszczy Białowieskiej nie widać innego rozwiązania. Jeśli decyzja narusza prawo, a na dodatek jej wykonanie ma negatywne skutki, trzeba ją uchylić. W innym wypadku Komisja rozpocznie kolejne postępowanie, związane z niezastosowaniem się do wyroku, które może skończyć się zasądzeniem wielomilionowych kar – ocenia Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Trybunał Sprawiedliwości bardzo poważnie traktuje naruszenia dyrektyw naturowych, a cena za brak właściwej oceny może być wysoka. Przekonały się o tym w przeszłości także inne państwa. - W 2007 r. Trybunał orzekł, że Włochy naruszyły prawo, gdyż nie przeprowadziły oceny siedliskowej, planując budowę ośrodka narciarskiego Santa Caterina Valfurva i wycinając 2,5 tys. drzew (sprawa C-304/05). W 2010 r. problemy miała też Belgia, która naruszyła tereny Natura 2000, rozbudowując port lotniczy Bruksela-Charleroi – wylicza Agata Szafraniuk.
Cała puszcza parkiem narodowym
Od dawna część ekspertów nawołuje do rozszerzenia obszaru parku narodowego na całą Puszczę Białowieską. Powinien to być park otwarty, z dostępem do lasu, grzybów, jagód itp., w którym gospodarka leśna byłaby prowadzona tylko w najbardziej przekształconych fragmentach puszczy, i tylko po to, by zaspokajać potrzeby miejscowej społeczności na drewno opałowe i konstrukcyjne. W 2006 roku udało się nawet w ramach zespołu powołanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wypracować rozwiązania, nad którymi miano dyskutować, ale projekt ustawy nigdy nie wyszedł z zamrażarki. Projekt zakładał utworzenie Parku Narodowego na terenie całej Puszczy Białowieskiej, ochronę całkowitą ponad stuletnich drzewostanów, dostępność większości parku dla ludzi i prowadzenie gospodarki drzewnej jedynie na potrzeby lokalnej społeczności.
- Co do rozszerzenia parku narodowego, to uważamy (podobnie jak duża część Polek i Polaków), że Puszcza Białowieska zasługuje na ten najwyższy status ochronny, jaki gwarantuje park narodowy. To jest nasze dziedzictwo narodowe i trudno zrozumieć, dlaczego wciąż tylko mała jego część jest w pełni chroniona. Wiele pokoleń Polaków o to zabiegało. Wśród nich był też prezydent Lech Kaczyński. Czas, by Minister Środowiska zwieńczył te wysiłki i zapewnił trwałą ochronę naszemu najcenniejszemu lasowi –ocenia ekspertka z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.