Nauka o Klimacie podsumowała 2025 rok w Polsce, który globalnie był trzecim najcieplejszym w historii pomiarów, ze styczniem globalnie najcieplejszym od 200 lat. W Polsce w ciągu roku było w sumie piętnaście rekordów temperatury, przy czym wszystkie na plus. Niektóre wręcz niewiarygodne. I tak:
- pod koniec stycznia w Tarnowie zarejestrowano aż 15,8°C,
- na początku marca w Krakowie Balicach maksymalna temperatura osiągnęła aż 22,2°C,
- pod koniec września w Jeleniej Górze było 33°C.
Anomalnie ciepły był też kwiecień i grudzień. Ostatni rekord temperatury „na minus” pochodzi natomiast dopiero z października 2019 roku.
Prof. Bogdan Chojnicki, agrometeorolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu porównuje tą sytuację do peletonu. – To jest tak, jakbyśmy nie mieli w grupie kolarzy żadnego, który zaliczy najgorszy wyścig w życiu, za to piętnastu, którzy pojechali na życiówkę. Co to znaczy? Że cały peleton jedzie coraz szybciej bo takie rekordy padają praktycznie co roku. To oczywiście uruchamia szereg kolejnych zmian w systemie klimatycznym- mówi. Pierwsza: pogarszający się bilans wodny. Kiedy mamy wyższe temperatury, to nawet przy takim samym opadzie, jak wcześniej woda intensywniej paruje i zostaje jej mniej w środowisku.- To od razu dotyka rolnictwo, które w takiej sytuacji czerpie wodę albo ze źródeł podziemnych czyli takich, które odnawiają się bardzo wolno - a na dodatek w tych realiach klimatycznych nie mają szans na odbudowę w rok- albo z cieków wodnych, gdzie rolnictwo jest kolejnym klientem w długiej kolejce do coraz bardziej deficytowego zasobu. Susza dotyka też przemysł, bo na przykład ścieki, które odprowadzamy do rzek rozcieńczane są w takiej sytuacji mniejszą ilością wody, czyli ich stężenie jest wyższe. To sprawia, iż wzrastają takie ryzyka, jakim był na przykład zakwit złotej algi w Odrze. Należy też dodać, że cieplejsze powietrze mieści w sobie więcej wilgoci, więc kiedy deszcz w końcu spadnie to coraz częściej oznacza to np. podtopienia czy powodzie błyskawiczne. Woda spada po prostu na wybetonowaną powierzchnię- bo na przykład osuszone miejsca już zdążyliśmy zagospodarować jako nieużytki, albo na zeschniętą glebę, która nie jest w stanie wchłonąć takiej ilości wody w krótkim czasie. Zmiana klimatu to zmiana reguł gry, także w systemie społecznym i gospodarczym a problemów z wodą będziemy mieli w Polsce tylko więcej- mówi.
Jak rozwijała się susza w Polsce?
Susza hydrologiczna, czyli niedobór wody w rzekach, jeziorach i innych zbiornikach zaczęła się jednak już w lutym. W Polsce były wtedy miasta, gdzie nie spadła ani jedna kropla wody, przykładem jest Opole. W marcu brakowało opadów zwłaszcza w pierwszej dekadzie miesiąca i szczególnie w zachodniej części Polski, poprawy nie przyniósł też kwiecień. Z analiz hydrologicznych IMGW wynika, że na całym obszarze Polski, z wyjątkiem pojedynczych stacji, sumy opadów były wówczas niższe od normy wieloletniej — z najniższym poziomem zaobserwowanym w Kołobrzegu: 7,4 proc. normy.
Większość gmin, które mierzą się z niedoborem wody, apeluje zwykle do mieszkańców o oszczędzanie, czyli nie wykorzystywanie wody z sieci wodociągowej do podlewania trawników czy mycia samochodów. Takie apele to norma latem. W tym roku w kilku miejscowościach, np. w Mszanie Dolnej czy Tymbarku, już w lutym gminy wprowadzały ograniczenia w poborze wody nocą. Z kolei w gminie Jastrzębia w marcu radni uchwalili zakaz poboru wody z sieci do podlewania ogródka czy mycia samochodu w określonych godzinach, co pod groźbą mandatu do wysokości 500 zł miało obowiązywać od połowy kwietnia do połowy września. Takie zakazy to wierzchołek góry lodowej.
Czym grozi niedobór wody?
Do powszechnej świadomości susza dotarła jednak dopiero w sierpniu, kiedy w Warszawie był rekordowo niski poziom wody w Wiśle. 27 sierpnia na stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary zanotowano 7 cm, dzień później poziom wody obniżył się jeszcze o centymetr. Wisła daje wodę m.in. do chłodzenia elektrowni Kozienice, spod dna rzeki wodę pitną czerpie stolica, wcześniej rzeka zasila tereny rolnicze, a jeszcze wcześniej jest odbiornikiem ścieków z miast, przez które przepływa i z części śląskich kopalń. Wisła nie była tu jednak wyjątkiem — w tym samym czasie wg danych IMGW-PIB 67 proc. polskich rzek notowało przepływy niższe niż średnie minimalne. „W sezonie letnim 2025 roku na rzekach przepływy wody poniżej średniego niskiego przepływu z wielolecia obserwowano jednocześnie na ponad 300 stacjach hydrologicznych. Rekord zanotowano 6 lipca, gdy dotyczył on 314 stacji, co stanowi ponad 30 procent wszystkich stacji w Polsce” — podaje IMGW.
Dlaczego to źle, że nie ma śniegu?
- Statystycznie można różnie przedstawiać sytuację hydrologiczną w Polsce. Bilans wodny niestety nie działa jednak tak, jak w rachunkowości- nie możemy zamknąć jednego roku i otworzyć kolejnego. To bardziej narastający wieloletni dług, którego odsetki są coraz trudniejsze do spłaty. Nic nie wskazuje na to, żeby kolejny rok miał być inny niż ten mijający. Mieliśmy bardzo ciepły grudzień, z trzema rekordami temperatur 9,10 i 11 grudnia, które były najcieplejszymi dniami w tych datach od 1951 roku. Nie widać też śniegu, który utrzymałby się przez dłuższy czas a na wiosnę pomógł odbudować zasoby wodne w glebie- mówi prof. Chojnicki.
Zapas wody w śniegu IMGW wskazywało w poniedziałek tylko na Hali Gąsienicowej, Kasprowym Wierchu i w Dolinie pięciu Stawów. - Tak, ale w wysokich górach to raczej normalny stan. Cały niż coraz częściej a w zasadzie ciągle funkcjonuje pozbawiony zimowej pokrywy śnieżnej. Śnieg to element naszego bilansu wodnego, który znika w bardzo zauważalny sposób i jest to skutek ciągle postępującego ocieplenia w naszym kraju- mówi klimatolog
Jak będzie się zmieniał klimat w Polsce?
Jaka jest szansa na zmianę? „Zgodnie z prognozami numerycznego modelu klimatu brytyjskiego biura meteorologicznego Met Office średnia globalna temperatura będzie zawierać się w przedziale pomiędzy 1,34°C a 1,58°C ponad średnią przedindustrialną” — pisze Nauka o Klimacie w swoim podsumowaniu. I dodaje: „Ze względu na większą międzyroczną zmienność pogody niemożliwe jest sformułowanie prognozy o podobnej precyzji dla Polski, można jednak z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, że będzie to kolejny rok cieplejszy od normy klimatologicznej”.