W czwartek 4 grudnia komisja nadzwyczajna ds. działań przeciwpowodziowych i usuwania skutków powodzi z 2024 r. rozpatrzyła poselski projekt ustawy, który ma rozszerzyć listę budowli przeciwpowodziowych o rowy, kanały czy pompownie o głównej funkcji przeciwpowodziowej. Komisja skierowała do sejmu wniosek o uchwalenie projektu ustawy. Posłem sprawozdawcą będzie poseł Marek Chmielewski (KO).

O kontrowersjach wokół tego projektu, złożonego przez ponad 70 posłów Koalicji Obywatelskiej, pisaliśmy w artykule Wysiedlenia ułatwione pod budowę rowów? WWF ma obiekcje

Realizacja inwestycji przeciwpowodziowych jest zbyt czasochłonna?

Jak tłumaczy DGP dr Beáta Filipcová, radczyni prawna w kancelarii SKF Sanecki Kowalik Filipcová, jeśli projekt zostanie przyjęty, budowlami przeciwpowodziowymi w rozumieniu specustawy przeciwpowodziowej będą m.in. rowy, kanały czy pompownie o funkcji przeciwpowodziowej. - Będą mogły one powstawać na podstawie specjalnej decyzji o pozwoleniu na realizację inwestycji, która zastępuje dwie inne: decyzję o warunkach zabudowy lub decyzję o realizacji inwestycji celu publicznego oraz pozwolenie na budowę. Można ją więc określić mianem „superdecyzji” – podkreśla. Odwołanie się od niej wymaga sformułowania zarzutów popartych dowodami, a kontrola sądowa jest znacząco ograniczona.

Jak posłowie tłumaczą potrzebę wprowadzenia nowych zasad? Podczas listopadowego posiedzenia komisji, poseł Dominik Jaśkowiec tłumaczył, że „chodzi o to, żeby rozszerzyć jak najbardziej listę inwestycji hydrotechnicznych mogących powstawać na podstawie specustawy”, a obecnie samorządy mają trudności z działaniem, jeśli grunty mają nieuregulowany stan prawny. W dodatku projekt ma uprościć proces inwestycyjny. Projekt został poparty przez Związek Województw RP, który apelował o jeszcze dalej idące zapisy.

Polska specustawowa, czyli po co nam normalne przepisy?

To nie przekonuje mec. Filipcovej. - W efekcie ustawodawcy przyjmują, że realizacja inwestycji – nawet tak prostych jak rowy przeciwpowodziowe – nie jest możliwa na podstawie zwykłych przepisów, lecz wymaga sięgnięcia po specustawy. Takie rozwiązanie prowadzi do wypaczenia systemu prawnego – uważa. I dodaje, że o ile w przypadku dużych inwestycji można zrozumieć potrzebę skrócenia procedur, o tyle w odniesieniu do niewielkich obiektów wydaje się to nadmierne. - Jeśli bowiem twierdzimy, że bez specustawy nie da się zrealizować inwestycji, to rodzi się pytanie: po co nam normalne przepisy? – dodaje.

Także według Marii Włoskowicz, prawniczki z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi sytuacja pokazuje szerszy problem w prawie ochrony środowiska. - Zamiast wprowadzać systemowe, kompleksowe i oparte na danych zmiany, ustawodawca działa na wyrywki. A próbując w ten sposób łatać dziury, tworzy szereg nowych problemów – uważa prawniczka.

Prostsze wywłaszczenia

Jeden z nich podkreśliła w swoich uwagach Fundacja WWF – stosowanie zapisów specustawy przeciwpowodziowej ułatwia m.in. proces wywłaszczeń. I choć poseł Jaśkowiec z rozmowie z DGP zapewnia, że „nikt nie chce nikogo wywłaszczać”, to dr Beata Filipcová zauważa, ze sam projektodawca w uzasadnieniu projektu ustawy wskazuje, że jednym z powodów jej przyjęcia jest fakt, iż „coraz większa część społeczeństwa niechętnie akceptuje odsprzedaż terenów pod inwestycje komunalne po cenach ustalanych przez rzeczoznawców majątkowych”.

Co w takich sytuacjach przewiduje specustawa przeciwpowodziowej? - Albo właściciel gruntu sprzeda go dobrowolnie, albo zostanie łatwiej wywłaszczony. Zgodnie z przepisami, nieruchomość staje się własnością Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego „z mocy prawa” w dniu, w którym decyzja o pozwoleniu na realizację inwestycji staje się ostateczna. Decyzja zaś jest ostateczna w chwili wydania rozstrzygnięcia przez organ drugiej instancji – tłumaczy mec. Filipcová. Następnie ustawa zakłada dwumiesięczny okres negocjacji wysokości odszkodowania, a jeśli właściciel nie zgodzi się na cenę zaproponowaną przez rzeczoznawców – często nieatrakcyjną –wysokość odszkodowania ustali wojewoda w decyzji. - Znacząco upraszcza to proces wywłaszczenia. Trudno wyobrazić sobie samorząd, który mając możliwość skorzystania z takich uproszczeń, nie zrobiłby tego – podkreśla mec. Filipcová.

Trudniej stwierdzić nieważność decyzji, sąd traci realny wpływ

W dodatku prawniczka zwraca uwagę na to, że specustawa przeciwpowodziowa zawiera jeszcze jeden ważny zapis, ograniczający możliwość stwierdzenia nieważności decyzji o pozwoleniu na realizację inwestycji. - Zgodnie z nim, nie można stwierdzić nieważności ostatecznej decyzji, jeśli wniosek w tej sprawie został złożony później niż 60 dni od momentu, gdy decyzja stała się ostateczna, a inwestor rozpoczął realizację inwestycji. Dodatkowo sąd administracyjny, po upływie 60 dni od dnia rozpoczęcia inwestycji, jeżeli nadano jej rygor natychmiastowej wykonalności (co jest regułą), nie może jej uchylić nawet, gdyby miała rażące wady powodujące jej nieważność – tłumaczy mec. Filipcová. Podkreśla, że rozwiązanie to może być szczególnie niekorzystne z punktu widzenia ochrony środowiska.

- Nawet jeśli inwestycja narusza prawo, sąd po upływie 60 dni nie może uchylić decyzji. W praktyce oznacza to, że sąd traci możliwość realnego wpływu na inwestycję, nawet w przypadku rażącego naruszenia przepisów. Wyjątek stanowi jedynie sytuacja, gdy decyzja okaże się niezgodna z decyzją środowiskową, ale ta nie jest wymagana we wszystkich przypadkach – dodaje. W dodatku wydanie decyzji środowiskowej też zostało uproszczone – inwestor informuje organ wyższego stopnia o złożeniu wniosku, a organ ma 45 dni na wydanie decyzji.

Administracja nie ma zastrzeżeń

W czwartkowym posiedzeniu komisji sejmowej brał udział Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska Piotr Otawski, jednak jego uwagi dotyczyły jedynie tego, że lista „budowli przeciwpowodziowych” w dotychczasowej wersji specustawy przeciwpowodziowej była zbieżna z definicją z ustawy prawo wodne, a nowelizacja doprowadzi do rozbieżności w tym zakresie. - Obawiamy się, że może dojść do sytuacji, w której będą wątpliwości związane z interpretacją tych przepisów, czy mamy do czynienia z pojęciem na podstawie prawa wodnego czy ustawy przeciwpowodziowej – tłumaczył, sugerując, aby zastąpić ten zapis przepisem, zgodnie z którym przepisy tej ustawy stosuje się również do rowów, kanałów i pompowni o głównej funkcji przeciwpowodziowej (bez nazywania ich budowlami przeciwpowodziowymi). Druga uwaga dotyczyła definicji remontów. Obie te uwagi nie zostały jednak uwzględnione na tym etapie. Z kolei rzeczniczka GDOŚ w odpowiedzi na nasze pytania o projekt odpowiedziała, że „z uwagi na właściwość tematu proponujemy skontaktować się z Ministerstwem Infrastruktury”.

Wiceminister infrastruktury Przemysław Koperski brał udział w posiedzeniu komisji, jednak także nie miał uwag co do zasadności projektu. Z kolei Ministerstwo Infrastruktury nie odpowiedziało na nasze pytania.