Ponad 90 proc. polskich rzek jest w złym stanie, co wiadomo z danych państwowego monitoringu środowiska. Z tej wiedzy niewiele jednak wynika. Teoretycznie Wody Polskie mają dokonywać przeglądów wydanych wcześniej pozwoleń wodnoprawnych, ale nawet gdyby robiły to rzetelnie, to polskie przepisy nie skorelowały wprost ich wyników z obowiązkiem aktualizacji pozwoleń wodnoprawnych. A te wydawane są maksymalnie na 30 lat. Na dodatek o ile unijna dyrektywa wodna mówi o kontroli poboru wód i piętrzenia, o tyle polskie prawo wodne, które ją wdraża, to drugie przy okazji przeglądów pozwoleń wodnoprawnych pomija.

Kolejna procedura naruszeniowa uruchomiona przez Komisję Europejską

- Obowiązek okresowego przeglądu poboru wód jest nieprawidłowo transponowany do polskiego prawa, ponieważ nie obejmuje wszystkich dozwolonych rodzajów działalności. Właściwe organy nie mają również wyraźnego obowiązku aktualizacji poddanych przeglądowi pozwoleń w przypadku ryzyka, że cele środowiskowe nie zostaną osiągnięte - uważa Komisja Europejska i żąda zmiany przepisów. W piątek poinformowała także m.in. o skierowaniu przeciwko Polsce sprawy do TSUE w związku z przekroczeniem norm jakości powietrza.

Komisja wezwała Polskę do usunięcia uchybień, co jest początkiem unijnej procedury naruszeniowej. To istotne, bo zmiana w przepisach, o które upomina się Unia, postawiłaby w bardzo trudnej sytuacji m.in. największe polskie kopalnie i duże zakłady przemysłowe nad Odrą i Wisłą, które wodę pobierają, odpompowują, a ścieki - zgodnie z posiadanymi pozwoleniami - zrzucają do rzek.

Nikt nie sprawdza ile zniesie rzeka tylko czy kopalnie działają zgodnie z prawem

Praktyka Wód Polskich jest taka, że kontroli podlega nie to, jaki wpływ na rzekę ma działalność danego zakładu, ale to, czy jest ona zgodna z wydanym pozwoleniem. Inaczej mówiąc: nikt po wydaniu pozwolenia wodnoprawnego nie sprawdza już, w jaki sposób działalność kopalni czy fabryki obciąży rzekę w związku z presją, jakiej ta już wcześniej została poddana. Taka sytuacja kilkukrotnie była krytykowana przez Najwyższą Izbę Kontroli.

Na dodatek kopalnie korzystają dziś z przyznawanych im hojnie odstępstw od celów i norm środowiskowych, które zapewnia im państwo. – Gdyby Polska zaczęła rzetelnie stosować przepisy dyrektywy wodnej, Wody Polskie nie mogłyby przyznawać odstępstw od celów środowiskowych na punktowy zrzut ścieków. To z kolei w krótkim czasie przełożyłoby się na konieczność inwestycji m.in. w stacje odsalania czy inne rozwiązania techniczne, które są dla kopalń wymagające i kosztowne. Jednak konieczność ich przeprowadzenia byłaby alternatywą dla cofnięcia pozwolenia wodnoprawnego i nawet zatrzymania pracy takiego zakładu - uważa Maria Włoskowicz, prawniczka w Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, specjalistka w dziedzinie prawa wodnego.

- Komisja kieruje do Polski wezwanie do usunięcia uchybienia, a państwo to ma teraz dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi i usunięcie niedociągnięć stwierdzonych przez Komisję. W przypadku braku zadowalającej odpowiedzi Komisja może podjąć decyzję o wystosowaniu uzasadnionej opinii - zastrzega Komisja. Finalnym etapem procedury naruszeniowej jest skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. A3