Z prognozy ludności wynika, że w Polsce do 2029 r. liczba dzieci w wieku 7–14 lat zmniejszy się o ok. 5 proc. Do 2034 r. spadek ten wyniesie ok. 19,5 proc. w tej grupie wiekowej, a do 2060 r. o ok. 30 proc. Dane GUS pokazują, że część placówek oświatowych będzie skazana na zamknięcie, bo koszty ich utrzymania przez samorządy będą bardzo duże.
W celu ograniczenia takich działań resort edukacji przygotował dodatkowe rozwiązania, które mają zapobiec zamykaniu szkół. Szczegółowe rozwiązania znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 737 ze zm.). Planowane regulacje przewidują też tworzenie filii i łączenie małych klas, a także dowożenie starszych uczniów do innych placówek. W rezultacie gminy będą musiały coraz częściej płacić za dowożenie uczniów. Tymczasem z tym już dziś jest problem.
Przepisy o dowożeniu uczniów do szkół a praktyka
Na podstawie art. 32 i 39 ustawy – Prawo oświatowe gmina ma obowiązek zapewnić bezpłatny transport i opiekę w czasie przewozu do szkoły dzieciom, których droga z domu do szkoły (lub do punktu zbiorowego) przekracza ustalone limity. Dla uczniów klas I–IV i przedszkolaków są to 3 km, a dla klas V–VIII szkół podstawowych – 4 km. Gmina może też zapewnić dowóz do szkoły niebędącej obwodową, ale nie ma takiego obowiązku. Natomiast w przypadku uczniów niepełnosprawnych ma obowiązek zorganizować transport i opiekę do najbliższej szkoły, niezależnie od odległości.
Zdaniem ekspertów zamykanie małych szkół będzie nieuniknione, więc coraz częściej gminy będą musiały zapewniać dzieciom i młodzieży dojazdy do większych szkół oddalonych od miejsca zamieszkania. Niestety, jak pokazują przykłady, już dziś rodzice uczniów mają problem z wyegzekwowaniem dowozów lub wypłatą im rekompensat za wykonanie tego obowiązku na własną rękę.
W styczniu 2024 r. w sprawie rodziców dziecka została złożona pierwsza skarga na odmowę organizacji dowozów (refundacji kosztu dowozów przez rodziców) przez wójta gminy Pomiechówek. W efekcie zapadł korzystny dla opiekunów wyrok WSA w Warszawie z 23 sierpnia 2024 r. (sygn. akt VII SA/Wa 660/24). Sprawa została przekazana do ponownego prowadzenia organowi.
– Niestety, w styczniu 2025 r. wójt ponownie odmówił organizacji dowozów. W jego ocenie bliżej znajduje się jednostka położona 34 km w kierunku północnym względem tej, do której dziecko uczęszcza, ta jest oddalona 37 km w kierunku południowym – mówi Łukasz Łuczak, adwokat i pełnomocnik rodziców dziecka. – Smutne w tej całej sprawie jest to, że nie jest brane pod uwagę dobro dziecka, które już się zaaklimatyzowało i ma udzielaną właściwą pomoc. Przecież można byłoby się porozumieć z rodzicami i zaproponować, że różnicę tych trzech kilometrów dopłacają opiekunowie, a pozostałą część dowozu rekompensuje gmina. Nie wspomnę już o tym, że w tych wszystkich przypadkach samorząd może sfinansować dowóz w pełnej wysokości – dodaje.
Rzecznik Praw Dziecka apeluje o zmiany
Problem okazuje się na tyle bulwersujący, ponieważ odmowa dotyczy dowozu niepełnosprawnego dziecka. Problem tej grupy dotyczy szczególnie, choć nie tylko.
– Analizując sprawy związane z przypadkami, w których gminy odmawiały dowozu dzieci, zaniepokojenie wzbudziło to, iż jedynie w nielicznych, niemalże jednostkowych sprawach rodzice podejmowali procedurę odwoławczą. Wynika to niestety z braku ich wiedzy o przysługujących im uprawnieniach, a także kształtu obecnych uregulowań, które nie nakładają na organy obowiązku informacyjnego – wskazuje Monika Horna-Cieślak, rzecznik praw dziecka. – Decyzje organów wykonawczych gmin dotyczące odmowy dowozu nie stanowią decyzji administracyjnej, w związku z czym na organie nie ciąży obowiązek zawarcia w jej treści pouczenia o przysługujących stronie środkach zaskarżenia – zaznacza RPD.
Z pism wpływających do rzecznika wynika, że mamy do czynienia z brakiem regulacji związanych z zapewnieniem obowiązkowego bezpłatnego transportu do szkoły części uczniów szkół ponadpodstawowych np. z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim czy uczniów z autyzmem. Z postulatem wprowadzenia takich zmian w prawie wystąpiła m.in. dzielnica Ursynów m.st. Warszawy.
Z kolei Urząd Miejski w Siechnicach w odpowiedzi na interwencję RPD w sprawie dowozu dziecka zasygnalizował, że przepisy nie określają wymagań kwalifikacyjnych dla opiekuna w czasie przewozów. Jedynie regulacje zawarte w rozporządzeniu Rady Ministrów z 18 marca 2009 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1621) przewidują, że opiekun dzieci i młodzieży (w czasie przewozu do i ze szkoły, przy przejściu przez jezdnię w drodze do i ze szkoły) musi mieć minimum wykształcenie podstawowe.
Autobus szkolny to nie taksówka
Samorządowcy sygnalizują, że rozumieją problem, ale brakuje im funduszy.
– Orzeczenia dla uczniów pojawiają się w trakcie roku szkolnego, a nie mamy dodatkowych środków na zapewnienie dowozu lub wypłatę rekompensaty. W gminie nie mamy tyle pojazdów, aby we własnym zakresie dowozić. Rodzice w różnych ośrodkach umieszczają swoje dzieci, a nas sprowadzają do roli taksówek. Dlatego też staramy się dawać rekompensaty, ale nie chcą tego niektórzy rodzice. A dowożenie sięga nawet kilkadziesiąt kilometrów – mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol. W jego ocenie dowożenie dzieci powinno być określone jako zadanie zlecone i finansowane przez budżet państwa w 100 proc. – Wtedy znikną problemy z dojazdami, bo pieniądze na ten cel zawsze będą zagwarantowane – dodaje.
Mimo apelu RPD do resortu edukacji w sprawie wprowadzenia zmian legislacyjnych ministerstwo nie podjęło stanowiska w tej sprawie. Co ciekawe, postulaty podnoszone przez RPD (patrz: infografika) były już w 2020 r. wskazywane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Mimo zmian w prawie oświatowym, które są w konsultacjach społecznych – Ministerstwo Edukacji na razie nie zdecydowało się na rozszerzenie ich o podnoszone kwestie wzmocnienia realizacji obowiązku dowożenia uczniów przez samorządy. ©℗