Zmiany dotyczące frekwencji w szkole zapowiadała wiceministra edukacji od czego zaczęła się dyskusja o ograniczeniu możliwości opuszczania przez uczniów dni nauki szkolnej. MEN postanowiło obciąć o połowę dotychczasowe możliwości jakie dawało Prawo oświatowe.

Dyskusje o frekwencji w szkole

- Mamy głosy ze szkół, że rodzice traktują szkołę jako miejsce, gdzie dziecko może chodzić albo może nie chodzić. Jest obowiązek szkolny. W wielu krajach rodzica mogą zatrzymać na lotnisku - mówiła w lipcu Katarzyna Lubnauer, wiceszefowa MEN. Dopytywana o to, czy w takim razie rodziny nie powinny wyjeżdżać na urlopy w trakcie roku szkolnego, wiceszefowa MEN odpowiedziała: - Nie powinny i każdy zdaje sobie sprawę, że to ze szkodą dla dziecka, jeśli przez dwa tygodnie nie chodzi do szkoły.

Ta rozmowa rozpoczęła falę spekulacji dotyczącą tego, jak zmienią się przepisy dotyczące frekwencji uczniów w szkole. Pytali o nie posłowie w interpelacjach. Katarzyna Lubnauer podkreślała w odpowiedziach, że 50-procentowy próg frekwencji odnosi się do kontroli realizacji obowiązku szkolnego i obowiązku nauki, a przepisy w tym zakresie posługują się pojęciem „nieusprawiedliwionej nieobecności”, a nie obecności w szkole w ogóle.

Kwestia opracowania nowych przepisów dotyczących usprawiedliwiania nieobecności w szkole była przedmiotem dyskusji w ramach zespołów powołanych przy Ministrze Edukacji m.in. Zespołu do spraw Praw i Obowiązków Ucznia. MEN zaprezentował właśnie efekty tych prac frekwencji

Frekwencja w szkole- co się zmieni

Jak ponownie podkreśla MEN, aktualny próg 50 proc. nieusprawiedliwionych nieobecności" jest zbyt wysoki jako podstawa do uznania, że obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego, szkolny lub nauki nie jest wypełniany albo jako podstawa do nieklasyfikowania ucznia w sytuacji, gdy brak jest podstaw do ustalenia oceny śródrocznej lub rocznej".

Aktualny próg pozwala przecież być nieobecnym w co drugi dzień zajęć szkolnych. Jest to zdecydowanie zbyt dużo, ponieważ częste nieobecności ucznia sprawiają, że nie nadąża on z przerabianym materiałem, w konsekwencji czego w jego wiedzy oraz umiejętnościach narastają luki, które w dalszych latach edukacji mogą być trudne do uzupełnienia.

- pisze ministerstwo uzasadniając potrzebę zmian.

Jaką frekwencję trzeba będzie mieć żeby zdać?

Nowe przepisy zakładają, że niespełnianie obowiązku rocznego przygotowania przedszkolnego, obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki będzie rozumiane jako nieusprawiedliwioną nieobecność na co najmniej 50 proc. dni zajęć w okresie jednego miesiąca, albo na co najmniej 25 proc. dni zajęć w okresie całego roku szkolnego.

Także nieklasyfikowanie ucznia będzie miało miejsce w przypadku przekroczenia progu 25 proc. nieobecności nieusprawiedliwionej. W tym przypadku nie będzie można przystąpić do egzaminu klasyfikacyjnego.

Frekwencja a egzamin klasyfikacyjny

Tak jak dotychczas uczeń będzie mógł być także nieklasyfikowany jeśli będzie brak podstaw do ustalenia śródrocznej lub rocznej oceny klasyfikacyjnej, jeśli powodem braku tych podstaw będzie usprawiedliwiona nieobecność ucznia przekraczająca 25 proc. czasu przeznaczonego na te zajęcia w okresie, za który przeprowadzana jest klasyfikacja. W tym przypadku uczeń będzie mógł zdawać egzamin klasyfikacyjny

MEN nie zmienia jednak procedury usprawiedliwiania nieobecności na zajęciach edukacyjnych. Uczniowie, a w przypadku uczniów niepełnoletnich – ich rodzice będą mogli usprawiedliwiać nieobecności, jak dotychczas. Termin, udokumentowanie powodu i formę usprawiedliwienia określą szkoły w statutach.