„Korzystanie z praw może zostać ograniczone z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności osób. Decyzję w tej sprawie podejmuje dyrektor szkoły, po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej i rady rodziców” – tak brzmi zwycięska regulacja w tegorocznej edycji Konkursu na Statutowy Absurd Roku. I miejsce w plebiscycie zajęła Szkoła Podstawowa nr 2 w Wodzisławiu Śląskim.
Plebiscyt jest organizowany przez Stowarzyszenie Umarłych Statutów – organizację, która od 2018 roku działa na rzecz praw ucznia.
Szkolne absurdy: odpowiednia pozycja do nauki i katalog możliwych fryzur
Na drugim miejscu znalazła się Szkoła Podstawowa nr 1 z Myślenic i zapis w jej statucie mówiący o tym, że: „oceniając zachowanie swoje i koleżanek/kolegów, uczniowie danego oddziału biorą pod uwagę przestrzeganie przez siebie i innych następujących zasad: jest koleżeński, akceptowany w klasie, życzliwy”.
Na podium znalazła się jeszcze regulacja ze statutu I Prywatnego Liceum Sztuk Plastycznych im. W. Drapiewskiego w Płocku, która zakładała, że ocenianiu podlegają także dodatkowe przejawy aktywności uczniów – na przykład wypowiedzi na oficjalnym koncie szkolnego Facebooka.
W sumie, nominowanych do udziału w plebiscycie było osiem szkół. Nominowane absurdy dotyczyły jeszcze: obowiązku dbania o estetykę przyborów szkolnych, katalogu dozwolonych fryzur, zobowiązania nauczycieli do nieustannej formacji „umysłu i ducha”, zakazu powoływania się na ochronę danych osobowych w określonych przypadkach oraz obowiązku przyjęcia „odpowiedniej pozycji do nauki”. Patrząc na zwycięzców i pozostałych nominowanych można zauważyć, że głosujący w Konkursie nie skupili się na "śmieszności" nominowanych absurdów, ale na ich randze. Jak zauważają członkowie Stowarzyszenia Umarłych Statutów, regulacja z Wodzisławia Śląskiego, łamie nie tylko zapisy Konstytucji, ale i umów międzynarodowych, jak chociażby Konwencja o prawach dziecka.
- Tak w gruncie rzeczy to uważamy, że to jest pewien efekt naszej działalności na przestrzeni lat. O ile, faktycznie, wśród nominowanych znalazły się pozycje bardziej wzbudzające śmiech jak pozycje właściwe do nauki czy estetyka przyborów szkolnych, to po takim głębszym zastanowieniu się nasi odbiorcy z reguły wybierają jednak te propozycje znacznie bardziej łamiące. To też wynika z tego, na co oni zostali wystawieni jako nasi odbiorcy, bo była to czwarta edycja naszego konkursu - tłumaczy Aleksandra Kuśmierz, wiceprezeska Stowarzyszenia Umarłych Statutów.
- Konkurs trochę się zmienił, ale typ reakcji naszych odbiorców nie zmienił się jakoś szczególnie. Od osób, które obserwowały poprzednie absurdy, usłyszeliśmy też komentarze, że w tym roku nominacje nie były mocno szokujące czy zaskakujące. Można powiedzieć, że w każdym roku poprzeczka jest podniesiona coraz wyżej, jeśli chodzi o absurdalność i dziwność nominowanych przepisów, więc to powiedziałabym, że się zmienia - niektórzy odbiorcy mają poczucie, że wszystko już widzieli i trudno jest ich zaskoczyć - dodaje Kuśmierz.
Rośnie świadomość praw ucznia?
Co ważne, część z nominowanych absurdów została usunięta ze szkolnych statutów jeszcze w trakcie trwania plebiscytu. Wszystkie szkoły ze zwycięskiej trójki uchyliły, bądź zadeklarowały uchylenie nominowanych przepisów, choć nie zawsze przystępowały do tego chętnie. Tak było w Myślenicach, gdzie dyrekcja szkoły na antenie Telewizji Polsat przyznała, że ocenianie uczniów na podstawie tego, czy są lubiani, może być niefortunne i obiecała poprawę statutu oraz w Płocku, gdzie – jak pisze Stowarzyszenie – „Centrum Edukacji Artystycznej (…) uchyliło nominowane postanowienie statutu. Administrator konta Facebook omawianej szkoły jednak w sposób dobitny wyraził swoje niezadowolenie z faktu nominacji w konkursie (dziś już jednak nie ujrzymy wspomnianych komentarzy pod naszymi postami). Również dyrektorka szkoły w wywiadzie dla i.pl (strefaedukacji.pl) stwierdziła, że intencją szkoły było aktywizowanie uczniów za pomocą szkolnych mediów, a także, iż „[...] żal nam, że ta potencjalna możliwość interpretowania zapisu w niewłaściwy czy krzywdzący sposób, zahamowała tę działalność”.
- Z naszego doświadczenia wynika, że konkurs na absurd roku czy też nasza codzienna działalność mają wpływ na pojedyncze szkoły i jeszcze nie doprowadziliśmy do ogólnej zmiany podejścia szkół do tworzenia statutów - mówi Kuśmierz.
Kiedy rzecznik praw ucznia?
Wiosną 2024 roku MEN powołał zespół, który pracował nad ustawą o rzeczniku praw ucznia. W listopadzie prace były na ukończeniu. - Dostaliśmy już nawet zapytanie od innej organizacji, czy może wiemy, na jakim etapie to stoi i przyznam szczerze, że nie wiemy i też na to czekamy - mówi Kuśmierz.
MEN chce, by uczeń miał prawo między innymi do poszanowania godności, równego traktowania, prawo do nauki, poszanowania prywatności, ochrony danych osobowych, informacji medycznych, ochrony wizerunku, zachowania tajemnicy korespondencji, do rozwoju zainteresowań, bezpiecznych higienicznych warunków pobytu w szkole. W projekcie ustawy znalazły się też bardziej szczegółowe regulacje dotyczące spożywania posiłków i napojów, korzystania z toalety czy innych miejsc w szkole, praw wyborczych dotyczących samorządu uczniowskiego i rady szkoły. Katalog praw ucznia, szkoły będą mogły dowolnie poszerzać, natomiast katalog obowiązków, będzie zbiorem zamkniętym.
Sam system ochrony praw uczniowskich będzie trójstopniowy. Rzecznicy będą obecni w szkołach, na poziomie województw przy kuratoriach oświaty i na poziomie centralnym przy ministrze edukacji. Rzecznik na poziomie krajowym będzie wybierany w ramach otwartego konkursu i będzie miał swoje kompetencje umocowane ustawowo. Będzie to organ nadzorowany przez ministra edukacji, a nie podległy.
Na poziomie województw rzecznicy będą pracownikami kuratorium, a na poziomie szkoły - będą wyłonieni z grona pedagogicznego.
- Zdecydowanie popieramy pojawienie się rzecznika praw ucznia, o czym też pisaliśmy, kiedy tylko ten pomysł pojawił się oficjalnie w rządzie. Mieliśmy też w pewnym momencie własny projekt ustawy dotyczący rzecznika praw ucznia. Uczniowie są bardzo duży grupą, która nie posiada rzecznika, a na przykład mamy rzecznika praw pacjenta czy rzecznika praw konsumenta. Oczywiście trzeba mu zapewnić odpowiednie możliwości działania, żeby to nie była wydmuszka. Rzecznik musi mieć faktyczny wpływ na sytuację uczniów, analogiczny do Rzecznika Praw Dziecka czy Rzecznika Praw Obywatelskich, żeby po prostu faktycznie mógł działać - mówi Kuśmierz i dodaje: "I też pamiętajmy, że są niejako dwa pola do działania. Jedna to jest ta kwestia statutowa, czyli to prawo, które teoretycznie obowiązuje. Ale jednocześnie często jest tak, że w statucie jest jedno, a w szkole dzieje się drugie – na przykład w statucie jest określony sposób oceniania, a jakiś nauczyciel mówi, że nie pasuje mu to i ma swój własny. Ważniejszy jest tu obowiązujący statut i obowiązujący system oceniania w naszej szkole. Dlatego działalność rzecznika byłaby bardziej dwutorowa".
Pierwszy krajowy Rzecznik Praw Uczniowskich ma zostać powołany 1 września.