Obecnie w Ministerstwie Edukacji Narodowej nie są prowadzone prace zmierzające do uchylenia "godzin czarnkowych" - taką informację otrzymaliśmy z biura prasowego MEN. Związki zawodowe są zdziwione.

"Godziny czarnkowe" się nie sprawdziły

Likwidacja godzin dostępności nauczyciela, jest także przedmiotem petycji zainicjowanej przez dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 49 w Gdańsku, Marty Badowskiej. Podpisały się pod nią 1474 osoby. Czytamy w niej: "Obowiązek ten stanowi dodatkowe obciążenie dla nauczycieli. Nie widzimy żadnych pozytywnych skutków tej regulacji, a wyłącznie coraz większe zniechęcenie nauczycielek i nauczycieli."

Obowiązkowe godziny dostępności miały na celu zapewnienie lepszego kontaktu rodziców i uczniów z nauczycielami. W praktyce jednak w wielu szkołach jest to fikcja, ponieważ zarówno uczniowie oraz uczennice, jak i rodzice rzadko korzystają z tych spotkań. Wszystkie informacje dotyczące postępów uczniów, ocen oraz komunikaty ze szkoły są dostępne w dzienniczkach elektronicznych. (…) W efekcie nauczyciele często spędzają te godziny w gotowości i oczekiwaniu, co jednak nie przekłada się na realny kontakt z rodzicami ani na wsparcie dla uczniów.

- czytamy

Związki zawodowe chcą likwidacji "godzin czarnkowych"

- Likwidacja "godzin czarnkowych" to jeden z elementów, nad którymi pracuje zespół ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli - mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa ZNP. - W ramach pracy zespołu zgłaszamy różne problemy i przedstawiamy ich możliwe rozwiązania. Rozmawiamy także na ten temat. W grudniu mamy przedstawić podsumowanie naszych prac - dodaje.

- Doraźnie oczywiście jesteśmy zwolennikami zlikwidowania "godzin czarnkowych", natomiast wpisuje się to w potrzebę szerszej rozmowy na temat czasu pracy nauczycieli- z jednej strony obowiązuje ich czterdziestogodzinny tydzień pracy, a z drugiej - wynagradzane są tylko godziny spędzone "przy tablicy". Z jednej strony za pracę w czasie dnia wolnego powinien należeć się im inny dzień wolny, ale z drugiej strony w praktyce nie ma jak go odebrać - to wszystko wymaga doprecyzowania - mówi Waldemar Jakubowski, przewodniczący KSOiW NSZZ „Solidarność”.