Nareszcie NFZ i samorządy będą realizować projekty profilaktyczne wspólnie, a nie obok siebie. Zapis taki znajdzie się w ustawie, która zakłada m.in., że szpitale otrzymają roczne budżety, a nie – jak ma to miejsce obecnie – pieniądze za konkretnie wykonane świadczenia.
ikona lupy />
Jakie długi mają szpitale / Dziennik Gazeta Prawna
Jak dowiedział się DGP, zmiany takie znajdą się w nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz ustawy o zdrowiu publicznym (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 581 ze zm.). Projekt niedługo powinien trafić do konsultacji. – Narodowy Fundusz Zdrowia będzie mógł przekazywać środki na dofinansowanie programów polityki zdrowotnej realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego w odniesieniu do świadczeń gwarantowanych – czytamy w rządowym dokumencie opisującym zmiany.
Zwiększmy efektywność
Dotychczas, gdy lokalni lub regionalni włodarze chcieli prowadzić programy z zakresu ochrony zdrowia wspólnie z NFZ, a nie niezależnie od niego, to odpowiadano im, że jest to niemożliwe i niezgodne z konstytucją. Bo jedne samorządy programy zdrowotne mają, a inny nie i w ten sposób powstaje nierówność w dostępie do zdrowia, do której NFZ nie powinien przykładać ręki.
Efekt? Gminy realizowały programy badań cytologicznych czy pod kątem raka płuc niezależnie od funduszu, płacąc za wszystko z własnej kieszeni, choć te same świadczenia są w koszyku gwarantowanym wszystkim osobom ubezpieczonym. – O możliwość współfinansowania przez NFZ samorządowych programów polityki zdrowotnej postulowaliśmy od wielu lat – przypomina Marek Wójcik, samorządowy ekspert zdrowotny. Podkreśla, że zarówno NFZ, jak i samorządy realizują takie same programy kierowane do tych samych odbiorców. – Pacjenci się dziwią i nie garną do udziału w nich. Z tego tytułu zresztą fundusz ma ogromne kłopoty i w wielu województwach nie jest w stanie zrealizować niewielkich nawet wydatków przeznaczanych na programy profilaktyczne – podkreśla Wójcik.
Gminy mają ogromny potencjał, który może zostać wykorzystywany do podnoszenia świadomości zdrowotnej. – NFZ wysyła corocznie setki tysięcy zaproszeń na badania mammograficzne, ale ich efektywność jest znikoma. Tymczasem, jeśli w samorządach najpierw przeszkolimy nauczycieli, a oni następnie porozmawiają na ten temat z dziećmi, które z kolei zaniosłą zaproszenie na badanie swojej mamie, to efektywność będzie bardzo duża – twierdzi Wójcik. I oczekuje szybkiego uruchomienia narzędzi umożliwiających funduszowi dopłacanie do lokalnych programów zdrowotnych.
Zmiany w finansowaniu
W ustawie wprowadzone mają też być nowe zasady finansowania najważniejszych z punktu widzenia bezpieczeństwa obywateli placówek. Chodzi o rodzaj sieci szpitali – od powiatowych po najbardziej specjalistyczne. Obecnie rozliczają one każde świadczenie osobno, co w niektórych sytuacjach sprzyja patologiom (np. umawianiu pacjentów na dwie osobne operacje).
Resort zdrowia chce więc większość świadczeń (blisko 80 proc. obecnie realizowanych przez szpitale) rozliczać ryczałtem. Powstanie w tym celu nowa instytucja prawna: „podstawowego zabezpieczenia świadczeń specjalistycznych”, skrótowo nazywanego „PZŚS”.
Placówki miałyby zagwarantowane pieniądze, w zamian musiałyby wykonać ustalone minimum operacji, wizyt i badań. W takim systemie przyjmować miałyby wszystkich pacjentów w podstawowych zakresach leczenia, np. na oddziale chorób wewnętrznych czy ginekologiczno-położniczym. Względna stabilizacja finansowa oraz ograniczenie biurokracji związanej z rozliczaniem procedur miałyby jednak swoją cenę.
Jak zwraca uwagę Jerzy Gryglewicz, ekspert uczelni Łazarskiego, placówki przyjmując więcej osób niż dotychczas nie miałyby już możliwości rozliczania tzw. nadwykonań. – Chyba że na mocy zapisów znowelizowanej niedawno ustawy o działalności leczniczej sfinansuje je samorząd – mówi Gryglewicz. I dodaje, że zapisy jednoznacznie wskazują, że celem reformy jest ograniczenie wydatków publicznych na ochronę zdrowia, spowodowane prawdopodobnie trudną sytuacją budżetową. Jego zdaniem brak konkursów może też spowodować monopolizację świadczeń na danym obszarze i spadek jakości.
Projekt przewiduje też optymalizację liczby oddziałów specjalistycznych. W pierwszej kolejności pieniądze na ich prowadzenie – w formie budżetu – będą dostawać te placówki, które mają odpowiedni poziom referencyjności, czyli kadrę, sprzęt i niezbędne zaplecze. Inne chcąc prowadzić np. w powiecie bardzo skomplikowane operacje, o pieniądze na nie będą musiały konkurować jak dotychczas z innymi publicznymi i prywatnymi placówkami. Na konieczność takich zmian wskazywały opublikowane po raz pierwszy w tym roku mapy potrzeb zdrowotnych.
Opieka w szpitalu i po wypisie z niego ma być koordynowana przez specjalistów i lekarza POZ. MZ chce, by szpitale do najważniejszych z prowadzonych przez siebie oddziałów zapewniały też przychodnie specjalistyczne, które kontynuować będą leczenie pacjentów np. po zawale czy operacji stawów. Obok hospitalizacji będzie to kolejny element podstawowego zabezpieczenia świadczeń specjalistycznych.