Rodzice uczniów i nauczyciele z publicznych podstawówek pogodzili się z nowymi przepisami, które nie zmuszają do odrabiania prac domowych. Skarg do organów nadzoru pedagogicznego praktycznie nie ma.

Z sondy DGP wynika, że prawie wszyscy zaakceptowali rozwiązania, które co do zasady zakładają likwidację prac domowych w publicznych szkołach podstawowych. Nauczyciele szukają innych sposobów, aby motywować uczniów do systematycznej nauki w domu. Część decyduje się niemal na każdej lekcji robić kilkuminutowe kartkówki, a inni w klasach starszych i tak dają plusiki za wykonanie zadania w domu dla chętnych. Jest to traktowane jak nota za aktywność. Jeśli uczniowie nazbierają ich pięć, to otrzymują ocenę bardzo dobrą. Pomysłów na obchodzenie przepisów jest wiele, ale jak do tej pory ani uczniowie, ani rodzice nie skarżą się na nie kuratorom.

Skarg (prawie) nie ma

Nowe regulacje obowiązują już od ponad miesiąca. Przypomnijmy, 1 kwietnia 2024 r. weszła w życie nowelizacja rozporządzenia ministra edukacji z 22 marca 2024 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych (Dz.U. poz. 438). Zgodnie z nowym par. 12a tego aktu prawnego w ramach oceniania bieżącego z zajęć edukacyjnych w szkole podstawowej w klasach I–III nauczyciel nie może zadawać uczniom prac pisemnych i praktyczno-technicznych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych (z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą). Z kolei w klasach IV–VIII nauczyciel może zadać pisemną lub praktyczno-techniczną pracę domową, z tym że nie jest ona obowiązkowa i nie ustala się z niej oceny. W zamian przekazuje jedynie uczniowi informację, co robi dobrze, co wymaga poprawy oraz jak powinien się dalej uczyć.

DGP zapytał kuratorów oświaty, czy otrzymują w tej sprawie skargi. Wygląda na to, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy nowych regulacji przeszli nad tym do porządku dziennego.

– Do kuratorium nie wpłynęły żadne skargi dotyczące prac domowych, nie było także kontroli w szkołach na wniosek rodziców w tym zakresie. Na spotkaniach z dyrektorami szkół wizytatorzy kuratorium informowali o rozporządzeniu z 22 marca 2024 r. dotyczącym nieobowiązkowych prac domowych w klasach szkoły podstawowej. W ich trakcie dyrektorzy zostali poinformowani, że nauczyciele mogą korzystać ze szczegółowych informatorów przygotowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej – mówi Anna Skopińska, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Łodzi.

Podobna sytuacja jest w innych organach nadzoru pedagogicznego. – Nie wpłynęły do nas skargi od rodziców dotyczące zadawania przez nauczycieli prac domowych w związku z wejściem w życie nowelizacji rozporządzenia w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych. W związku z tym kuratorium nie przeprowadzało kontroli doraźnych w szkołach w zakresie realizacji nowego prawa – wyjaśnia Aleksandra Dyla, śląski kurator oświaty. – Dyrektorzy szkół są w stałym kontakcie z wizytatorami i w przypadku pytań otrzymują odpowiedzi – zapewnia kurator.

Mariusz Rydzio, zastępca dyrektora wydziału nadzoru pedagogicznego w Kuratorium Oświaty w Olsztynie, również przyznaje, że nie otrzymał żadnych skarg od rodziców uczniów w zakresie nierespektowania nowych przepisów prawa przez nauczycieli w szkołach w województwie warmińsko-mazurskim. – Nie było zatem konieczności podejmowania działań wyjaśniających – dodaje.

Z kolei Adam Marcinkowski, zastępca dyrektora wydziału nadzoru kształcenia podstawowego i specjalnego z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, przyznał, że wpłynęły do urzędu dwa e-maile w sprawie zmian w zakresie prac domowych, ale rodzice zostali odesłani do dyrektorów szkół.

Niekonstytucyjne przepisy

Co ciekawe, do wydziału kształcenia ogólnego i specjalnego Kuratorium Oświaty w Szczecinie wpłynęły dwa pisma, które poruszały kwestie zmian w zadawaniu prac domowych. W jednym z nich ojciec ucznia wyraził brak zgody na realizację rozporządzenia MEN z 22 marca 2024 r. Uzasadniał to tym, że nowe przepisy naruszają art. 48 pkt 1 Konstytucji RP. Zgodnie z tym przepisem rodzice mają prawo do wychowania dzieci m.in. zgodnie z własnymi przekonaniami. Jego wniosek o kontynuację zadawania prac domowych jest rozpatrywany przez kuratorium. Do tego samego organu wpłynęło też anonimowe pismo z ogólnikową informacją o utrzymaniu zadawania prac domowych w klasach I–III w Szkole Podstawowej w Rzędzinach (gmina Dobra). W tym przypadku anonim został przekazany do dyrektora tej placówki.

Organy prowadzące publiczne szkoły również przyznają, że nie docierały do nich sygnały niezadowolenia ze strony rodziców uczniów. Ewa Grudniok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Tychy, przyznaje, że nie odnotowano również żadnych zgłoszeń ze strony szkół, że rodzice do placówek kierują skargi w tym temacie. Podobnie do wydziału edukacji i sportu Urzędu Miasta Katowice nie wpłynęły takie zażalenia.

– Żaden z dyrektorów nie sygnalizował, że takie skargi są wnoszone w szkołach – przyznaje również Martyna Skalska z Urzędu Miasta Łodzi. Część dyrektorów liczy jednak na podsumowanie nowych rozwiązań pod koniec obecnego roku szkolnego i wprowadzenie odstępstw od obecnych regulacji. ©℗

opinia

Zniesienie prac domowych nie wyrównuje szans

Te ostatnie miesiące do końca roku szkolnego powinny posłużyć dyrektorom, nauczycielom, rodzicom, a także różnego rodzaju organizacjom społecznym na zebranie wszystkich merytorycznych spostrzeżeń w zakresie zmian ograniczających pracę domowe w publicznych szkołach podstawowych. Niestety wskutek sytuacji, jaka panowała przez ostatnie osiem lat szkoły bały się dzielić swoimi uwagami z kuratorami. Podobnie rodzice uczniów. Dlatego oficjalnie nikt nie protestuje. Resort edukacji powinien jednak wsłuchać się w głosy pojawiające się w przestrzeni wirtualnej. W internecie wciąż jest wiele słów krytycznych, z którym powinni się zapoznać autorzy zmian. Tam są przedstawiane konkretne wady wprowadzonych rozwiązań, a nie tylko stwierdzenia, że nie ma akceptacji dla obecnej polityki resortu. Wielu rodziców i nauczycieli uważa, że samodzielnie nie mają większego wpływu na zmiany. Rzeczywiście od wprowadzania ewentualnych korekt w tym zakresie jest Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Rodzice uczniów proszą nauczycieli na zebraniach, aby ci za ich namową wciąż wyznaczali prace domowe. Na to jednak nie ma zgody, bo nikt z pracowników oświaty nie chce się narazić na zarzut łamania prawa. Niestety zapowiedzi, że te zmiany mają wyrównać szanse między uczniami, się nie sprawdziły. Rodzice zaangażowani w edukację swoich dzieci będą wręcz dopytywać nauczycieli o dodatkowe prace, które pozwolą ich dzieciom się rozwijać. Pozostałym brak zadań będzie na rękę, bo nie będą np. musieli dodatkowo pracować z dziećmi w domu. Resort powinien zabezpieczyć pieniądze na dodatkowe zajęcia w szkołach w liczbie około dwóch godzin dziennie dla grup 12-osobowych. W tym czasie uczniowie mogliby rozwiązywać zadania domowe pod okiem nauczyciela. Prowadzenie takich zajęć w przepełnionych świetlicach mija się z celem. Na zmiany potrzebne są pieniądze, a tych na razie nie ma. ©℗