Część studentów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Płocku (Mazowieckie) rozpoczęła protest, domagając się zmian w procedurze wyborów władz uczelni, wstrzymania zwolnień jej pracowników i wprowadzenia zarządu komisarycznego w związku z nieprawidłowościami finansowymi.

W czwartek przed rektoratem płockiej PWSZ zebrała się grupa kilkudziesięciu studentów, którzy poinformowali o rozpoczętej akcji protestacyjnej i zawiązaniu komitetu strajkowego. Tego samego dnia na polecenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego na uczelni rozpoczęła się kontrola, dotycząca m.in. zgodności działania jej organów z przepisami prawa.

Jak zapowiedział Daniel Bieniek, b. przewodniczący samorządu studenckiego, protestujący są gotowi do rozpoczęcia strajku okupacyjnego. Według niego, protest poparło dotychczas ok. 520 osób z ponad 2300 tamtejszych studentów. Protestujący zarzucają m.in. rektorowi płockiej PWSZ prof. Jackowi Grzywaczowi, iż przed wyborami władz uczelni na nową kadencję 2016-20 wskazał jedynego, jego zdaniem najlepszego kandydata na swego następcę oraz promował dwóch kandydatów na prorektorów – ostatecznie kandydaci ci zostali wybrani.

Rzecznik płockiej PWSZ Agnieszka Grażul-Luft odpiera zarzuty protestujących studentów, argumentując m.in., że wybory władz uczelni na nową kadencję odbyły się zgodnie ze statutem.

Odpowiadając na pytania PAP, dotyczące płockiej PWSZ biuro prasowe Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego poinformowało, że zakres rozpoczętej tam kontroli „obejmuje zbadanie zgodności działania organów uczelni z przepisami prawa, statutem, uzyskanymi uprawnieniami oraz zbadanie prawidłowości prowadzenia gospodarki finansowej w uczelni w latach 2014-15”. Według resortu, kontrola jest przeprowadzana w trybie zwykłym przewidzianym ustawą o kontroli w administracji rządowej.

„Dodatkowo do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego został wezwany – w celu złożenia wyjaśnień - rektor uczelni prof. Jacek Grzywacz” - podał resort, zastrzegając jednocześnie, iż do czasu zakończenia kontroli w płockiej PWSZ nie będzie informował o jej przebiegu.

„Komitet strajkowy wnioskuje o zmiany w statucie uczelni. Jest zaniepokojony tym, że zasiadający w senacie uczelni rektor, kanclerz, prorektorzy, kwestor i dyrektorzy instytutów, tak naprawdę sami siebie wybierają. Kandydaci niezwiązani z władzami uczelni nie mogą stanąć w równej walce rywalizacji konkursowej” – oświadczył Bieniek. Przyznał, iż komitet strajkowy chce zmian w statucie uczelni, postulując m.in. utworzenie kolegium elektorów, jako nowego organu, w którego skład będzie wchodzić po dwóch samodzielnych pracowników administracji, po dwóch lub trzech pracowników z tytułami magistra i doktora oraz jeden profesor i studenci.

„Nasz strajk nie miałby miejsca, gdyby nie zwolnienia na naszej uczelni. Jesteśmy oburzeni faktem, iż nasi profesorowie, którzy wchodzą w minimum kadrowe, są zwalniani ze stanowisk. To zagrożenie dla procesu kształcenia. Uważamy, zwolnienia pracowników za działanie na szkodę uczelni” – powiedział Bieniek. Jako przykład podał, zwolnienie dyscyplinarne dyrektor Instytutu Nauk Humanistycznych i Społecznych za powodu utraty zaufania przez rektora. „Pytam oficjalnie pana rektora, do jak wielu nauczycieli stracił zaufanie i jak wielu chce ich jeszcze zwolnić?” – mówił Bieniek.

Zapowiedział, iż komitet strajkowy studentów w płockiej PWSZ domaga się wprowadzenia tam ministerialnego zarządu komisarycznego z uwagi na nałożone na uczelnie administracyjne kary finansowe. „Żądamy od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadzenia zarządu komisarycznego nad uczelnią w związku z nieprawidłowościami finansowymi i karami, jakie uczelnia otrzymała” – podkreślił Bieniek, wymieniając ok. 1,4 mln zł kary za niedopełnienie obowiązków administracyjnych związanych z budynkiem Nauk Humanistycznych i Społecznych.

Rzecznik płockiej PWSZ powiedziała PAP, że sprawa budynku Nauk Humanistycznych i Społecznych dotyczy wyjaśnianej obecnie kwalifikacji wykorzystanych tam środków unijnych - w kwietniu Mazowiecka Jednostka Wdrażania Projektów Unijnych wydała decyzję administracyjną, w której naliczono do zwrotu ponad 800 tys. zł tych środków, co wraz z odsetkami stanowi kwotę ok. 1 mln zł. „Nie zgadzamy się z zapisami tej decyzji. Odwołaliśmy się do zarządu województwa mazowieckiego. Nie mamy jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia. Sprawa jest wciąż w toku” - podkreśliła Grażul-Luft.

Podczas spotkania z dziennikarzami rzeczniczka płockiej PWSZ zapewniła, że w związku z zaistniałą tam sytuacją i protestem „nie ma najmniejszego zagrożenia dla toku i jakości kształcenia studentów”. „Na uczelni studiuje ponad 2300 osób. Studenci w normalnym trybie odbywają zajęcia, będą odbywać zaliczenia i bronić prace” - powiedziała Grażul-Luft. Zastrzegła przy tym, iż władze uczelni nie otrzymały „żadnych informacji formalnych o zawiązaniu protestu”. „Jeżeli chodzi o stronę oficjalną, to nie mamy informacji o żadnym proteście. Widzimy, że studenci się zgromadzili, natomiast nie mamy żadnego dokumentu, w tymi z postulatami” – oświadczyła.

Odnosząc się do zwolnień pracowników, rzeczniczka płockiej PWSZ podkreśliła, że decyzje kadrowe są tam podejmowane zgodnie z prawem. „Nie chcielibyśmy zdradzać szczegółów tych decyzji. Są to sprawy wewnętrzne uczelni, podejmowane zgodnie z przepisami. Są to sprawy między pracownikiem, a pracodawcą” – powiedziała Grażul-Luft. „Ostatnie wybory władz uczelni odbyły się zgodnie z przepisami, w tym ze statutem uczelni” - dodała.

W czwartek, gdy studenci zgromadzili się przed rektoratem płockiej PWSZ, jej rektor przebywał w Warszawie. Sprawy protestu studentów nie chciała komentować prorektor ds. nauki i rozwoju dr Ewa Wiśniewska. „Mamy dzisiaj bardzo ważne wydarzenia i spotkania na uczelni. Taka jest decyzja władz uczelni, dzisiaj nie będzie wywiadów” – oświadczyła dziennikarzom.