Osoba, która będzie chciała uzyskać pieniądze na ten cel, najpierw sama musi postarać się o to, aby zagraniczna szkoła wyższa z czołówki rankingu szanghajskiego (np. Oksford czy Harvard) przyjęła ją na studia. Dopiero potem może złożyć wniosek o udział w rządowym programie. – To może utrudniać pełną realizację programu – uważa Justyna Rokita, rzecznik praw studenta. W jej ocenie program powinien być rozbity na dwie części. Najpierw resort powinien wspierać studentów w procesie rekrutacji na zagraniczną uczelnię, a potem – tym zakwalifikowanym – przyznawać stypendia. – Inaczej osoby zainteresowane udziałem w programie będą w dość niekomfortowej sytuacji. Nawet ci, którzy dostaną się np. na Harvard, nie będą mieli pewności, czy rząd pomoże im sfinansować te studia, ponieważ wsparcia udzieli tylko stu osobom rocznie – tłumaczy Justyna Rokita.
Do wniosku trzeba będzie dołączyć list motywacyjny z opisem celów naukowych i zawodowych, jakie planuje osiągnąć student w związku z uczestnictwem w programie, oraz rekomendację dziekana z uzasadnieniem (powinna zawierać określenie predyspozycji kandydata do podjęcia studiów w zagranicznej uczelni).
Trzeba też załączyć np. odpis albo uwierzytelnioną kopię dyplomu ukończenia studiów licencjackich lub zaświadczenie, że kandydat skończył trzeci rok i dostał się na kolejny, oświadczenie o nieposiadaniu tytułu zawodowego magistra lub jego odpowiednika, dokumenty potwierdzające uzyskanie wybitnych osiągnięć naukowych, zaświadczenie uczelni lub inny dokument potwierdzający średnią ocen uzyskanych w toku studiów oraz informację o działalności zawodowej i społecznej.
Na wnioski kandydatów resort nauki czeka do 31 marca 2016 r. Osoby zakwalifikowane rozpoczną studia na zagranicznej uczelni w roku akademickim 2016/2017.