Licealistom z Ostrowca Świętokrzyskiego cztery lata temu unieważniono pisemny egzamin maturalny z chemii na poziomie rozszerzonym, bo ich prace uznane zostały za napisane niesamodzielnie. Maturzyści wystąpili m.in. do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi i następnie Naczelnego Sądu Administracyjnego.

TK wskazał w uzasadnieniu orzeczenia, że "każdy ma prawo do sądu, ale nie w każdej sprawie". Zdaniem Trybunału uznanie, że matura została napisana niesamodzielnie jest elementem końcowej oceny egzaminu, a nie czynnością administracyjną.

"Procedura sądowa nie jest zdatna i nie jest adekwatna do weryfikacji prawidłowości unieważnienia matury z powodu niesamodzielnego rozwiązywania zadań stwierdzanego w toku sprawdzania pracy" - mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia TK Mirosław Granat.

Dodał, że przyjęcie innego punktu widzenia prowadziłoby do stanu, w którym sąd stanąłby przed koniecznością ocenienia rozstrzygnięcia egzaminatora co do niesamodzielności rozwiązania arkusza zadań. "Ostatecznie w takim wypadku sąd administracyjny podawałby wyniki egzaminu na przykład z chemii rozszerzonej" - mówił.

Tymczasem, jak zaznaczył sędzia, stwierdzenie samodzielności lub niesamodzielności rozwiązania zadania podczas sprawdzania pracy maturalnej przez egzaminatora "jest oceną wynikającą z doświadczenia pedagogicznego i sztuki pedagogicznej, jak i wiedzy merytorycznej z danego przedmiotu".

Jak mówił, ocena prac maturalnych przez sąd, a nie przez egzaminatorów, sprowadzałaby się do tego, że decydowaliby biegli sądowi, a nie egzaminatorzy, którzy są do tego przygotowani i obowiązują ich jednolite standardy.

Sędzia Granat zaznaczył, że "jeśli egzamin maturalny jest egzaminem dojrzałości, to musi on być wypełniony samodzielnie". Zaskarżony przepis ustawy o systemie oświaty głosił, że wyniki egzaminu są "ostateczne i nie służy na nie skarga do sądu administracyjnego". "TK podkreśla, że ocena samodzielności rozwiązania zadań nie jest elementem formalnym, lecz wchodzi w skład meritum egzaminowania i jest częścią jego wyniku" - powiedział sędzia.

Wskazał jednocześnie, że TK nie zajmował się każdym teoretycznie możliwym unieważnieniem egzaminu maturalnego niezależnie od przyczyny tego unieważnienia, chodziło tylko o możliwość wniesienia skargi do sądu administracyjnego na unieważnienie matury z powodu niesamodzielnego rozwiązywania zadań.

Skarga maturzystów dotyczyła także m.in. braku gwarancji wysłuchania maturzysty przed podjęciem decyzji o unieważnieniu egzaminu maturalnego oraz braku gwarancji dostępu maturzysty do dokumentów egzaminacyjnych w związku ze sprawą unieważnienia. Jak jednak wskazał TK, kwestie te nie wynikały bezpośrednio z zaskarżonego przepisu i dlatego w tym zakresie sprawa musiała zostać umorzona.

TK rozpatrywał sprawę w pełnym składzie. Zdania odrębne do wyroku zgłosiło pięciu z 15 sędziów TK: Wojciech Hermeliński, Teresa Liszcz, Piotr Tuleja, Andrzej Wróbel i Marek Zubik. "Nie ulega wątpliwości, że decyzja o unieważnieniu egzaminu ma charakter decyzji władczej z zakresu administracji publicznej" - mówiła sędzia Liszcz.

Reprezentujący maturzystów mec. Mikołaj Pietrzak powiedział PAP po wyroku, że "skarżący będą z szacunkiem podchodzić do takiego rozstrzygnięcia". "Po otrzymaniu uzasadnienia na piśmie będziemy jednak rozważać, czy ewentualnie podejmować dalsze kroki w kierunku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - dodał.

"Należy pamiętać, że nasz, polski system egzaminacyjny jest systemem młodym, trzeba patrzeć na wyrok TK nie poprzez pryzmat wygranej, bądź przegranej, ale jak na wyznaczenie pewnych granic funkcjonowania tego systemu w państwie prawa" - powiedział z kolei dyrektor CKE Marcin Smolik.

Skargę wystosowało 18 spośród 53 ówczesnych maturzystów z dwóch liceów z Ostrowca Świętokrzyskiego, którym w czerwcu 2011 r. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łodzi - obejmująca szkoły z województw: łódzkiego i świętokrzyskiego - unieważniła prace ze względu na niesamodzielne rozwiązanie arkusza, czyli ściąganie.

OKE wskazywała, że w unieważnionych pracach powtarzały się bardzo charakterystyczne błędy, które nie wynikają ze sposobu nauczania. Zadania wykonane były w sposób inny niż ten, którego uczy się w szkole, tak jakby rozwiązywał je student lub nauczyciel.

Maturzyści zaprzeczali i sprzeciwiali się stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej. Wystąpili do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi i następnie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Obie instancje uznały, że decyzja dyrektora OKE nie jest decyzją administracyjną i nie mają kompetencji do rozpoznawania tego typu spraw.

W lutym 2013 r. maturzyści złożyli w tej sprawie skargę do TK. Trybunał zajmował się sprawą na dwóch rozprawach, pierwsza z nich odbyła się 3 czerwca.