Zgodnie z projektem od października studia lekarskie mogłoby podjąć o 677 osób więcej niż w obecnym roku akademickim. Limit przyjęć na studia stacjonarne ma zwiększyć się o 394 miejsca, a na studia niestacjonarne - o 183 miejsca. Pozostałe 100 miejsc ma być utworzone z myślą o osobach, które chcą rozpocząć studia (stacjonarne lub niestacjonarne) w języku innym niż język polski.
Zdaniem Naczelnej Rady Lekarskiej zwiększenie limitów przyjęć dla studentów, którzy nie będą kształcić się w języku polskim, nie zwiększy w praktyce liczby lekarzy w Polsce.
"Przyznawanie wysokiego limitu przyjęć dla studentów niepolskojęzycznych, mimo że prestiżowe i korzystne finansowo dla uczelni, powoduje ograniczenie miejsc do kształcenia kadry medycznej, która zostanie w Polsce" - czytamy w stanowisku przyjętym przez prezydium NRL.
Samorząd lekarski uważa również, że w celu zwiększenia liczby lekarzy pracujących w Polsce konieczna jest poprawa warunków rozwoju zawodowego i pracy tej grupy zawodowej, przede wszystkim poprzez znaczne zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia.
NRL postuluje również o zwiększenie liczby miejsc szkoleniowych, a zwłaszcza miejsc rezydenckich, na specjalizacjach lekarskich.
Resort zdrowia planuje także podwyższenie limitu przyjęć na kierunku lekarsko-dentystycznym o 88 miejsc (37 na studiach stacjonarnych, 14 niestacjonarnych oraz 37 na studiach stacjonarnych lub niestacjonarnych prowadzonych w języku innym niż język polski).
Tymczasem zdaniem samorządu lekarskiego w Polsce nie brakuje dentystów, a ich liczba przewyższa średnią unijną. Duże zapotrzebowanie na świadczenia stomatologiczne w Polsce - w ocenie NRL - wynika z niedostatecznych nakładów na świadczenia opieki zdrowotnej realizowane w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.
"Zwiększenie limitu przyjęć na kierunku lekarsko–dentystycznym skutkować będzie obniżeniem jakości kształcenia zarówno teoretycznego jak i praktycznego na tym kierunku, zaś rosnąca liczba absolwentów stomatologii, przewyższająca zapotrzebowanie na lekarzy dentystów, w sposób znaczny utrudni tym osobom wykonywanie zawodu lekarza dentysty" - zauważa Prezydium NRL.
Samorząd lekarski nie tylko krytycznie ocenił propozycję zwiększenia limitu przyjęć na kierunek lekarsko–dentystyczny, ale również wniósł o zmniejszenie tego limitu już w przyszłym roku akademickim.
Zgodnie z przygotowanym projektem rozporządzenia limit przyjęć na kierunku lekarskim w roku akademickim 2015/2016 wynosiłby 6 tys. 187 miejsc, natomiast na kierunku lekarsko dentystycznym - 1 tys. 362 miejsca.
W nowym roku akademickim uprawnienia do prowadzenia studiów na kierunku lekarskim uzyskały Uniwersytet Rzeszowski, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz Uniwersytet Zielonogórski.
Komentarze(3)
Pokaż:
Jestem zwolennikiem zasady rozliczania sie ubezpieczalni publicznej /NFZ/ z pacjentem i uwazam, ze kazdy pacjent powinien placic za leczenie stomatologiczne , zarowno w gabinetach prywatnych , jak i publicznych. Na podstawie otrzymanej faktury powinien otrzymac odpowiednia refundacje z NFZ za zakres podstawowego leczenia na poziomie np. 20-40% /osoba dorosla/ poniesionych kosztow w zaleznosci od wysokosci dochodu.
Przy okazji nadmienie, ze jestem przeciwnikiem gabinetow stomatologicznych w szkolach, jak proponuje PiS.
W szkolach powinny odbywac sie przeglady uzebienia, a odpowiedzialnosc za leczenie stomatologiczne powinni ponosic rodzice.
W przypadku dzieci refundacja za leczenie stomatologiczne powinna byc wysoka np. 90%, a byc moze nawet i 100%.
Zasada rozliczania sie NFZ z pacjentem zdjelaby odium czyli uczucia nienawisci pacjentow /obywateli w stosunku do lekarzy, ktorzy b. czesto na forach Internetu oskarzani sa o zlodziejstwo, niejednokrotnie i slusznie - patrz: Wyludzanie pieniedzy publicznych z NFZ -, jak rowniez pieniedzy prywatnych z braku krajowej listy swiadczen wraz z cenami, tymi samymi, obowiazujacymi w sektorze publicznym jak i prywatnym.
Uwazam, ze nalezy zwiekszyc pule publicznych finansow na zdrowie, ale tylko przy rownoleglym wprowadzeniu zasady rozliczania sie NFZ z pacjentem.
W przeciwnym razie bedzie to tylko przedluzanie funkcjonowania niewydolnego systemu zdrowotnego w czasie.