Już nie matematyka, ale język ojczysty okazuje się najsłabszym ogniwem nadchodzących matur. Uczniowie wspomagają się więc prywatnym nauczaniem. Ruch w korepetycjach rośnie.

W próbnych maturach, z marca i grudnia 2022 r., najgorzej wypadł polski. Średnia wyniosła odpowiednio 36 proc. i 50 proc. Dla porównania z matematyki było to 40 proc. i 57 proc., a z języka obcego – 74 proc. i 85 proc. Z wniosków, jakie CKE wyciągnęła po analizie testów diagnostycznych, wynika, że uczniowie mają kłopot nie tylko z tworzeniem notatki syntezującej, lecz także z rozpoznawaniem środków poetyckich, językowych oraz z ich wykorzystaniem. Nie lepiej jest z pisaniem wypracowań, poprawnym używaniem środków językowych, a także z interpunkcją. Uczniowie nie uznają pojęć abstrakcyjnych, synonimów, słownictwa porządkującego argumentację. Eksperci CKE zalecają więc położenie mocniejszego akcentu na rozwijanie kompetencji językowych uczniów. A na ten apel ochoczo reaguje rynek korepetycji.

– Notujemy systematyczny wzrost liczby ofert. Na ten moment w naszej bazie znajduje się 8230 ogłoszeń z ofertą dotyczącą języka polskiego – wylicza Magdalena Florczyk, starszy specjalista ds. marketingu portalu e-korepetycje.net. I zaznacza, że wraz z popytem rosną opłaty za korepetycje, średnio od kilku do kilkunastu procent rocznie. W 2022 r. za lekcje polskiego uczeń musiał zapłacić ok. 47 zł za godzinę, przy czym w Warszawie ponad 53 zł. – Z naszych obserwacji wynika, że teraz maturzyści i ich rodzice są skłonni płacić nawet po 100–150 zł za godzinę – dodaje.

Rosnące ceny korepetycji

Tylko od stycznia w serwisie Edualy.com godzina korepetycji zdrożała o 10 zł. Z kolei ceny zajęć oferowanych za pośrednictwem OLX poszły w górę od końca ubiegłego roku o 8 proc. W przypadku polskiego rozpiętość cen jest duża, wynosi od 40 do 120 zł. To, jak słyszymy, w zależności od tego, czy maturzysta będzie mierzył się z egzaminem na poziomie podstawowym, rozszerzonym, oraz od formy lekcji (stacjonarnie, online).

– Na ten moment w serwisie jest dostępnych pół tysiąca ofert korepetycji z polskiego. Widać szybki przyrost zarówno ofert, jak i osób, które ich poszukują – mówi Paulina Musielak-Rezmer z OLX.

Doktor Kinga Białek, wykładowczyni dydaktyki języka polskiego, przestrzega przed korzystaniem z takich ofert, zwłaszcza na ostatnią chwilę. Jej zdaniem najgorsze są te, które obiecują szybkie powtórzenie albo – co gorsza – dostęp do gotowych opracowań. – Korepetycje mogą być realnym wsparciem, ale pod warunkiem, że nauczyciel poćwiczy z uczniem pisanie dłuższego tekstu, budowanie wypowiedzi, argumentację, da mu informację zwrotną, co robi dobrze, a co jest nie tak, czy poświęci czas na analizę książki i tego, jak odbiera ją uczeń – tłumaczy. Czyli na to, na co dziś w szkole nie starcza czasu.

Jolanta Basaj, członkini zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, przyznaje, że lekcje polskiego polegają głównie na wysłuchaniu, co ma do przekazania nauczyciel. Młodzież nie bierze w nich czynnego udziału, bo przede wszystkim liczy się zrealizowanie programu. – Uczniowie mają kłopoty z wyrażaniem myśli, bo tego rzadko się od nich wymaga. Stąd też ich obawy o wyniki matury z polskiego, gdzie z kolei kładzie się nacisk na analizę, samodzielne stawianie wniosków – tłumaczy.

Na czym polega problem?

A Kinga Białek dodaje, że dramat polonisty polega na tym, że chciałby podyskutować, ale nie ma z kim. – Bo jak np. rozmawiać o psychologicznych niuansach powieści Lwa Tołstoja, skoro gros uczniów ograniczyło się do lektury bryka? A tam stoi, że Anna Karenina zdradziła męża, uciekła z kochankiem, straciła kontakt z synkiem, a ostatecznie zginęła – ironizuje. Jednocześnie widzi, że rzadko uczniowie są stawiani przed wyzwaniami: „Napisz, co uważasz”, „Coś cię obruszyło? Uzasadnij”. – W szkołach nie ma czasu na prowadzenie dyskusji. W efekcie młodzież ma łatwość mówienia, ale nie należy tego mylić z umiejętnościami analitycznymi. Poza tym wolność interpretacji ma swoją podstawową zasadę: dzieła literackie trzeba po prostu znać – ucina.

Jacek Piwoński, wice dyrektor I LO im. Kopernika w Łodzi, przyznaje, że w tej szkole matematyka nie stanowi dla nikogo zagrożenia. Wyniki próbnych matur wypadły świetnie. A polski? – Cóż, rozumiem obawy swoich uczniów – mówi. Zaraz jednak podkreśla, że wśród tegorocznych zdających jest przeszło 20 osób, które zdecydowały się na poziom rozszerzony. – To znaczy, że muszą czuć się pewnie – ocenia.

W budowaniu tej pewności pomogło to, że szkoła organizuje wszystkie próbne egzaminy, jakie są dostępne. Poza tymi z CKE także te, które oferują wydawnictwa. – To pozwoliło opanować silne emocje, które budzi polski – opisuje. – Bo, owszem, nowy model egzaminu zmierza w kierunku premiowania samodzielności w myśleniu, ale w praktyce, przy tej ilości materiału do przyswojenia, trudno zatrzymać się na dłużej przy jakimś utworze. O przeczytaniu w czasie lekcji czegoś spoza kanonu lektur, dla przyjemności, nie wspominając. ©℗