MEiN przekonuje, że nie ma problemu z egzaminatorami, którzy mają oceniać najbliższy egzamin dojrzałości. Dyrektorzy szkół mówią o oporze w szeregach polonistów.
MEiN przekonuje, że nie ma problemu z egzaminatorami, którzy mają oceniać najbliższy egzamin dojrzałości. Dyrektorzy szkół mówią o oporze w szeregach polonistów.
Już wiadomo, że w tym roku do egzaminu dojrzałości przystąpi mniej osób niż w latach poprzednich. Deklaracje złożyło dokładnie 314 834 absolwentów tego rocznych i z lat ubiegłych. To o ponad 21 tys. mniej niż w 2022 r. i o ponad 45 tys. mniej niż dwa lata temu. – Zakładamy więc, że do sprawdzenia egzaminów będzie potrzebne zaangażowanie nieznacznie mniejszej lub podobnej liczby egzaminatorów co w roku ubiegłym – przekonuje Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka MEiN.
Matury ruszą za niespełna dwa miesiące. Zostaną przeprowadzone w nowej formule, która jest konsekwencją wdrożenia nowej podstawy programowej. Są przedmioty, w których liczba zadań otwartych, sprawdzanych i ocenianych przez egzaminatorów będzie większa niż dotychczas. Dotyczy to przede wszystkim arkuszy części pisemnej egzaminu z języka obcego nowożytnego i z języka polskiego, który wzbudza szczególnie duże emocje. Nie mniejsze dotyczą tego, kto będzie sprawdzał arkusze.
Z danych przekazanych DGP przez resort edukacji wynika, że w 2022 r. prace maturalne z polskiego sprawdzały 5664 osoby, z matematyki 6374, z języków obcych – 5435 osób. Dziś w ewidencji OKE jest ponad 86 tys. egzaminatorów egzaminu maturalnego z poszczególnych przedmiotów, w tym: z polskiego 14 128 (z czego ok. 9 tys. zostało przeszkolonych do egzaminu w formule 2023), z matematyki 10 230 (rodzaje zadań w formule 2023 nie wymagają odrębnego szkolenia, ale ok. 5 tys. przeszło je ponownie), a z języków obcych: 21 331 (7, 8 tys. przeszkolonych).
MEiN przekonuje, że ma dla egzaminatorów zachętę w postaci nowej wyceny ich pracy. W tym roku ich wynagrodzenia wzrosną m.in. w związku z podniesieniem stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ale również dlatego, że sprawdzanie i ocenianie zadań będzie wymagało większego nakładu pracy i czasu. W przypadku języka polskiego stara stawka wynosiła 38,99 zł, nowa maksymalnie 52,33 zł. Z języka obcego to odpowiednio 16,30 zł i 22,75 zł.
Monika Ćwiklińska z oświatowej Solidarności twierdzi, że wielu nauczycieli jest dziś zachęcanych SMS-ami, mailami, by się przeszkolić i zgłosić do egzaminowania. Wielu odmawia. – Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie szkoły ponadpodstawowe są przepełnione, mają braki kadrowe, nauczyciele biorą nadgodziny – mówi. Przekonuje, że w ich przypadku czynnik finansowy nie stanowi zachęty. Stawka plus 13 zł od arkusza nie działa motywująco.
– Jest niewspółmierna. W przypadku matematyki zmiany w formule egzaminu nie poszły tak daleko. Tu zresztą zawsze jest konkret, tylko część to zadania otwarte. Polski to już olbrzymie pole do interpretacji wymagające dłuższego pochylenia się. Dlatego z egzaminatorami z tego przedmiotu mogą być problemy – zaznacza Monika Ćwiklińska. Potwierdzają to w rozmowie z DGP dyrektorzy szkół.
Małgorzata Targosz z LO w Kędzierzynie-Koźlu podkreśla, że trzeba rozróżnić dwie kwestie: organizację części pisemnej i ustnej matury. Za tę drugą są odpowiedzialne szkoły. – Mam czterech polonistów, sześciu anglistów, wszyscy z uprawnieniami egzaminatorów. W razie potrzeby będziemy się nimi wymieniać z okolicznymi szkołami (w komisji zasiadają egzaminator i nauczyciel zewnętrzny z danego przedmiotu) – mówi i dodaje, że nie piszą się oni za to do sprawdzania części pisemnej. Nie chodzi nawet o pieniądze, a o to, że ich zdaniem egzamin z polskiego w nowej odsłonie odbiega od tego, jak postrzegają weryfikację wiedzy humanistycznej.
Przyznaje, że z matematyką powinno być łatwiej. Sama jest egzaminatorem z tego przedmiotu. Została wyznaczona przez OKE jako przewodnicząca komisji, ma pod sobą 15 osób. I, tak jak w poprzednich latach, zamierza rozdzielić arkusze równo między nie. Na pytanie, jakie moce przerobowe ma egzaminator, odpowiada, że w przypadku matury rozszerzonej sprawdzenie ponad 35 arkuszy to bardzo dobry wynik, w przypadku poziomu podstawowego – ok. 70.
Czy są więc powody do obaw? Zdaniem ZNP podwyżki stawek sprawią, że egzaminatorzy się stawią. – Może być ich jednak mniej, niż zakłada MEiN, co rodzi ryzyko dłuższego sprawdzania prac i późniejszego ogłoszenia wyników egzaminu – mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka związku.
Andrzej Jan Wyrozembski, dyrektor LO im. Limanowskiego w Warszawie, mówi, że problem z egzaminatorami polonistami jest olbrzymi. W jego przypadku już na poziomie ustnej części. To jednak da się załatać, współpracując między szkołami. W przypadku części pisemnej? – To już problem MEiN i CKE. Ja też odbieram sygnały, że ta formuła matury nie wpisuje się w ich wizję egzaminu dojrzałości – ucina.
Na pytanie, ilu faktycznie nauczycieli zdecyduje się egzaminować, MEiN odpowiada, że na ostateczne dane trzeba poczekać. – W OKE rozpoczął się proces rekrutacji egzaminatorów. Zakończy się na początku kwietnia – dodaje Adrianna Całus-Polak. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama