Inwestycje w Oświacie to projekt Ministerstwa Edukacji i Nauki, którego celem było dofinansowanie szkół niesamorządowych. 100 mln złotych miało pomóc w remontach i doposażeniu placówek. Zdecydowaną większość pieniędzy otrzymały placówki powiązane z Kościołem katolickim, a sam sposób przeprowadzenia konkursu budzi coraz większe wątpliwości. Dotarliśmy do szkół, które nie otrzymały pieniędzy.

Inwestycje w Oświacie – co to jest

Konkurs został podzielony na trzy etapy. W pierwszym MEiN przyznało szkołom 60 milionów złotych, w drugim – 31 mln zł, a w trzecim – 9 mln zł.

W pierwszym etapie całą kwotę rozdysponowano pomiędzy 58 placówek. Spośród nich zaledwie 20 nie miało związków z kościołem. W sumie, w tym etapie, placówki niekatolickie pozyskały na sfinansowanie swoich przedsięwzięć 4 214 600 zł, co stanowi 14 proc. kwoty jaką MEiN przeznaczył na pierwszy etap.

Największym beneficjentem tego etapu była Diecezja Siedlecka, która pozyskała 7 mln złotych na budowę sali gimnastycznej przy Katolickim Liceum Ogólnokształcącym i 5 mln złotych na dokończenie rozbudowy budynku Katolickiej Szkoły Podstawowa im. Bł. ks Jerzego Popiełuszki w Siedlcach. Druga w kolejności była Diecezja Gliwicka, która otrzymała od MEiN 5 mln złotych na „wykonanie robót budowlanych polegających na przebudowie byłej szkoły specjalnej w Gliwicach na potrzeby działalności edukacji artystycznej Diecezjalnej Szkoły Muzycznej II stopnia”. 4,5 miliona złotych otrzymało Stowarzyszenie Świętej Rodziny na budowę i wyposażenie sali sportowej, a 4,4 mln złotych Zgromadzenie Sług Jezusa na kolejny etap budowy przedszkola.

W drugim etapie 31 mln zł rozdzielono pomiędzy 52 projekty – w tym etapie kilka podmiotów otrzymało finansowanie na więcej niż jedno przedsięwzięcie. 39 z nich zostało przedstawione przez jednostki katolickie i w sumie otrzymało 23 670 000 zł. Oznacza to, że dla placówek niekatolickich zostało 7 330 000 zł. W sumie 75 proc. beneficjentów stanowiły ośrodki katolickie i otrzymały 76 proc. środków

Najdroższe projekty, które zostaną sfinansowane to remont budynków Katolickiego Zespołu Edukacyjnego w Ostrowcu Świętokrzyskim, o który wnioskowało Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi Prowincja Krakowska – 3 mln zł., budowa obiektu Oświatowo-sportowego przy Szkole Podstawowej Zakonu Pijarów w Warszawie, o który wnioskowało Kolegium Zakonu Pijarów Warszawa – 2 mln zl, budowa obiektu w ramach Salezjańskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Św. Jana Bosko w Legionowie, o który wnioskowało Towarzystwo Salezjańskie - Inspektoria (Prowincja) św. Stanisława Kostki – 2 mln zł oraz budowa sali gimnastycznej przy Katolickim Liceum i Szkole Podstawowej w Chełmnie o który wnioskowała Prowincja Zwiastowania Pańskiego Stowarzyszenia Apostolstwa Jezusowego – 2 mln zł.

W trzecim etapie 9 mln zł rozdysponowano na 21 projektów. 7 z nich (33 proc.) zostało zgłoszonych przez organizacje niekatolickie i otrzymały finansowanie w wysokości 3 370 000 zł (37 proc.). W tym etapie największym beneficjentem była Diecezja Kaliska, która na dostosowanie budynków otrzymała 1 626 400,00 zł.

W sumie, we wszystkich etapach, MEiN sfinansuje 131 projektów, 40 z nich nie zostało zgłoszonych przez jednostki katolickie. Ze 100 mln złotych otrzymają one niespełna 15 mln zł, co oznacza, że 30 proc. podmiotów otrzyma 15 proc. środków.

Inwestycje w Oświacie – wątpliwości

Wątpliwości wokół programu opisywaliśmy jako pierwsi. Dotyczyły one zarówno kryteriów programu jak i harmonogramu ogłaszania konkursu.

Kryteria przyznawania dotacji zostały zapisane w rozporządzeniu. Nie zawiera ono ścisłych przesłanek merytorycznych – inwestycje miałby być badane pod kątem założenia i celu, jakiemu ma służyć z uwzględnieniem realizowanych zadań publicznych w zakresie oświaty i wychowania. Pozostałe przesłanki dotyczą kwestii technicznych: zasadności planowanego zakresu rzeczowego inwestycji i terminu jej realizacji, adekwatności środków finansowych do zakresu zaplanowanych prac, prawidłowości wykorzystania i rozliczania wcześniej przyznanych środków finansowych na realizację inwestycji i przygotowania wnioskodawcy do realizacji inwestycji.

Aby móc stanąć do konkursu, placówki musiały wypełnić wnioski zgodnie z zasadami opisanymi w rozporządzeniu.

Do rozporządzenia nie został opublikowany żaden dokładny regulamin, nie wiadomo w jaki sposób obradowała komisja konkursowa i kto wchodził w jej skład. MEiN w żaden sposób nie postanowiło także o obowiązku uzasadnienia decyzji o przyznaniu bądź odmowie przyznania wsparcia.

Wreszcie, na dostarczenie wymaganej rozporządzeniem dokumentacji, zainteresowane podmioty miały dwa i pół miesiąca, a jednym z wymogów było dostarczenie pozwolenia na budowę oraz pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków, co realnie trwa około pół roku.

Przegrani nie wiedzą, dlaczego przegrali

Rozmawialiśmy z dyrektorami szkół, którzy starali się o dofinansowanie z programu Inwestycje w Oświacie, ale go nie otrzymali. Dlaczego? Tego nie wiedzą. Jak podkreślają, na pewno nie były to powody formalne.

- W rozporządzeniu jest zapisane, że jeżeli wniosek nie spełniałby wymogów formalnych, to w ciągu 7 dni bylibyśmy wezwani do uzupełnienia. Nic takiego się nie wydarzyło – mówi w rozmowie z nami jedna dyrektorek.

Szkoły, z którymi rozmawialiśmy starały się dofinansowanie remontów, rozbudowy szkoły oraz wyposażenia swoich szkół.

- My składaliśmy trzy wnioski. W pierwszym naborze był to wniosek na wyposażenie i to była kwota 125 tys. zł i deklarowaliśmy 30 tys. zł wkładu własnego. Chcieliśmy wyposażyć kompleksowo klasopracowni e- od mebli przeznaczonych do przechowywania książek i rzeczy osobistych uczniów po stoły i krzesła, które miały być ergonomiczne i umożliwić pracę na miarę XXI wieku. A w drugim wnioskowaliśmy o 197 tys. zł na inwestycję w tereny zewnętrzne oraz o 2,5 mln zł na rozbudowę szkoły – mówi nam druga z dyrektorek, która jednocześnie dodaje kolejną wątpliwość do sposobu wnioskowania o największe pieniądze na remonty i rozbudowę szkół.

- W porozumieniu z rodzicami, którzy są związani z tą branżą i innymi kontaktami, oszacowaliśmy, że jego koszt to jest około 170 tys. zł. Gdybym zdecydowała się na przygotowanie pełnego projektu, a potem nie dostała tego finansowania, to stracilibyśmy bardzo dużo pieniędzy – mówi.

Zgodnie twierdzą, że sposób przeprowadzenia tego konkursu budzi ich wątpliwości.

- Przy przeczytaniu rozporządzenia miałam takie wrażenie, że te przepisy są bardzo enigmatyczne i szerokie. Nawet pomyślałam, że właściwie każdy cel można by było wpisać, bo to była kwestia realizacji zadań oświatowych i polityki oświatowej państwa, a więc każda placówka się w to wpisuje. Później pomyślałam, że to nie o to chodzi, żeby było łatwo i szeroko. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie ma gdzieś jakiegoś katalogu kosztów kwalifikowanych, tak jak było np. przy Laboratoriach przyszłości. Myślałam, że może jeszcze jakiś dokument zostanie dodatkowo opublikowany. Nie chodzi już nawet o to, czy mam poczucie, że ten konkurs został przeprowadzony sprawiedliwie, mam po prostu wrażenie, że został napisany pod konkretne czyjeś potrzeby – mówi jedna z naszych rozmówczyń i dodaje: „Pozyskujemy finansowanie z różnych źródeł i z przykładem tak rozpisanego konkursu jeszcze się nie spotkałam. We wszystkich muszę rozliczyć z każdej złotówki a przebieg całej procedury jest ściśle opisany”.

- Nie wiem czy budżet 100 mln to dużo, ale wiem, że w skali jednej szkoły niesamorządowej, dofinansowanie rzędu 300 tys. to bardzo dużo. Nasze budżety, w zależności od tego, czy pozyskujemy pieniądze od rodziców czy nie, wynoszą między 2-5 mln zł – podsumowuje.

O dofinansowanie z programu starały się placówki Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Jego przedstawicie zdecydowali się napisać list do ministra edukacji, w którym pytają, o to jak został przeprowadzony konkurs. Wśród zastrzeżeń, jakie wymieniają znajdują się (poza już wspomnianymi) także brak publicznej informacji – zestawienia podmiotów, które złożyły wnioski w ramach programu, brak publicznej informacji na temat wyników na etapie oceny merytorycznej, w tym wyników uzyskanych przez podmioty, którym przyznano dotację oraz wyników uzyskanych przez podmioty, które takiej dotacji nie uzyskały, brak informacji dla wnioskodawców ws. sposobu rozpatrzenia wniosku, a co za tym idzie – o przyznaniu lub odmowie przyznania dotacji oraz utrudniony kontakt z jednostkami organizacyjnymi Ministerstwa Edukacji i Nauki w sprawie przebiegu programu i wniosków (zarówno przed, jak i po ich złożeniu). Jak czytamy w liście: "Informacje na temat oceny poszczególnych wniosków i sposobu podziału środków nie zostały upowszechnione. To niespotykana i niepokojąca praktyka", dlatego STO prosi o upublicznienie informacji dotyczących konkursu.

W rozmowie z gazetaprawna.pl STO przedstawiło przykłady inwestycji, które szkoły chciały zrealizować w ramach programu Inwestycje w Oświacie. Znalazło się tam wyposażenie pracowni muzycznej, wyposażenie szkoły w ekrany interaktywne, założenie instalacji fotowoltaicznych, doposażenie szkoły, rozbudowa, termomodernizacja i remont elewacji czy remont szkoły - słowem takie same inwestycje, na jakie przyznano finansowanie szkołom katolickim.

Tłumaczenia MEiN

Z wypowiedzi ministra edukacji wynika, że w konkursie Inwestycje w Oświacie nic nie budzi jego wątpliwości. Zapytany przez DGP o konkurs powiedział:

„I jaki stawiają mi panie zarzut? Że mamy reprezentację instytucji związanych z Kościołem katolickim. Co w tym złego? Czy jeśli jakaś organizacja, stowarzyszenie czy placówka odwołuje się wprost do wartości chrześcijańskich, miałaby wsparcia finansowego nie dostać? Z tego, co pamiętam, w poprzednich latach ewidentnie faworyzowano w przydziale publicznych środków organizacje reprezentujące poglądy dalece liberalne, lewicowe. I wtedy nikt nie robił z tego zarzutu?

Dopytywany, czy działa zatem w duchu sprawiedliwości dziejowej, minister edukacji i nauki odpowiedział: „Można to tak nazwać”.

Wcześniej tłumaczył, że pieniądze „idą to takich szkół dlatego, że nigdy wcześniej nie szły z Ministerstwa Edukacji i Nauki i budżetu państwa w takiej skali, jak do szkół samorządowych”

"Zmieniliśmy w tym roku, wiosną, przepisy ustawy, dzięki którym można ustanawiać w Ministerstwie Edukacji i Nauki specjalne programy inwestycyjne dla rozmaitych szkół, także tych stowarzyszeniowych. Dzięki temu w tym roku wyasygnowaliśmy w budżecie państwa na programy realizowane w MEiN łącznie 140 mln zł środków inwestycyjnych. W ramach tych środków budujemy szkoły, rozbudowujemy szkoły, budujemy sale gimnastyczne, budujemy zaplecze sportowe, wyposażamy szkoły, wyposażamy je również w potrzebne pojazdy samochodowe, autobusy, wszystko to, co jest potrzebne, żeby uczniowie w liczbie 100 tys. mogli się uczyć również w takich szkołach, w szkołach stowarzyszeniowych (...), w szkołach katolickich, w szkołach prowadzonych przez różne fundacje" – zaznaczył Czarnek.