Rodzice masowo starają się o odroczenia startu szkolnego. W przedszkolach może zostać 70 tys. dzieci
Rodzice masowo starają się o odroczenia startu szkolnego. W przedszkolach może zostać 70 tys. dzieci
Poradnie psychologiczno-pedagogiczne w całym kraju przeżywają oblężenie. To ostatnia chwila dla tych rodziców, którzy chcą, by ich sześcioletnie dziecko jeszcze rok zostało w wybranym przez nich przedszkolu. Jeśli nie zdobędą dla niego odpowiedniego orzeczenia w marcu, może potem trafić do przypadkowej placówki. To jeden z efektów reformy obniżenia wieku szkolnego.
– Już dziś zgłasza się do nas bardzo wielu rodziców, prawdziwego tłoku spodziewamy się w marcu – opowiada Katarzyna Mazur, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 11 w Warszawie.
– Najczęściej chodzi o dzieci urodzone w drugiej połowie 2009 r. – relacjonuje Katarzyna Ambroszczyk z poradni Perfectum w Poznaniu.
Podobne głosy słyszymy w całej Polsce. Choć o liczbie wydanych opinii o odroczeniu obowiązku szkolnego nikt jeszcze nie mówi, wyobrażenie mogą dać statystyki z poszczególnych placówek. Jedna z krakowskich poradni w lutym wydawała średnio cztery takie opinie dziennie.
Skąd poruszenie? Jeśli okaże się, że sześciolatek nie powinien jeszcze iść do szkoły, musi zostać w przedszkolu lub iść do szkolnej zerówki. Problem w tym, że aby wziąć udział w rekrutacji, trzeba już teraz mieć opinię, że dziecko nie jest gotowe do szkoły. – Dla tych dzieci, które takie opinie będą miały wydane w czerwcu czy lipcu, samorząd też będzie musiał znaleźć miejsce w publicznym przedszkolu. Nie ma jednak gwarancji, że będzie to placówka, do której dziecko uczęszczało do tej pory, lub szkoła, w której rozpocznie naukę w kolejnym roku – tłumaczy Filip Szatanik z krakowskiego magistratu.
Rodzice chcą uchronić dzieci przed dodatkowym stresem, a to z kolei prowadzi do absurdów. – Musimy opiniować gotowość szkolną dzieci, które mają przed sobą jeszcze pół roku dynamicznego rozwoju – wyjaśnia Katarzyna Mazur.
W ubiegłym roku rodzice odroczyli 19 proc. sześciolatków objętych obowiązkiem szkolnym (urodzonych w I półroczu 2008 r.). Jeśli podobna skala powtórzy się teraz, gminy będą musiały znaleźć miejsce w przedszkolach lub zerówkach dla 70 tys. dzieci, które w założeniu powinny być już w szkole. To może okazać się prawdziwym wyzwaniem organizacyjnym, bo oprócz nich do przedszkola obowiązkowo trafi cały – największy od lat – rocznik pięciolatków, a do tego każdy czterolatek powinien mieć zapewnione miejsce w przedszkolu.
Nic dziwnego, że urzędnicy już piętrzą problemy. – Pani dyrektor na pytanie o możliwość odroczenia sześciolatka informuje, że tylko dzieci poważnie zaburzone [...] mogą być odroczone, cała reszta idzie bez dyskusji do pierwszej klasy – to cytat z jednego z wielu listów, jakie w sprawie odroczeń dostaje stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Jego przedstawiciele wprowadzili do Sejmu obywatelski projekt ustawy, który zakłada m.in., że rodzic będzie mógł wybierać, czy jego dziecko pójdzie do szkoły jako sześcio- czy siedmiolatek. Posłowie zajmą się projektem na początku marca.
Tylko poważnie zaburzone, reszta idzie do szkoły – słyszą rodzice
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama