Samorządy najczęściej planują likwidację podstawówek i zawodówek. Wzrost subwencji o tysiąc złotych na ucznia w małej placówce nie ocali jej.
Zamykanie samorządowych szkół / Dziennik Gazeta Prawna
Edmund Wittbrodt senator PO, były minister edukacji / Dziennik Gazeta Prawna
Do końca lutego radni mają czas na podjęcie uchwał intencyjnych o zamiarze likwidacji placówek oświatowych w roku szkolnym 2015/2016. Jak wynika z sondy DGP, choć jest już po wyborach samorządowych, lokalne władze tylko w ostateczności podejmują takie decyzje. Apelowała o to zresztą w ubiegłym tygodniu minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. We wcześniejszych latach do wszystkich 16 kuratoriów trafiało nawet około tysiąca zgłoszeń o planach zamknięcia placówek oświatowych.
Z zebranych przez nas informacji wynika, że zamykane będą przede wszystkim podstawówki i szkoły zawodowe, ale także technika, a nawet przedszkola. Najczęstszym powodem ich likwidacji jest niż demograficzny i rosnące koszty utrzymania, zwłaszcza najmniejszych placówek.
W tym roku mija też termin przejściowy na wygaszanie szkół dla dorosłych i policealnych, który został wprowadzony wskutek reformy szkolnictwa zawodowego. Jak podkreślają kuratoria, większość przypadków zamykania uzupełniających liceów ogólnokształcących, liceów profilowanych i techników uzupełniających jest podyktowana właśnie nowelizacją z 19 sierpnia 2011 r. ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 205, poz. 1206).

Liczba może wzrosnąć

– Nie mamy zbyt wiele uchwał intencyjnych o zamiarze zamknięcia placówek oświatowych przez samorządy. Wpłynęło ich do nas 26, podczas gdy rok wcześniej było ich 19. Kolejne mogą się jeszcze pojawić w ostatnich dniach lutego – zastrzega Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy Śląskiego Kuratorium Oświaty.
Zaznacza, że najczęściej połowa ze zgłoszonych w lutym do zamknięcia szkół przestaje funkcjonować od września. W pozostałych przypadkach gminy wycofują się z takich decyzji lub nie dopełniają formalności, np. nie powiadamiają w terminie (na 6 miesięcy przed likwidacją) i w prawidłowy sposób rodziców o swoich zamiarach.
W województwie podkarpackim planowane jest zamknięcie 12 placówek.
– To znacznie mniej niż w ubiegłym roku, gdy zlikwidowano ich 38 – wylicza Sabina Kaczor z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie.
W Wielkopolsce na razie są plany zamknięcia sześciu placówek (rok wcześniej o tej porze było ich 17), w tym jednej podstawówki. Identycznie jest w woj. warmińsko-mazurskim (rok wcześniej zgłoszono już zamiar likwidacji 10).
– Cztery z nich są wygaszane w związku z reformą szkolnictwa zawodowego – mówi Sylwester Kłodowski z Kuratorium Oświaty w Olsztynie.
Janina Jakubowska, wicedyrektor Wydziału Rozwoju Edukacji Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, wylicza, że samorządy zamierzają zamknąć 24 placówki. – Większość z nich dotyczy wygaszania placówek, ale jest też likwidacja zasadniczej szkoły i technikum. W ubiegłym roku uchwał intencyjnych mieliśmy aż 46 – dodaje.
Po jednej zawodówce i technikum ma też być zamkniętych w woj. zachodniopomorskim. W woj. kujawsko-pomorskim taki los czeka tylko jedną podstawówkę. W Opolu likwidacji ma ulec 13 placówek, w tym zespół szkół z Głogowa. W woj. pomorskim na razie w planach jest likwidacja 8 placówek, w tym jednego punktu przedszkolnego i przedszkola. Małgorzata Miler z Kuratorium Oświaty w Gdańsku spodziewa się, że do końca lutego liczba ta może wzrosnąć.

Za mała subwencja

W woj. świętokrzyskim pojawiło się już 11 uchwał intencyjnych, z czego sześć dotyczy szkół podstawowych.
– Wójt rok przed wyborami próbował nas zlikwidować, ale się z tego wycofał, bo były duże protesty. Teraz został ponownie wybrany i to jego pierwsza decyzja podjęta wspólnie z radnymi – żali się Małgorzata Górecka ze Szkoły Podstawowej im. gen. Andersa w Kargowie (woj. świętokrzyskie). Tłumaczy, że subwencja na szkołę wynosi ok. 300 tys. zł, a koszt jej utrzymania według gminy sięga 800 tys. zł.
– Mamy pełnowymiarową salę gimnastyczną, nowy plac zabaw z rządowego programu Radosna szkoła, wyposażoną salę komputerową, więc – poza kwestią ekonomiczną – nie ma żadnych podstaw, aby zamykano naszą placówkę – dodaje.
Ze względów finansowych ma być także zlikwidowana podstawówka w Małej Czystej (woj. kujawsko-pomorskiej).
– W innych szkołach na terenie gminy uczeń kosztuje od 7 do 9 tys. zł, a u nas 20 tys. zł. Placówka kształci 56 dzieci, zatrudnia 11 nauczycieli z dyrektorem i 4 pracowników obsługi – wylicza Ewa Arendt pracująca w tej szkole. Dodaje, że subwencja wynosi ok. 400 tys. zł, a całkowite koszty rocznie to 1,1 mln zł.
Część samorządów zamiast na zamknięcie decyduje się na przekształcenie szkół w filie. Przykładowo do kuratorium w Gorzowie Wielkopolskim zgłoszono cztery takie przypadki.
– Szkoły są likwidowane w ostateczności. Cieszy nas, że od tego roku na jednego ucznia w małych szkołach przypadnie średnio o tysiąc złotych więcej z subwencji. Dla wielu gmin jest to jednak wciąż za mało. Tym bardziej że koszty sięgają nawet 18 tys. zł na jednego ucznia, a subwencja w takich placówkach wynosi ok. 8 tys. zł – mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Sześciolatki uratowały szkoły
Na pewien czas może być spokój z masową likwidacją szkół. Pojawiła nam się górka w postaci sześciolatków. Ten proces jest rozciągnięty w czasie, bo część rocznika rozpoczęła naukę w tym roku szkolnym, pozostała pójdzie w kolejnym. Następnie te zwiększone roczniki pojawią się w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Co roku będą występować pojedyncze przypadki zamykania placówek, ale będzie to bardziej związane z wyjazdami mieszkańców małych miejscowości za granicę lub też wyludnianiem się centrów miast. Jeśli natomiast demografia będzie się pogarszać, to trzeba będzie myśleć o kolejnym zamykaniu szkół.