Karta nauczyciela to jedyny chyba ustawowy układ zbiorowy pracy, a także wątpliwe niekiedy korzyści dla nauczycieli i gorset dla dyrektorów - mówi Robert Kamionowski, radca prawny, ekspert ds. oświaty z kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office.

Dyrektorzy gminnych placówek oświatowych mają wątpliwości w związku z nowymi przepisami dotyczącymi zmian w systemie awansu. Z uwagi na to, że od tego roku szkolnego co do zasady zrezygnowano z odbywania stażu, nie jest jasne, czy nauczyciel mianowany, który odbył staż, ale z jakiegoś powodu nie złożył przed 1 września wniosku o uzyskanie stopnia nauczyciela dyplomowanego, będzie musiał przystąpić do nowej procedury.
Ustawa z 5 sierpnia 2022 r. o zmianie ustawy - Karta nauczyciela oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2022 r. poz. 1730) zawiera przepisy przejściowe, które mają uregulować także sytuacje tego rodzaju, gdy wejście w życie nowych zasad ma miejsce w trakcie np. procesu awansu zawodowego. Ten konkretny przypadek opisany jest w art. 11, chociaż - tu mają rację dyrektorzy - może być nie do końca jasny. Zgodnie z nim nauczyciele, którzy przed 1 września 2022 r. rozpoczęli staż na stopień nauczyciela dyplomowanego, lecz do tego dnia go nie uzyskali, uzyskują ten stopień według przepisów dotychczasowych. Moim zdaniem zakończenie stażu, ale brak uzyskania stopnia powoduje, że muszą „dokończyć” swoje postępowanie o awans według zasad dotychczasowych, czyli jeszcze uzyskać akceptację komisji kwalifikacyjnej i nadanie stopnia przez kuratora oświaty.
Dyrektorzy uważają, że ostatnia nowelizacja Karty nauczyciela zawiera tu pewną lukę prawną. Czy zgadza się pan z tym stwierdzeniem?
To zapewne wyjdzie w praktyce. Każda tego rodzaju regulacja przejściowa stara się uwzględnić wszystkie możliwe przypadki, ale zawsze jest to na poziomie ogólnym. Dlatego czasem zdarza się, że życie wymyka się spod takiego uregulowania i wtedy należy zastosować możliwie najbardziej zbliżony przepis jako rozwiązanie analogiczne. Może się tak zdarzyć, że np. rozpoczęte staże czy postępowania o awans pod rządami poprzednich przepisów mogą okazać się dla nauczycieli mniej korzystne, a wtedy mogą rozważyć przerwanie stażu i rozpoczęcie procedury awansu według wyłącznie nowych przepisów.
Kolejną zagwozdką dla szefów placówek jest ocena pracy. Są przypadki negatywnie ocenionych nauczycieli mianowanych. Przed 1 września musieli przez niemal rok powtarzać staż i ponownie przystąpić do oceny. Czy w obecnej sytuacji trzeba zastosować nową procedurę?
Obecnie art. 9c został całkowicie uchylony. Jeżeli jednak postępowanie w sprawie oceny pracy nauczyciela nie zostało zakończone przed 1 września, to podlega dokończeniu według dotychczasowych przepisów. Jeśli zaś zostało zakończone z oceną negatywną, to obecnie nauczyciel, nie tylko mianowany, może podlegać ponownej ocenie, ale nie wcześniej niż po upływie roku od dokonania oceny według poprzednio obowiązującego art. 9c ust. 5a. To są regulacje art. 8 w przepisach przejściowych. I pamiętać należy, że awans zawodowy rozpoczęty według przepisów poprzednich jest kontynuowany zgodnie z tamtymi przepisami. Czyli nie ma dodatkowego stażu dziewięciomiesięcznego, ale ponowna ocena może być dokonana po upływie roku.
Czy zmiana stopni awansu zawodowego przyniesie jakieś korzyści dla nauczycieli?
Naprawdę trudno odpowiedzieć na to pytanie. Zwykle zmniejszenie liczby stopni jest dla samych zainteresowanych osób korzystniejsze, bo zmniejsza konieczność ich angażowania się w awansowanie. Ale z punktu widzenia szkoły czy ogólnie oświaty może być korzystniejsze zachęcanie nauczycieli do nieustającego rozwijania się, dokształcania, awansowania. W praktyce jednak o tym, co jest dla nauczycieli korzystniejsze, decydują ich wynagrodzenia. A w nowym systemie nie widać jakichś specjalnych zachęt czy korzyści. A już szczególnie dla tych na najwyższych stopniach awansu. Natomiast zmiana zasad zawierania umowy o pracę z nauczycielami początkującymi, czyli bez stopnia awansu, dawniej stażystami czy kontraktowymi, jest może bardziej uporządkowana i przejrzysta. Ale czy jest korzystniejsza, to mam wątpliwości, przecież zamiast umowy na czas określony jednego roku zaczynają z umową na dwa lata i dopiero potem na czas nieokreślony. To wprowadza chyba większą niepewność.
Wychodzi na to, że lepszym rozwiązaniem jest kodeks pracy jak w prywatnych placówkach, gdzie umowę o pracę się negocjuje z dyrektorem szkoły.
Zawsze byłem zwolennikiem regulacji kodeksu pracy. W szkołach i placówkach niepublicznych to działa. Karta nauczyciela to nie tylko jedyny chyba ustawowy układ zbiorowy pracy, ale też czasem wątpliwe korzyści dla nauczycieli i gorset dla dyrektorów oraz organów prowadzących, chociażby co do ścisłych regulacji płacowych.
Czy nauczyciele samorządowi zarabiają gorzej od tych zatrudnionych w niepublicznych placówkach?
Według powszechnej opinii w niepublicznych zarabia się więcej. Ale często za więcej pracy „przy tablicy” i rzeczywiście 40-godz. tydzień pracy. Niepubliczne szkoły czy przedszkola muszą czymś przyciągać nauczycieli, i to tych najlepszych, bo weryfikuje ich rynek. Choć to raczej dotyczy dużych miast. Jednak sytuacje są różne, w mniejszych ośrodkach, także wiejskich, nauczyciel w placówkach niepublicznych często nie zarabia więcej, bo po prostu organu prowadzącego nie stać na wyższe wynagrodzenia.
Czy spodziewa się pan decyzji o nauce zdalnej w szkołach z powodu np. braku węgla w szkołach?
W prawie oświatowym wprowadzono art. 125a dający możliwość zawieszenia zajęć w przypadku temperatury zewnętrznej lub w pomieszczeniach, w których są prowadzone zajęcia z uczniami, zagrażającej ich zdrowiu. Więc takie decyzje mają podstawę prawną i mogą być wydawane, nie wykluczam, że to nastąpi. Wszystko zależeć będzie od lokalnych sytuacji. Natomiast nie spodziewam się generalnego zawieszenia zajęć przez ministra, to byłaby wizerunkowa katastrofa dla MEiN i rządu.
ikona lupy />
Robert Kamionowski, radca prawny, ekspert ds. oświaty z kancelarii Peter Nielsen & Partners Law Office / Materiały prasowe
Czy nowy rok szkolny jest lepiej zorganizowany pod względem przyjmowania uczniów z Ukrainy?
Nic się właściwie nie zmieniło w przepisach, poza dodaniem kolejnego roku szkolnego 2022/2023. Nie ma nadal dotacji na uczniów z Ukrainy w szkołach policealnych. Dyrektorzy szkół i samorządy jako organy prowadzące nadal są same z problemem. Jeśli mówimy o lepszej organizacji, to co najwyżej tam, gdzie doświadczenie samych szkół zaczyna procentować, ponieważ żadnej systemowej zmiany czy pomocy nie ma. Ministerstwo zdaje się nadal traktować edukację tych dzieci jako stan przejściowy - albo nauczą się języka polskiego i zostaną w kraju, albo za chwilę wrócą do Ukrainy, więc nie ma co za bardzo poświęcać im uwagi.
Co jeszcze źle działa w oświacie i jak powinno być zmienione?
Szczerze? Cała oświata. Cały system wymaga zmiany, bo na razie przez tzw. reformę to cofnęliśmy się i nadal cofamy do XX w., i to głębokiego, zamiast wreszcie wejść w wiek XXI. To wymaga jednak wizji dalej idących niż bieżące zapotrzebowanie polityczne czy nadchodzące wybory.©℗
Rozmawiał Artur Radwan